poniedziałek, 22 maja 2017

O ja pytolę, co z tym Opolem?

Bardzo uważnie przyglądam się realiom, nie tracąc kontaktu z rzeczywistością, nawet jeśli z muzyką okazjonalnie wybiegam w kosmos. Proszę sobie nie myśleć, że Masłowski, to jakiś odrealniony typ. Nie należy mnie również pouczać, ni sugerować, co powinienem, a co nie, gdy zabieram głos w tematach pozamuzycznych.
Zastanówmy się więc, co oni z nami zrobili? Z naszą kulturą, tradycjami? Co sobie w ogóle wyobraża p.Kurski i te wszystkie jego sługusy? Z każdym kolejnym wydarzeniem skundlają nie tylko samych artystów, samą sztukę, lecz odbierają przy tym godność oraz wrażliwość ich sympatykom. Dlatego słusznie, że lista artystów bojkotujących czerwcowy opolski festiwal wydłuża się z każdą kolejną chwilą. A wszystko zaczęło się od próby zakneblowania ust Kayah - jednej z zaproszonych artystek przez Marylę Rodowicz - która miała zabawić na scenie podczas jubileuszu 50-lecia działalności Pani Maryli. Pan Kurski nie zgodził się jednak na występ Kayah - artystki, z którą nie po drodze całej pisowskiej propagandzie. Nie spodobał mu się udział Artystki w niedawnym pochodzie KOD-u, więc pomyślał: gębę zaknebluję. Na szczęście Maryla Rodowicz pokazała klasę, wkrótce także wyciągając środkowy palec. Nie ku nam, a politykom, którzy doprowadzili do tak paskudnej atmosfery, mieszając politykę z działem kultury. Siłą rozpędu również postawili się inni. W konsekwencji lista bojkotujących ewentualny już na chwilę obecną festiwal, robi się coraz pokaźniejsza. "Nie" powiedzieli: Piasek, Urszula, Kombii, Kasia Kowalska i wielu wielu wielu innych. Nie tylko artystów, ale i tradycyjnie konferansjerujący Artur Orzech czy producencki Walter Chełstowski.
Podobnie, co Kayah, pisowski los potraktował Arkadiusza Jakubika i jego band Dr. Misio, odbierając grupie możliwość występu - z uwagi na "nieemisyjny charakter" ich ostatniego teledysku, którego przecież niefilmową wersję mieliśmy posłuchać w opolskim amfiteatrze. Zabolały władzę w owym filmiku obnażeni chciwi księża, tak więc...
Nie będzie zatem świętowania 50-lecia artystycznego Maryli Rodowicz, nie będzie interpretacji piosenek Wojciecha Młynarskiego, nie będzie nawet przyzwoitego kabaretonu, albowiem na ten moment zadeklarowali się jedynie apolityczni, czytaj: zobojętniali, jak też pseudo kabareciarz Jan Pietrzak. Człowiek całkowicie przegrany w świecie rozrywki, przy tym skundlony nienawiścią do wszystkiego, co opozycyjne. Wstyd mi, że jako młodzieńca bawiły mnie niektóre dowcipy tego zgorzknialca. Obskurant Pietrzak dzisiaj może już tylko rozśmieszyć nienawistną lub najbardziej prymitywną część narodu. Wyostrzony dowcip tego pana stoi na intelektualnym poziomie Bazyliszka, a dla mnie bywa równie obojętny, co spływająca po drzewnej korze żywica. Panie Janie, przyjdzie czas, gdy nie uronię nawet łzy.
Podobno na scenie, bez względu na przebieg wydarzeń, pojawi się Zenek Martyniuk. Słyszałem, że pan Kurski jest fanem jego twórczości. No no no... Jednymi słowy: zanosi się na "zajefajny" show. 
Oczywiście po moim solidarnym trzymaniu sztamy z bojkotującymi pisowski festiwal artystami, wypisze się z Blogu Nawiedzonego kolejna jedna czy druga osoba. Cóż, uważam jednak, że nic za wszelką cenę popularności. O którą przecież i tak nigdy nie zabiegałem. Trzeba mieć na czym czapkę nosić.
Podobno Prezydent Opola jest za przełożeniem terminu, a także za przejęciem Krajowego Festiwalu Piosenki Opolskiej przez samo miasto Opole. Tym samym Prezydent pragnie, by Telewizja Rządowa zajmowała się jedynie sprawami technicznymi, nie tracąc przy tym rzecz jasna udziału z reklam, jednak kwestie artystyczne proponuje przydzielić przedstawicielom miasta, dziennikarzom oraz artystom. I to byłoby słuszne rozwiązanie. 






Andrzej Masłowski