poniedziałek, 8 listopada 2010

HALFORD - "Made Of Metal" - (2010) -

 HALFORD - "Made Of Metal" - (METAL GOD RECORDS) -



Ta płyta mnie uspokoiła, wciąż lubię dobre, solidne i melodyjne łojenie,ale jeśli nagra je ktoś taki jak Rob Halford. Bo to jest prawdziwy heavy metal ,a nie beznamiętne walenie niczym sąsiad z bloku, który upodobał sobie regularne majsterkowanie i wali po ścianach młotkiem lub z pełnią pasji robi sobie dziury w ścianach, bo kupił kretyn wiertarkę, o której marzył latami. Ktoś kiedyś napisał, że Halford jest najlepszym wokalistą metalowym wszechczasów. I trudno się z nim nie zgodzić, choć słowa te napisane zostały ze trzydzieści lat temu, aktualne są do dziś. I błagam, nie osłabiajcie mnie tą drętwą Metallicą czy pożal się Boże niumetalowymi wymoczkami. Jeśli wasze uszy zdolne są chłonąć metalurgiczną poezję, ze świetnymi gitarami i porywającymi melodiami, to kupcie tę płytę. A zwie się ona "Made Of Metal".  Rob Halford przyodziany jest w stal od wieków i na wieki, amen. Już sam początek albumu wgniata słuchacza w fotel, bądż jak kto woli, można z niego wyskoczyć i wpaść w szaleńczy taniec, gdzie nasze włosy co chwila tarzają się po podłodze. Pierwsze trzy utwory są tak kapitalne, że słowami oddać emocji nie sposób. Nie oznacza to, że np. czwarty "Speed Of Sound" jest kiepski, absolutnie nie, on po prostu daje odpocząć przed następną perłą, jaką jest "Like There's No Tomorrow", czy nie mniej porywający "Till The Day I Die". W dalszej części płyty na klarowny hit wyrasta "Matador" (z posmakiem corridy) lub przepiękna osobista ballada "Twenty-Five Years". Zresztą ta płyta jest w ogóle bardzo osobista dla Halforda. Tak się często w rocku układa, że najmocniej utrwalamy sobie wylewne ballady lub nastrojowe smutne rzeczy, i o nich mówimy, że są osobiste, a w heavy metalu też tak może być, o czym przekonuje nas Rob Halford. Tych 14 utworów słucha się z purpurowymi wypiekami na twarzy i aż żal, że te kompozycje (z racji składu personalnego) nie są podpisane nazwą Judas Priest, bowiem nazwa Halford nie we wszystkich wzbudzi pozytywne emocje , a to dlatego, że wcześniejsze albumy nie dorównywały wielkiej klasie Judas Priest, a ten czyni to godnie i z podniesioną głową pozwala Halfordowi i jego kolegom spoglądać w przyszłość.

Andrzej Masłowski

RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) - także w internecie !!!
"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę o godz. 22.00 

nawiedzonestudio.boo.pl