środa, 21 grudnia 2022

święte prawo

Machina przedświąteczna gna. W galeriach handlowych zakupy tylko na szybko, ruch ruch, ciach ciach. Przygotowania do jedynej w roku wieczerzy pochłaniają cały grudzień, a potem te święta to jak pstryknięcie środkowym o kciuk. Po kilku dniach Sylwester, i tylko szkoda, że nie trzydniowy. Znowu okazja na miłe słowa, życzenia, jakieś do zatańczenia tango lub disco i ruszamy od nowa. Po wycałowanych po policzkach obietnicach i nadziejach, wraz z nowym kalendarzem nowe ceny, rzecz jasna nigdy nie niższe. I oby tylko dopisywało zdrowie, wtedy nawet ciężar tych cen wyda się lżejszy.
Wzięło mnie w zastanowienie, jaką muzykę Szanownym Państwu polecić na teraz. Na brak słońca, liczne mgły, szarugi, czapki i szale, a jednocześnie wlać w nas jakiś promyk nadziei, że do maja już niespełna pół roku, a potem znowu powinno być piękne. Tyle, że mnie przez te nieustanne wyczekiwanie ciepłych dni wciąż przybywa lat, siwych włosów i wizyt u chirurga. Połowę życia zmarnowałem żyjąc w zimnie, bo tę naszą Polskę ktoś/coś źle umiejscowiło na mapie. Niech się klimat ociepla, pękajcie lodowce, jak najprędzej. Zagłady i tak nie unikniemy, a przynajmniej niech nas licho bierze w galotach i sandałach.

Laid Back "Sunshine Reggae" - co o tym powiecie? Numer na dziś. Na cieplejsze myśli i czyny. Że co, że bamberstwo? Ano bamberstwo, za to w otoczce lazuru, palm i nawiewki przed rekinem - spójrzcie na okładkę. Pobaraszkujmy na gorącym piachu, a durnie niech schładzają się na nartach. No bo trzeba mieć nie po kolei, by zimą, zamiast prysnąć do Kataru, za kupę szmalu wykupić sobie zimowisko w Alpach. Nigdy tego nie pojmę. Nigdy nie pokocham śniegu, nart czy łyżew. Mam tak od dziecka. I przenigdy nie kwiknę z radości na pierwszy czy dziesiąty śnieg. To moje święte prawo.

a.m.