poniedziałek, 26 grudnia 2022

"NAWIEDZONE STUDIO" - program z 25/26 grudnia 2022 / Radio na 98,6 FM Poznań







"NAWIEDZONE STUDIO"
z niedzieli na poniedziałek - wydanie z 25/26 grudnia 2022 (godz. 22.00 - 2.00)
 
98,6 FM Poznań lub afera.com.pl 
realizacja i
prowadzenie: Andrzej Masłowski

 

HALFORD "Halford 3 - Winter Songs" (2009) -- spośród legionu nakupowanych przez lata kristmasów, tego lubię najbardziej, i to od niego rozpoczęliśmy wczorajsze wspólne słuchanie. Numer "Oh Holy Night" przed laty śpiewali przeróżni mocarze, włącznie z Mariah Carey czy Celine Dion, lecz gdzie im do zawycia dżudaspristowego Roba Halforda oraz gitarowego solo Roya Z., bo zdaje się Mike Chlasciak wycinał tu tylko na rytmicznej. -- "o święta noc, kiedy jasno świecą gwiazdy, to czas narodzin Zbawiciela". Uroczyście. To nic, że bzdurki, ale w tym oto czasie bardzo je lubię. Nawet sobie w nie przez moment wierzę.
- Oh Holy Night
- Winter Song

MAGNUM "On Christmas Day" (2014) -- oto jeden z tych świątecznych songów stojących misją naprawiania. Głównie nas, ludzi. -- "w dzień Bożego Narodzenia nie będzie walk, ani zabijania, nie będzie grzmotów i błyskawic, nie zawieje okrutny i wrogi wiatr". Z winylowego, dziesięciocalowego maxi, tylko przy odrobinie zgrzytów, odświeżona wersja numeru, którego pierwotny szlif zapisano na jedynej dla EMI płycie Magnum "Rock Art". Z niej też wczoraj odrobina - numer "Love's A Stranger" - ale to może zejdźmy o jeden szczebel ...
- On Christmas Day

MAGNUM "Rock Art" (1994) -- ... o, to tutaj mamy "Love's A Stranger". Numer o takiej miłości, która może ugodzić. Bo rozróżniamy rożne rodzaje miłości. Niektóre bolą, a jeszcze innym blisko do nienawiści. Miało być jeszcze "Hush-A-Bye Baby", jednak nie odważyłem się, ponieważ mamy tam wcale niemałą ciutkę o samotności, a w święta nikt jej doświadczać nie powinien.
- Love's A Stranger

JOURNEY "Live In Concert At Lollapalooza" (2022) -- koncert z Lollapalooza w Chicago, środek lata, 31 lipca 2021 r. -- Przynajmniej jedna nowizna na wczoraj być musiała. W tym roku otrzymaliśmy już od Journey premierowe "Freedom", a teraz na deser gorący wydawniczo dwupłytowy live, wraz z DVD lub blu-rayem, w zależności od potrzeb. W Chicago grupa nie zagrała ni numeru z "Freedom", jednak zwróćmy uwagę na datę występu, nie było jeszcze "Freedom" na świecie, więc na scenie same przeboje. Dwadzieścia killerów i żadnego zabłąkanego niewiniątka. Spektakularny występ, plenerowa wrzawa, niepoliczalne emocje, z których choć kapkę też zechciałbym na żywo kiedyś dla siebie.
- Ask The Lonely
- Open Arms
- Faithfully

