19 maja 1972 roku, to data wydania "Demons And Wizards". Cóż za album! Minęło pięćdziesiąt lat, a ta muzyka wciąż ekscytuje. Genialny i nieodżałowany David Byron. Jeden z moich wokalnych bohaterów tamtych lat. Jego głos, siła i ekspresja, do dzisiaj nie mają sobie równych.
Z przyczyn obiektywnych odkrywałem Uriah Heep z lekkim poślizgiem. Gdy płyta ta złożyła swój powitalny pokłon miałem siedem lat, więc sami Drodzy Państwo rozumiecie.
Nie wiem, czy to ich najlepsza rzecz, bo tych najlepszych mieli kilka. To kwestia bardzo indywidualna. I nie ma się co wykłócać. Każdy ma rację, bez względu, czy ktoś postawi na "Demons And Wizards", inny ktoś na "Look At Yourself", a jeszcze inny wielbiciel na tyciu późniejsze i skandalicznie szerzej niedoceniane "Sweet Freedom". Każda z tych płyt to widok z góry najwyższej. Ja jeszcze wielbię "Abominog". To nawet jedna z moich życiówek. I zupełnie nie dbam o czas tej płyty, że to już dawno po Davidzie Byronie, z zupełnie pomijanym w dyskusjach o grupie Peterze Goalbym.
Do pewnego momentu Uriah Heep grali w rockowej lidze mistrzów, pomimo iż wtedy jeszcze nie obowiązywało takie pojęcie. Nazwę grupy jednym tchem wymieniało się obok Black Sabbath, Nazareth, UFO czy Deep Purple. Naprawdę. Nie wierzycie Szanowna Młodzieży, zapytajcie swoich ojców. No chyba, że ci słuchali Donny Summer, Baccary i Santy Esmeraldy, to nie będą wiedzieć. Wszystkie tamte rock'kapele, jak jedna brać, stanowiły za najwyższą półkę.
Z zespołem przywitali się wówczas, na parę lat basista Gary Thain, a na sporo dłużej perkusista Lee Kerslake - spoczywajcie w pokoju.
Wyborna forma Micka Boxa. Jego gitara wszędobylska. Akordy, plus finezyjne zagrywki, potężne. Podobnie Ken Hensley (też już go z nami nie ma), który niczym drugi lider, zawsze dostrzegalnie asystował Boxowi swą organową maestrią oraz nierzadko akustyczno gitarowymi - palce lizać! - przeplatankami. W dwóch ostatnich numerach płyty mamy tu też trochę jego śpiewania.
Najbardziej rozpoznawalny utwór: "Easy Livin' ". Jeden z tych, co polerował blachę dla rodzącego się pomału heavy metalu. Nie można nie znać. Mus!
Z kolei, prawdziwymi 'jet set' albumu, w mojej opinii numery: "Easy Livin' ", "Rainbow Demon" oraz "The Spell". Ale kocham całość, by nie było.
===========================
wydawnictwa związane z "Demons And Wizards":
x - maj 1972 - album "Demons And Wizards" - #20 UK / #23 US
x - czerwiec 1972 - singiel "The Wizard" (na stronie B "Gypsy") - nienotowany w UK / niewydany w US
x - czerwiec 1972 - singiel "The Wizard" (na stronie B "Why") - niewydany w UK / nienotowany w US
x - lipiec 1972 - singiel "Easy Livin' " (na stronie B "All My Life") - niewydany w UK / nienotowany w US
x - sierpień 1972 - singiel "Easy Livin' " (na stronie B "Why") - nienotowany w UK / niewydany w US
===========================
a.m.