Oburzającym wydaje się fakt wycofania Poczty Polskiej ze znaczków dla WOŚP-u. Instytucja dostała zakaz. Takowy dostały także wszelakie inne państwowe. Czyli co, jeśli jakikolwiek przyzwoity człowiek z "państwówki" ujawni sympatyzowanie z Jerzym Owsiakiem, to bura na całego? Bierz bracie bumagę z roboty i wylot. Oj, dożyliśmy czasów państwa kontrolowanego. Już pomału mówią, co wolno, co nie. Niedługo zaczną ustalać życiowo-kulinarne menu. Genialnym wizjonerem okazał się George Orwell. Choć żałuję, że tak wielu się nim inspiruje.
Pomyślcie Państwo, ile trzeba nosić złych intencji, ile niedobrej energii, by w ogóle zainicjować taką akcję. Przeciwko ludziom bardzo potrzebującym. Tam, gdzie polityka powinna mieć wolne, tworzy się szczujnię. Nie jesteś za PiSem, to cię zniszczymy. Najbardziej przeraża, że tak wielu dotąd przyzwoitych ludzi podpisuje się pod obecną władzą i jej daleko posuniętym hejtem.
Z Lecha Wałęsy próbowano uczynić szuję i konfidenta, ale się nie udało. Zbyt duży pierwiastek inteligencji w narodzie wydaje się na szczęście nie do pokonania. Choć łotry będą jeszcze próbować.
Dlaczego ludziom powołującym się na najświętsze wartości nie po drodze z przyzwoitością papieża Franciszka, ze zmarłym Władysławem Bartoszewskim, poprzednim prezydentem Bronisławem Komorowskim, że o Andrzeju Wajdzie wątku nie rozwinę. Teraz rozumiem, dlaczego zadaniem hitlerowców było wyniszczanie inteligencji. Bo choć głupoty należy się bać, to jednak da się nią sterować. Ta nigdy się nie skonsoliduje.
Musiałem to Państwu Szanownym napisać. Z wszelkimi tego konsekwencjami. Nawet, jeśli o kolejnych kilka osób uszczupli się grono Nawiedzonego Studia. Nie mam zamiaru tamować tego, co czuję. Nie zależy mi na czytelnikach i słuchaczach za wszelką cenę. Za cenę utraty godności i przyzwoitości. Liczę na grono ludzi wrażliwych i godnych trzymania u swego boku.
Lista Czytelników Blogu Nawiedzionego i tak podwoiła się w ostatnich dwóch latach, mogę sobie zatem jeszcze bardziej pozwolić na wyplenianie hejtu. Stać mnie.
Ten blog stanowi za miejsce samodzielnego myślenia. Wypraszam sobie wszelaką nienawiść względem ludzi przyzwoitych. Jakiekolwiek akcje przeciwko, będę potępiać, a ich inicjatorów usuwać z własnego życia. A bywam konsekwentny. W bieżącym roku kilku poczuło ten smak.
Pomimo powyższego, będzie płyta na dziś. Chwilowo z muchomorka. Zresztą mowa o albumie, którego i tak zdobyć nie sposób. Ponoć jest szansa poprzez stronę samego artysty - muszę spróbować.
A ten, zwie się Ali Ferguson. Jest Szkotem i ma za sobą m.in. współpracę z dobrze nam znanym Rayem Wilsonem. Na niedawno opublikowanej drugiej płycie "A Sequence Of Moments" stworzył pełną ciepła przejmującą muzykę, opartą głównie na mocy instrumentalnych gitarowo-elektronicznych pejzaży. Pojawia się też niekiedy śpiew, jak również przeróżnego rodzaju Floyd'owskie efekty. Zresztą cała płyta wydaje się być pod Pink Floyd. Proszę się jednak nie martwić, to żadna nudna kopia najsłynniejszego progowego zespołu wszech czasów. Nawet, gdy gdzieniegdzie wkrada się powinowactwo, jak choćby w "Into Falling Stars", gdzie Ali śpiewa w stylu Davida Gilmoura - tak z okresu "On The Turning Away".
Cała płyta świetna, lecz 8,5-minutowy finał po prostu wbija w fotel. To ampułka na wszystko o czym napisałem powyżej. Kompozycja nosi tytuł "Above This Fractured Earth". Artysta wplótł w nią nawet dziecięce głosy. Czasem ich gwar, a i też słowne przemyślenia. Jest nawet akcent polski z udziałem niejakiej Nadii Czajkowskiej: "....mama powie, że mnie kocha, pocałuje i przytuli...".
Zagram w Nawiedzonym, gdy tylko zdobędę na kompakcie. Chwilowo słucham z przegrywki od Piotrka "bo nie tylko maszyny są naszą pasją" - za co tradycyjne dzięki.
Andrzej Masłowski
RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) -
www.afera.com.pl
"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00
"... dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze"