z cyklu "Królestwo Rarytasów" - część 3:
BRUCE DICKINSON - "Accident Of Birth" - (1997) - DUELLIST ENTERPRISES LTD - (LP) -
Under Exclusive License To CASTLE COMMUNICATIONS PLC
nr katalogowy RAWLP124 - Made in England
Tak się złożyło, ze na początek królewskiej serii, poszły dzieła firmowane nazwą Iron Maiden. A teraz doklejam jeszcze tematycznie winylową wersję czwartego solowego dzieła wokalisty zespołu - Bruce'a Dickinsona.
I tak samo jak w przypadku poprzednich dwóch wpisów, ten LP także pochodzi z czasów marginalnego zainteresowania czarnymi płytami. Przyznam, że i ja wahałem się wówczas, czy aby nie wystarczy mi to dziełko tylko w wersji CD. Tym bardziej, że było ono równie pięknie wydane co LP. A mianowicie, na standardowe pudełko zarzucono tekturkę z pełnym lewym grzbietem, a i jeszcze w środku opakowania był dołączony efektowny składany plakacik, który po rozłożeniu, wyglądał niczym okładka do winylowej płyty. Pokusa winylowa niemniej jednak zwyciężyła. A poza tym, w tamtych czasach nieźle zarabiałem, także mogłem sobie pozwolić. To solowe dzieło Dickinsona podobało mi się najbardziej z jego autorskich płyt, i do dzisiaj uważam, że oczywiście nie licząc płyt Iron Maiden (bo te są poza konkurencją), "Accident Of Birth" jest najbardziej udanym tworem Bruce'a Dickinsona. Co prawda, obiecywałem w tym dziale nie przynudzać recenzjami, tak więc słowa dotrzymam, lecz kusi mnie, by przynajmniej podkreślić jakaż tu świetna była muzyka. Szczególnie mogła podobać się druga strona, z utworami typu: "Man Of Sorrows" (co za hymn! o Jezu, perła nad perłami!!!), dynamitami: "Accident Of Birth" ,"The Magician" i "Road To Hell" (ten szczególnie prezentuje się dostojnie), a także zamykającą całość akustyczną balladą "Arc Of Space" - z pięknie wykrzyczaną partią wokalną Bruce'a, i smyczkami w tle. Nie zapominam wszak jeszcze o przepięknej balladzie "Taking The Queen" - ze strony pierwszej, a także i o bardzo maidenowsko brzmiącym "Darkside Of Aquarius" - z kapitalnymi partiami gitar Adriana Smitha i Roya Z. Na dokładkę dodam, że również zamykająca część pierwszą ballada "Omega", przefiltrowywała przez me żyły hektolitry przyjemnych ciarek. Choć to nie do końca taka typowa ballada, albowiem w drugiej jej części, panowie nieźle przyłożyli po gitarach i pozostałych garach.
Należy także podkreślić, iż Dickinson miał w swych szeregach 2 gitarzystów, z których na trzon wybijał się maidenowy kumpel Adrian Smith. Pamiętać należy, że gdy zaproponowano Dickinsonowi powrót do Iron Maiden, ten postawił warunek, że i owszem, ale zabieram ze sobą do drużyny dawnego kompana - właśnie Adriana Smitha. Tak oto, Mejdenki stały się sekstetem, co przy okazji wkrótce zaowocowało kapitalną płytą "Brave New World", a także ustabilizowało skład na kolejne lata.
Ten LP jest idealnym przykładem , że nie zawsze winyl wygrywa z kompaktem. Jakość wcale nie rzuca na kolana. Co prawda CD także nie był zrealizowany po mistrzowsku, ale gra na pewno "sprawniej i lżej", w stosunku do mało "soczystego" longa.
Nie przekreśla to mimo wszystko atrakcyjności dużej płyty. Jej fajnej okładki, i oczywiście niemałej wartości kolekcjonerskiej.
===================================================================
Andrzej Masłowski
RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) - także w internecie !!! - www.afera.com.pl
"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00 (4 godziny na żywo!!!)
nawiedzonestudio.boo.pl