środa, 24 listopada 2010

ALPHAVILLE - "Catching Rays On Giant" - (2010) -

 ALPHAVILLE - "Catching Rays On Giant" - (MAGIC RECORDS) -



Nie będę pytać, czy znacie "Forever Young" lub "Sounds Like A Melody", bo takie pytania brzmią po prostu głupio. Każdy zna! A jeśli przypadkiem ktoś właśnie mruczy pod nosem: "ojej, a ja nie znam", to niech siedzi cicho i się nie przyznaje. Chociaż, może i zbyt dużo wymagam, przecież u Karola Strassburgera w "Familiadzie" dziesięciu uczestników nie potrafi wymienić pięciu tytułów jakichkolwiek piosenek The Beatles czy Elvisa Presleya. Może zatem delikatnie napomknę, iż płyta "Forever Young" niemieckiego wówczas trio Alphaville, była jedną z najchętniej kupowanych płyt 1984 roku, a i po jego upływie także! Do tego w/w piosenki, a także "Big In Japan" czy "The Jet Set" biły rekordy popularności na parkietach tanecznych, w programach radiowych i TV i ukształtowały dobre gusta na wartość piosenki pop na długie lata.  I choć następna, także piękna, płyta "Afternoons in Utopia" (1986)  już nie rozpaliła tak serc fanów, jak debiut, to godnie ją kontynuowała. Przyznam, że choć śledziłem i póżniejsze poczynania zespołu, jak i także solowe dokonania Martina Golda, to nigdy potem nie doświadczyłem już wielkiego zachwytu  muzyką Alphaville. Jednak na wieść o wielkim powrocie po prawie trzynastu latach ucieszyłem się. Ale z umiarem. Byłem przede wszystkim ciekaw, na co stać dzisiejszy już kwartet! o lubianej nazwie, w którym liczy się niestety już tylko nazwisko lidera. Przesłuchałem płytę raz, dwa, ale przy trzecim kontakcie poczułem że wciąż słucham jakiegoś miałkiego popu, z tym obrzydliwym lukrem, jaki preferują te wszystkie radia, atakujące nachalnie w sklepach, taksówkach i cholera wie jeszcze gdzie. Gdy po kilku dniach dowiedziałem się, co wybrano na singla ("I Die For You Today"), po prostu oniemiałem!. Panowie od promocji, czy wy już kompletnie straciliście słuch? Jeden z największych koszmarków ma pokazywać ludziom walory tego, i tak nieudanego, albumu. Są tutaj co najmniej ze dwa, trzy nagrania lepsze. Na p;rzykład : "Heaven On Earth (The Things We've Got To Do)" lub "The Deep". Oba należą do kategorii piosenki nastrojowej. Niezłe wrażenie pozostawia jeszcze bardzo melodyjny,dynamiczny i przebojowy zarazem "Song For No One" - który na zachętę otwiera album i rozbudza nadzieje. Na siłę można pochwalić jeszcze finałowy, nieco ckliwy "Miracle Healing", z tym, że to już trochę na siłę, szczególnie z uwagi na chór przypominający kolędowanie w jakiejś nowoorleańskiej kaplicy. O reszcie proponuję najlepiej szybko zapomnieć, by nie burzyć dawnej chwały zespołu.


Andrzej Masłowski

RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) - także w internecie !!!
"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę o godz. 22.00 

nawiedzonestudio.boo.pl