środa, 10 listopada 2010

Ach, Gdybym byl wybrańcem Krolewskiej Mości ...

Jarosław Kaczyński robi czystki w swojej armii. Po wywaleniu Pań: Joanny Kluzik-Rostkowskiej i Elżbiety Jakubiak ,szuka kolejnych ofiar, a że opinia publiczna na to czeka, a i dziennikarze odpowiednio tyrana podpuszczają, to ten musi przeczekać, i choć nogami ze zniecierpliwienia przebiera, to korci go, że hej! Następnym będzie Paweł Poncyljusz, a póżniej polecą kolejne niesforne i niepokorne głowy, na których krzyżyk postawią Ziobro i Kaczyński. I dobrze. Na końcu zostanie sam wódz, bez owieczek, bo owieczki z szarpanymi nerwami wykończone polityką, zajmą się niepolitykowaniem, gdyż ta nie będzie już dla nich. Nie będzie już dla nich miejsca nigdzie, bo nigdzie nie pasują. Teraz muszą uważać na wszystko co mówią, bowiem najmniejszy błąd, najmniejsza wpadka słowna, jest skrupulatnie odnotowywana przez sztab Jarosława i jego samego. Wylecieć można praktycznie za wszystko. Wódz w swojej "tolerancji" jest nieobliczalny. Dlatego dziennikarze nie powinni w najbliższym czasie zamęczać pytaniami pana Błaszczaka, bo ten gubi się już tak, że nawet nie wie jak i na co ma odpowiadać. Zostawiłbym jednak w spokoju posłankę Nelly Rokitę, kropnęła się z tym Ikarusem, ale tylko w oczach rodaków, bowiem sprawdziłem, w wielu językach mówi się Ikarus, i tak jest poprawnie, to właśnie u nas nie wiedzieć czemu Ikarusa nazwano Ikarem ? Tak samo jak Italię Włochami, a Germanów Niemcami. Zanim zaczniemy się śmiać z innych ,sprawdżmy, czy aby sami na durniów nie wychodzimy. Jednakże dodam, iż kompletnie nie mam żadnego interesu, by bronić posłanki Rokity, choć Janowi Marii troszkę współczuję. Wracając do Jarosława, idola elektoratu radio-maryjno-rydzykowego, czy zauważyliście, że on jest zawsze na "nie", gdy Premier lub Prezydent powiedzą "nie", Jarosław powie "tak", i odwrotnie. Czy nie przypomina Wam to rozkapryszonego bachora, któremu zawsze kaszka nie smakuje, a gdy dostanie po dupie, to nawet następnego dnia deser lodowy z bitą śmietaną i truskawkami przypominać mu będzie zwiędniętego banana. Ach, gdybym tak mógł być Agentem 007 i zrobić coś dla Polski, nie wahałbym się.