Strach pomyśleć, co by się działo, gdyby Legia ograła Real. Skoro już z okazji ostatecznego remisu TVN24 urządziło nawet nocne wydanie specjalne programu "Dzień po dniu". Chylę czoła przed ekipą z Łazienkowskiej za dobrą grę i wywalczony remis, ale żeby od razu upatrywać w nich bogów... Cudu - to już prędzej.
Od pewnego czasu montuje się Legię na dobro narodowe, pompując balon ogólnego z nią sympatyzowania. Nic, tylko "Legia to, Legia tamto....", Polaków obowiązkowo karmi się wszelakimi wywiadami, fleszami z przedmeczowych treningów, uchyla kulisowe rąbki, ale i wysłuchuje włodarzy klubowych.
Nie pamiętam tak wzmożonej aktywności stołecznych dziennikarzy, gdy Lech w Lidze Europejskiej pokonywał Manchester City, plus dwa razy wyszarpywał remisy z Królewską Damą. W tym także 3:3 - i to na wyjeździe. Przy dotkliwym aplauzie turyńskich kibiców. Niemniej mimo wszystko jako niesympatyzujący z Legią potrafię zauważyć i docenić ich wczorajszą dobrą grę. Nie licząc na ewentualne odwzajemnienie. Bowiem tak na marginesie, życie rozpisuje nowe scenariusze, a jak to niegdyś także trafnie ujął Bohdan Smoleń: "ci za sterami się zmieniają".
Inna sprawa, że może faktycznie byłoby korzystniej, gdyby Legia dokończyła rozgrywki grupowe przy pustych trybunach. Widać motywuje ich to w sposób szczególny.
Gratulacje dla Legii. Nie płynące z serca, choć zasłużone.
P.S. Wszystkie trzy bramki wbite Realowi wspaniałe.
Andrzej Masłowski
RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) -
www.afera.com.pl
"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00
"... dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze"