Z nieoficjalnych źródeł padają wieści o zwolnieniu Pani Agaty Młynarskiej z TVP. Dziennikarka już od dawna jest na cenzurowanym, ponieważ mniej- lub bardziej, wychyla się przed szereg. Dość odważnie komentuje rzeczywistość na portalach społecznościowych, a do tego od początku tegorocznych przemian przy Woronicza nie kryje w wielu kwestiach niezadowolenia. Pani Agata ponadto pojawiła się na sobotniej manifestacji KODu, co tylko dodatkowo rozwścieczyło władze telewizji rządowej. I nie ma tu znaczenia deklaracja prywatności Agaty Młynarskiej na owej demonstracji. Jej sprzeciw wyrażający dezaprobatę upolitycznienia telewizji bardzo nie przypadł do gustu cenzorom i szefostwu. Dziennikarka także podobno nie najlepiej dogaduje się ze swoją współprowadzącą popularny (jeszcze) program "Świat się kręci" Anną Popek, która to z kolei czuje się w objęciach obecnych władz, niczym kura na wyklutych jajach. Ciekaw jestem rozwoju wypadków, a przede wszystkim trzymam kciuki za wyniki oglądalności tej upadającej stacji - do zasłużonego stanu krytycznego.
Wczorajszy sejmowy audyt władzy względem rządów PO-PSL, a raczej utkany spektakl, to typowy dla PiSu festiwal pogardy, nienawiści i nietolerancji. Antoni Macierewicz i Beata Kempa wykazali się nie po raz pierwszy niskim poziomem savoir vivru. Choć podobnego prostactwa nie uniknęła cała pozostała rzesza z panującego obozu szczujni. Przykro było na to patrzeć. To też nie byłem w stanie się temu zjawisku dłużej przyglądać. Różnego rodzaju "liczby", "fakty" wyssane z palca, nie poparte dowodami na papierze miały służyć pogłębianiu dystansu i podkreślaniu podziału, w którego kreowaniu PiS nie ma sobie równych. Nawet komuniści zachowywali się dużo lepiej, bo przynajmniej preferowany zamordyzm argumentowali przy pomocy wyszukanego słownictwa, natomiast to, co wyprawia PiS, to gumofilce z ostrogami. Dobry język dla niedouczonego elektoratu, utkanego najczęściej z życiowego nieudacznictwa i frustracji. Z wielkim niepokojem obserwuję koleje losu mojego kraju. Z dużymi zaś obawami notuję rozwój środowisk nacjonalistycznych czy wszelakich ruchów głoszących się narodowościowymi. Przejawy chamstwa kiboli i skandowanie ich nienawistnych haseł także, a może przede wszystkim, muszą budzić obawy. Niestety opcja rządząca w celu pozyskania ich sympatii, puszcza oko, akceptując ten stan rzeczy. Troszkę to wszystko przywołuje na myśl rok 1933. W Niemczech zaczynało się bardzo podobnie. Najpierw niewinne bojówki, później mocno skrojone organizacje, aż w końcu zionąca ogniem spektakularna fala nienawiści.
Nie pozwólmy sobie kneblować ust, mówmy o tym, uświadamiajmy. Za nic miejcie Państwo szantaże, bądź przestrogi. Nikt mi nie będzie mówić, że mam prawo wypowiadania się tylko na tematy muzyczne. Jestem obywatelem tego kraju, chodzę na wybory, uczestniczę w codziennym życiu, obserwuję, widzę, czuję, myślę - i żadna pisowska retoryka nie zabroni mi mojej wolności - która jeszcze jest. Być może w dużej części dzięki takim ludziom jak Mateusz Kijowski. Szacunek Panie Mateuszu.
P.S. Idąc tropem myślenia obozu PiS, żaden to był wczoraj audyt, a po prostu wywód grupy kolesi.
P.S.2 Jak to Donald Tusk trafnie na Twitterze oznajmił, są trzy prawdy: "świento prowda , tys prowda oraz audyt".
Andrzej Masłowski