Z ostatniej płyty odnotowałem jedynie "Lockdown", za to innych atrakcji cała przestrzeń. Było więc kobieco ("Emily" czy "Louise"), co przede wszystkim mocno historycznie ("A Day", "Muscoviet Mosquito" czy "Stranger"), ale też akcent odosobnionych w swoim czasie z przedrostka "Clan Of", samych Xymox, w obłędnie pięknym "Obsession". Do tego rześka i pobudzająca publikę wersja "There's No Tomorrow", stosownie natchnione, intymne "Jasmine And Rose", co ostatecznie bezbłędnie wiążące supeł całego tego pod serce wieczoru "Going Round". A pomiędzy, jeszcze z tuzin tym podobnych ciar. Słowem, fascynujący przekrój z blisko czterdziestoletnich dokonań Ronny'ego Mooringsa i jego trójki bas-elektronicznych bratków.
Wspaniały koncert, wieczór wspomnień, spełnione marzenie.
a.m.