OMEGA "ÉLŐ Omega" (1972) -- od 23 grudnia w sprzedaży reedycja tej 50-letniej już, czwartej w dorobku grupy płyty. Edycje 1 CD lub 4 CD, do wyboru. Ciekawe, czy ta najbardziej nabita dodatkowym materiałem, choć przez moment zbliży się do oryginalnej aluminiowej okładki, łatwo gnącej i przy nieumiejętnym obchodzeniu skłonnej do okaleczeń. Wszyscy niegdyś tej blachy poszukiwali, bezskutecznie, płyta rozeszła się w pierwszym nakładzie, a ja załapałem świat muzyki, gdy nowością Omegi było siódme w dyskografii "Idorablo". -- Zawsze było wiele wobec tej płyty niedomówień, bo i narosła wokół niej słuszna aura tajemniczości. Otóż, niby live, nawet na rewersie okładki podano, z jakiego okresu, a jednak wszystkie utwory premierowe, natomiast oklaski też jakoś dziwnie wgrane, jakby sztucznie wyrastały spod studyjnego parkietu. Wielu fanów uparcie twierdziło, że to na pewno studio, zaś z obozu grupy szły zapewnienia, iż to na pewno 'live'. Nieważne, zostawmy tę mgiełkę niedopowiedzenia, niekiedy tak jest ciekawiej. Najważniejsze, że świetny materiał, co uczyniło z "ÉLŐ Omega" jedną z najlepszych płyt tych najsłynniejszych rock'Madziarów.
- Egy Nehéz Ev Után
- Tőrekeny Lendűlet

THE ALAN PARSONS PROJECT "The Turn Of A Friendly Card" (1980 / reedycja 2015) -- 2 CD Deluxe Anniversary Edition. Dopiero mieliśmy tę oto 'wypas edyszyn', a tu proszę, 24 lutego będzie jeszcze bogaciej. Trzy kompakty i blu-ray. Czego to ci wydawcy doszukali się w archiwach przez tych parę ostatnich lat? Już ta dwupłytowa edycja wydawała się niekiedy naciągnięta. A teraz jeszcze dojdzie jedno CD. Ciekawe, co wymyślą na pięćdziesięciolecie w dwa tysiące trzydziestym. Bójcie się Boga.
- May Be A Price To Pay - {śpiew ELMER GANTRY}
- Time - {śpiew ERIC WOOLFSON}: "czas płynie nieustannie, jak rzeka, aż pewnego razu zniknie na zawsze"

CAMEL "Stationary Traveller" (1984) -- to już 23 lata. Nie do uwierzenia. Czas jednak dotyczy tylko nas, żywych. Tam, gdzie Tomasz Nosferatu Beksiński, nie ma zegarów, ani żadnej materii. Jak dobrze było wczoraj wspomnieć jedynego muzycznego (i nie tylko) dziennikarza, którego cenię bez możliwości amnestii. Rozejrzyjmy się, poszukajmy na obecnym gruncie kogokolwiek równie w wyrażaniu przekonań kryształowego. Nie ma i nie będzie. Dzisiaj wyrażanie najskrytszych uczuć niemodne, wszystko ustawione pod zasady ogólnej poprawności, jedna wielka emocjonalna korupcja, brak indywidualności. Parszywy widok i brak perspektyw.
- Stationary Traveller
- Long Goodbyes - {śpiew CHRIS RAINBOW}: "... długie pożegnania tak bardzo mnie zasmucają. Muszę już iść. I choć tego nie chcę wiem, że tak będzie lepiej"

LED ZEPPELIN "Led Zeppelin II" (1969) -- obdarowuję mego doktora muzycznymi petardami ziemi naszej. Dba o mnie, jak ojciec najlepszy i nieprawda, że dach przeciekał, szczególnie, że prawie nie padało. :) A tak całkiem serio, niezwykły z niego facio, jestem mu wdzięczny. Wdzięczność w pieniądzach niech wyrażają inni, ja mu kupuję winyle. Tylko nówki. Na gwiazdkę do rąk własnych dwójka Led Zepps. Ucieszył się. No, a jakże. Też bym się ucieszył, tym bardziej, że obecnie poza dwoma kompaktami, mam na czarnej tylko spłaszczone brzmieniowo polskie wydanie Muzy. Ale kiedyś sobie odkupię. Miałem już w życiu różne wydania, chyba z tuzin, lecz niestety zawsze szły w ludzi. Kiedyś postawię na półce i będzie nie do ruszenia.
- Whole Lotta Love
- Thank You

LOREENA McKENNITT "A Midwinter Night's Dream" (2008) -- znowu uroczyście i na czas. Świąteczny album marchwiowowłosej Kanadyjki, cudownie śpiewającej akordeonistki, pianistki i harfistki. Tej muzyki nie trzeba słuchać tylko w grudniu, smakuje też w lipcu i o każdej innej porze roku, dnia, nocy.
- Noël Nouvelet

MOSTLY AUTUMN "Graveyard Star" (2021) -- najlepszy numer z ostatniego studyjniaka Jesiennych stał się również tytułem wobec ich najnowszego live. -- Premierę "Back In These Arms (Live 2022)" zaplanowano na 23 grudnia, choć w Polsce dopiero od przedednia Sylwestra. Materiał z trasy promującej "Graveyard Star", jednak obok kompozycji z ostatniego albumu, nie zabraknie klasyków, typu: "Heroes Never Die", "Passengers" czy "The Spirit Of Autumn Past". Obecnie nie kocham już tej grupy, jak w okresie pierwszych pięciu płyt, dlatego na dorzutkę musiałem mój wypieszczony sercem fragment z "Passengers", ale to już zerknijcie kapkę poniżej ...
- Back In These Arms

MOSTLY AUTUMN "Passengers" (2003) -- ooo, wielcy Mostly. Cóż za granie! Co za melanż emocji, melodii i talentu. I odwróćcie się, wzdrygnijcie ramionami, a i jeszcze ustami pufnijcie na wieść, iż Andy woli Jesiennych z Heather Findlay niż Olivią.
- Distant Train
- Answer The Question

REPUBLIKA "Nowe Sytuacje" (1983) -- nie może być tak, że każdego roku o tej porze wspominam o Beksiu, a słowem o Grzegorzu Ciechowskim. Nazbierało się 21 lat. Szybko przeleciało. Jak ja lubiłem Republikę. Łyso mi, że w N.S. występują tak rzadko. Nie potwierdza to mojej sympatii wobec tej muzyki. I kto mi uwierzy, jak się naganiałem za "Nowymi Sytuacjami", które przez to, iż wydała firma polonijna (czyli polska z udziałem zagranicznego kapitału), kosztowały 700 złotych, podczas, gdy inne krajowe tytuły pod patronatem Muzy czy Pronitu, chodziły po 120, 150, góra 180 złotych. No i ta maciupka księgarenka na rynku dębieckim. Tylko tam można było dostać tę płytę, w całym śródmieściu cicho, jak po śmierci organisty. Ale prułem 'dziewiątką' na ten Dębiec, na końcówkę, do pętli, a potem jeszcze kawałek z buta, no i jeszcze drżąca pikawa, będzie czy nie będzie, załapię się czy może już po ptakach? Zależało mi, jak jasna anielcia, nie zasnąłbym, gdyby czasem wykupili. Na szczęście sielanka, sklepik otwarty, w środku tylko pan ekspedient i bierz wybieraj, cały stos Republik. Można było sobie powybrzydzać (a to niemal niemożliwe w tamtych czasach), wybrać najładniej złożoną okładkę, a potem drżeć wioząc ją tramwajem przez cały zatłoczony Poznań do domu, by żadna babcia z siatkami podczas zakrętu nie staranowała upragnionej zdobyczy. Mam tamten egzemplarz po dziś. Myślę, że wciąż ma się świetnie. -- A pamiętacie rozczarowanie, gdy na "Nowych Sytuacjach" nie było "Telefonów", "Sexy Doll" czy "Białej Flagi"? Przecież te utwory to mus, jednak Grzegorz Ciechowski z kolegami byli już o krok dalej, proponując rzeczy nowsze, bardziej aktualne, wyrażające nowy stan ducha. Cudowna płyta, właśnie ją odświeżyłem. Słucham i słucham, ugrzązłem w zasłuchaniu...
- Arktyka
- Będzie Plan

URIAH HEEP "Sweet Freedom" (1973) -- w przyszłym roku album obchodzić będzie 50-lecie. Już wiadomo, że na rynek trafi uroczysta, wypasiona edycja winylowa, a ja liczę na jakiś wzbogacony o dodatki deluxe dwa CD. Przydatniejszy dla radiowca nośnik, a i na półce zrobiłem mu miejsce. Na tym nie koniec, przed nami też całkowicie premierowy album Jurajki, którego tytuł i okładkę niedawno poznaliśmy. Będzie czad, co by nie mówić. A ja w tym wszystkim sięgam nutką pamięci do Davida Byrona. Gdyby żył, miałby 75 lat i wciąż mógłby śpiewać, występować na scenie. Zresztą, patrzę po twarzach okładki "Sweet Freedom", i tylko Mick Box wciąż z nami jest, pozostałe cztery piąte składu w dymku wspomnień.
- Circus
- Pilgrim --> David Byron śpiewa tu: "byłem wielbiony, niesiony burzą oklasków myśląc, że sukces i sława stanowią za cały świat... a że nie potrafiłem wybrać pomiędzy miłością a wojną, straciłem wszystko".

THUNDER "Christmas Day" (2017) -- żadna kolęda. Danny Bowes, Luke Morley i kompanii nie mieli ambicji zapisywania się w kanonie śpiewników wszelakich przybytków wiary, a jedynie stworzyć ponadczasową piosenkę dotyczącą Bożego Narodzenia. Chyba się udało. Co myślicie?
- Christmas Day

ASIA "Live In Nottingham" (1997) -- Central Studios, 23 czerwca 1990. Koncert z najmniej spopularyzowanego okresu. W zasadzie, gdyby nie kompilacja "Then And Now" myślelibyśmy, że już nie istnieją. A to właśnie zapis skromnego show z tego w dziejach etapu. Z Patem Thrallem w sprawie gitary, parę lat po Mandym Mayerze, że o najbardziej przynależnym grupie na gruncie szarpania strun Steve'im Howe'ie też obowiązkowo napomknę. Nie jest to wybitny koncert, miewali lepsze, często nawet dużo, jednak miałem do wczoraj wyrzut, że od czasu zakupu tego CD, a to już 25 lat, nigdy go na moim FM nie było. Cuda tylko na święta.
- Wildest Dreams
- Sole Survivor
- Prayin' 4 A Miracle

STRATOVARIUS "Survive" (2022) -- rok dobiega końca, pora go reasumować. Co prawda, wszelakie podsumowania to nie moja specjalność, choć przed laty uprawiałem roczne sprawozdania, a za dobrych czasów nawet bywały nagrody. Obecnie nic z tego, dawno potraciłem kontakty z przedstawicielami Warner czy Universal, ale wiem, że nie słuchacie nawiedzonego dla zysku. -- "Survive" to jedna z tych naj naj płyt ostatnich dwunastu miesięcy, acz przyznam, nie od razu miałem do niej pełne przekonanie. Teraz jednak wiem, że to ich top lat ostatnich. Wspaniałe kompozycje, rwące po uszach melodie, w tle solidne czady, no i brawurowy Kotipelto. Aaa, no i teksty całkiem do rzeczy. Dużo w nich o ludzkim zjednoczeniu, przetrwaniu w czasach nieprzychylnych, co również o naszej niegodziwości, gniewie, niekiedy popsuciu. I o tym, że przydałoby się więcej nadziei, miłości, światła. Ale też niezagrana wczoraj jedna z piosenek uświadamia: "z prochu powstałeś, w proch się obrócisz, koniec tej opowieści nastąpi, niebo wyblaknie, odejdziesz na zawsze w ciemność, ziemia się zatrzęsie".
- Survive

ENYA "And Winter Came ..." (2008) -- Enya na świątecznie z coraz bardziej odległej, ale nadal przytulnej płyty. Nie martwmy się, w dwa tysiące dwudziestym trzecim nowy album. Piękna Enya znowu nas trochę wysubtelni i poprawi moralnie. Do usłyszenia w nowym kalendarzu. Pa pa, dużo miłości, a i zdrowia, by ta miłość cieszyła bardziej. Do usłyszenia ...
- White Is In The Winter Night
- My! My! Time Flies!



Andrzej Masłowski 
"NAWIEDZONE STUDIO"

w każdą niedzielę od 22.00 do 2.00

na 98,6 FM Poznań lub afera.com.pl

 

"Nawiedzone Studio dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze"