Zauważyłem, że programy telewizyjne w moim domowym telewizorku poukładano tematycznie. Filmowe, sportowe, informacyjne. Jak by to Jan Kobuszewski rzekł: "ciepłe wody osobno, zimne osobno...". I nic przy tym nie majstrowałem, widać dostawca usług taką miał koncepcję. Najwyraźniej słuszną. Wczorajszy deszczowy pierwszy listopada zamiast wygonić na jeden czy drugi spacer, zatrzymał przy domowym kaloryferze. Dzień długi, choć szybko w ciemność zapadający. A że nie da się żyć samą muzyką zerknąłem pod jego koniec do oferty ti wi. Na National Geographic, Planete, Fokus i Discovery przynudzano niemiłosiernie. Nic, tylko polscy truckersi, albo jacyś poławiacze ryb, bądź budowlane konstrukcje, place budowy... Widać kogoś to interesuje, skoro filmy powstają, dla mnie to jednak jeden wielki paw. Choć szczytem nudziarstwa wydają się być zawody w snookersie oraz trzech umorusanych facetów w samochodowym warsztacie, dyskutujących o silnikach, uszczelkach, śrubkach, itp. bardzo podniecających elementach.
Postanowiłem więc przyjrzeć się ofercie fabularnej. Od razu odpuszczając wszelakie durne kanały, jak i te specjalizujące się w stricte serialach, do których nie miałbym najmniejszej cierpliwości. Stanęło na takim, co się zwie Stopklatka, i ma dopisek HD. Bo bez tego drugiego członu nie dałbym rady pomimo zapewnień o idącym właśnie arcydziele. Choć z owym HD uwielbiam szczególnie stare kino. Nie zapomnę jakie wrażenie zrobił na mnie odświeżony Hitchcockowski "Północ, północny zachód". Film wiadomo - majstersztyk, no ale oglądałem z otwartą gębą XXI-wieczne kino połowy wieku XX. Niech się schowają te wszystkie dzisiejsze smoki, potwory, zionące ognie, pożary, kataklizmy. Te teledyskowe efekty specjalne, bardziej bawiące, niż wywołujące ciarki, które na mnie działają pejoratywnie.
Na Stopklatce zapuszczono blisko 2-godzinny obraz "Ścigani". Oryginalny tytuł "Crossing Over" - jakby nie można było od razu ochrzcić "Przejście przez" lub krócej i precyzyjniej "Przeprawa". Wiem wiem, wszak "Dirty Dancing" to "Wirujący Sex", a ja mam stryja w Honolulu.
Nie wiem czy to znany film, ale na mnie zrobił wrażenie. Poza tym, tematyka jakby na czasie. Być może pomogłaby niektórym dobrze zrozumieć problem. A może tego typu kino powinno się serwować młodym ludziom, zamiast otumaniać propagandowym "Smoleńskiem"?. Filmem, który nawet pod przymusem poniósł komercyjne fiasko. Na szczęście zawód nauczyciela zobowiązuje do myślenia i odpowiedniej wrażliwości, no i jeszcze jest coś takiego, jak sumienie. Jako belfer, chyba także za klasowe pieniądze zabrałbym gówniarzerkę do opery na "Aidę", albo do teatru na "Gburów" Goldoniego. Niech przynajmniej się inteligentnie pośmieją, zamiast głupawo udawać smutek. Po co młodych ludzi na wstępie życiowej drogi otumaniać. To przecież takie Misiewiczowe.
"Ścigani", to rozbudowana rzecz o imigrantach, którzy przybywają do USA w celu lepszego życia. Każdy z nich pragnie uzyskać zieloną kartę, co tylko niektórym się udaje. Film także ukazuje garść brudów i niesprawiedliwości, które stoją po obu stronach barykady. Świetny Harrison Ford, i jak zawsze Ray Liotta. Ten drugi w roli na pół schwarz-charakteru. Bo nawet kanalia może zmięknąć, gdy odpowiednio upokorzy go kobieta. A tą niejaka Ashley Judd. Dotąd nie znałem. Choć chyba nie do końca. Przejrzałem dziewczyny filmografię i znalazłem kilka nieobcych tytułów, ale na tym jednak koniec. W "Crossing Over" znakomita.
Film poruszający, często też trzymający w napięciu. Połączenie wątków bytowych z sensacją. Dobre, bo mocne.
Nie pamiętam kiedy ostatnio obejrzałem cały film w telewizorze. W tym roku chyba nie. Cieszę się, że po tak długim okresie natrafiłem na dobre kino.
Andrzej Masłowski
RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) -
www.afera.com.pl
"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00
"... dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze"