wtorek, 30 maja 2017

przy tobie czuję, że chce mi się tańczyć

W poprzednim wpisie pozwoliłem sobie na kilka słów o Drab Majesty. Ta tworząca mocno pod Clan Of Xymox amerykańska, i w pozytywnym znaczeniu: efemeryda, już w najbliższą sobotę wystąpi w poznańskim klubie "Pod Minogą". Bilety na to (jak to się teraz mawia) wydarzenie, to koszt ledwie 35 złotych. A więc przysłowiowa bułka z masłem. Myślę, że naprawdę warto. Na podstawie znanej mi już od kilku tygodni płyty "The Demonstration" mogę Szanownych Państwa z czystym sumieniem zachęcić. Oczywiście zakładając, że na żywo Drab Majesty dadzą radę. Na podstawie zawartości "The Demonstration" powinno być świetnie. Początek koncertu godzina 20.00.
Wiosny w tym roku nie mieliśmy w ogóle. No, może poza samą przyrodą. Z zimnego wskoczyliśmy w upały, ale akurat ja nie narzekam. Uwielbiam gorąc, choć dostrzegam każdego dnia malkontentów, których taka aura pozbawia resztek chęci do życia. Hmmm, a proszę sobie wyobrazić, że Włosi przy plus dwudziestu pięciu, skrywają się za długimi rękawami, a czasem i podopinanymi kurtkami. Kolega, który niedawno wrócił z Bolonii zwrócił na ten fakt uwagę. Przy okazji obiecał znaleźć nieco czasu na zrecenzowanie na rzecz Blogu Nawiedzonego bolońskiego koncertu Kiss, na który wybrał się w tak odległą podróż. Okazuje się, że obecnie Kiss wcale nie występują przed stadionową publicznością, a w kilkutysięcznych halach. Ponoć na tym bolońskim frekwencja opiewała na pi razy drzwi pojemność naszej poznańskiej Areny. No i podobno Paul Stanley kompletnie bez głosu. Ale o tym niech już sam kompan napisze. Czekam zatem Waldo na twą relację.
Za sprawą "1976; Odysei Kosmicznej" Zbigniewa Wodeckiego, sięgnąłem po kilka płyt z tamtej epoki. Nasi didżeje, którzy bywa, że penetrują należyte obszary, powinni także zwrócić uwagę na piosenkarza Leo Sayera. Tak tak, tego faceta od "When I Need You", choć to przecież nie jego piosenka, a Alberta Hammonda, który zresztą triumfalnie przypomniał się światu ub.roczną płytą "In Symphony". Leo Sayer był w latach siedemdziesiątych u nas dobrze znany. Krajowa Oficyna Tonpress nawet nam Polakom wówczas ustrzeliła podwójny 4-utworowy albumik singlowy, na którym oczywiście nie mogło zabraknąć wspomnianego "When I Need You". No i właśnie owe "When I Need You", było ozdobą kapitalnego albumu "Endless Flight" - wydanego w tym samym 1976 roku, co debiut
Zbigniewa Wodeckiego. Nie porównuję tych płyt do siebie, gdyż to dwa nieco odległe światy, jednak za sprawą naznaczonego czasu pewne brzmienia, zagrywki, poczucie melodyki czy sposobu ładowania napięcia, pozostawały bliskie sobie. Zatem, jeśli komuś przypadł do gustu kapitalny numer "Rzuć To Wszystko Co Złe", to niech zarzuci taneczny, a w swoim czasie dyskotekowy obowiązek, w postaci "You Make Me Feel Like Dancing". Te przeciwne biegunowo piosenki łączył pewien wspólny klimat - klimat 1976 roku, w którym nawet bezwiednie brzmiało się podobnie.
Piosenka na dziś wykreowała się sama, a więc Leo Sayer "You Make Me Feel Like Dancing". A to, że mówimy o zdobywczyni Grammy, to już tylko tak na marginesie...






Andrzej Masłowski

RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) - 
www.afera.com.pl

"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00


"... dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze"