sobota, 24 grudnia 2022

strojąc choinę

Niedobry polski obyczaj nakazuje ubieranie choinki w Wigilię. Czemu tak? Najgorsze, że mnie się udzielił i też inaczej nie potrafię. A więc, choinka dopiero się stroi, a z kuchni dobiegają rajcujące wonie. To one podbijają me serce. Podobno w krajach Wschodu wcale nie serce stoi symbolem uczuć i namiętności, a wątroba. Ooo, jestem za. Jej wrażliwość bliższa memu sercu.
Niech święta się rozkręcają, niech opadną choć na chwilę gniewne emocje, odstawcie amunicję, wypijcie po jednym, dziś szansa na pojednanie, przybijmy piątki, zakopmy topory. No bo kiedy, jeśli nie dziś.


W tło zapodałem kompakt "Tomasz Beksiński - in memoriam", bo nie wiem, czy wiecie, ale to już dwadzieścia trzy lata. Wydaje się kawał czasu, a rany wciąż niezabliźnione.
Słucham wiązanki przebojów nieodżałowanego Nosferatu i mam go przy sobie. Ta muzyka nas cementuje.

Szkoda, że z fonograficznej mapy znika AOR Heaven. Lubiłem wytwórnię. Działała na granicy kosztów a zysku, propagując rodzaj muzyki w lokalach dla brodatych, szybkich furach czy taksówkach niewystępujący.
AOR Heaven wydali, bądź dystrybuowali, wyselekcjonowane albumy Mad Max, Bad Habit, Drive She Said, Roba Morattiego, Nitrate, Frontline, Dreamtide, 101 South, Jesse'ego Damona i wielu wielu innym. Wiążę z ich katalogiem dobre myśli i przy niejednej okazji jeszcze na moim FM wspomnimy.

Tymczasem 'Beksiowy' kompakt rozegrał się na dobre. Właśnie Collage dopięli "Living In The Moonlight" i już słyszę bas inicjujący "Violette" Closterkeller'ów. Jeden po drugim Beksia faworyci. Uwielbiał tę Anję Orthodox, ja może nieco mniej, ale dzięki Nosferatu nauczyłem się tej i niejednej muzyki. Przede mną jeszcze Abraxas, Marillion, Jethro Tull... aż po wzgórze, na którym 'stacjonarny podróżnik'.

Nie przeszkadzam, ubierajcie choinki, nie podjadajcie z garów, bo to na święta. To nic, że jutro usłyszycie: no jedz, bo się zmarnuje. 

a.m.