wtorek, 2 listopada 2010

Pretensje do garbatego, że ma dzieci łyse

Kiedy w niedzielę wieczorem dotarliśmy całą paczką do radia, w kapitalnych nastrojach, po rewelacyjnym koncercie Ceti, zacząłem pospiesznie rozkładać płyty na stole w studio, podłączać słuchawki, itd... Czasu było niewiele, bo ok. 10 minut do wypuszczenia jingla, a to już trzeba być na stanowisku i nigdzie nie łazić. Wszyscy wiedzą, tzn. bywalcy jak i okazjonalni goście, że nikt nie ma prawa ,bez mojej zgody, wchodzić do mnie, do studia emisyjnego. Nikomu nie zdradzam repertuaru Nawiedzonego. Nawet realizator dowiaduje się na kilka chwil przed, co będzie za chwilę zagrane. Nie lubię jak ktoś mi grzebie w płytach, a póżniej gada: łeee, zagraj to, albo to!, czy coś w tym rodzaju. A póżniej zaczyna się wymądrzanie, że on to by zagrał ten czy tamten numer , zamiast tego, który to z kolei mnie się podoba. Szlag mnie trafia!, dlatego jest tak jak jest z mojej strony, i jest mi kompletnie obojętne co się na mój temat z tego powodu mówi, grunt, że działam w bezpiecznym poczuciu swoich racji . Ale w niedzielę się zdziwiłem, i to mi  dało do myślenia, otóż wraz z Agnieszką i mną, przyjechał do radia pewien słuchacz i znajomy Sławek. Dla żartów zapytałem go: no, pytanko za sto punktów, co zagram na początek? A On na to: Stan Bush. Pomyślałem, prorok, czy co? Przecież nie widział co trzymam w ręku. Po chwili dodał: mogę powiedzieć co jeszcze dzisiaj będzie. Niczym talia kart w dłoniach szulera padły kolejne dwie czy trzy nazwy, które miały być zagrane w pierwszej godzinie. Powiedziałem: dość! A w dymku nad głową pojawiła się myśl: widzisz, rozpracowali cię. Już nie muszą podglądać, co siedzi w twojej torbie, bądż co leży na radiowym stole. A rozpracowali, bowiem ostatnio przykleiłem się do kilku płyt i systematycznie co tydzień gram je w pierwszej godzinie. Cholerka, trzeba by coś z tym zrobić, bo słuchaczy zagłaszczę na śmierć tymi Stanami Bushami, Terry Brockami czy Two Firesami. Tylko, że mnie jest z tym  dobrze. A w końcu audycja trwa cztery godziny i po 23-ciej robi się już różnorodnie, no a że niektórzy słuchają tylko pierwszą godzinę, to Ci na pewno pozostaną w przekonaniu, że gram wciąż to samo. Pytam się zatem, to po co Jadis zgrywa te programy i daje do internetu pod hasłem: "muzyka dla drugiej zmiany"?, skoro i tak wielu z Was zarzuci mi, że gram to samo, bo ich nie odsłuchuje. I nie chodzi mi o wspomnianego wyżej Sławka, broń Panie Boże. Bardziej czepiam się narzekaczy, że czasy nie te, że nikt już dzisiaj nie gra fajnej muzyki w radio, i te pe, ble, ble, ble. Jak to nie gra? Jak się chce to się znajdzie! Jednak jeśli smutas słucha Eski Rock czy innego badziewia, to niech tylko do siebie ma pretensje, że gust mu chamieje i prostactwem obrasta, bo w głośnikach nie ten program co najpiękniej gra w granicach naszego miasta! Basta!.