wtorek, 4 października 2016

MEAT LOAF - "Braver Than We Are" - (2016) -







MEAT LOAF 
"Braver Than We Are"
(429 RECORDS)
**1/2




Przed blisko czterema laty Meat Loaf zapowiedział rozpoczęcie prac nad "Braver Than We Are". Swoistą wisienką na torcie wydała się wówczas wieść o ponownej współpracy z Jimem Steinmanem. Twórcą największych sukcesów Klopsika, a i człowiekiem w pewnym sensie również na niego skazanym. Proszę przy tym uwierzyć, że nawet obojętnym na twórczość obu panów, trudno będzie nie docenić ich spektakularnego sukcesu genialnej płyty "Bat Out Of Hell", która na liście wszech czasów plasuje się w pierwszej dziesiątce, ze sprzedażą grubo ponad czterdziestu milionów egzemplarzy. I choć "nietoperzasta" kontynuacja z 1993 r. nie zdyskredytowała tej z 1977 r., to jednak znalazła blisko piętnaście milionów nabywców, czego można by życzyć chyba każdemu innemu artyście. Prawdą jest, iż brnięcie dalej w las jawiło się już lekką przesadą, a wymuszona trzecia część "Bat Out Of Hell" okazała się najmniej owocną. Nie pomogli jej nawet zacni goście, w osobach choćby Briana Maya lub Steva Vaia, albowiem kompozycjom Steinmana, bez jego osobistego udziału, brakowało dawnego czaru. Poza tym, z albumu emanowała pewna nienaturalność, nawet jeśli słuchało się go całkiem przyjemnie. Pamiętam jak złośliwi dopiekali, że Meat Loaf się wypalił, co na domiar złego potwierdziły jeszcze następne dwie płyty, z którymi Steinman już w ogóle nie miał nic wspólnego. Jednak gwoli sprawiedliwości należy zauważyć, iż Klopsik potrafił w przeszłości nieźle radzić sobie bez swego najlepszego kompozytora, vide kapitalne albumy "Bad Attitude" lub "Blind Before I Stop". Nawet jeśli te muzycznie odbiegały od przyjętej przez Steinmana bardzo oryginalnej stylistyki, w której dominowały przecież wcale nie aż tak nowatorskie kierunki, jak: rock, rock'n'roll czy ballada. A jednak efektownie zorkiestrowane, poddane nietuzinkowemu nastrojowi, a gdzieniegdzie nawet uroczej pompatyczności, po prostu porywały. Były to jednak zarazem kompozycje wyzbyte szablonowości i banału. Oszczędzę przy tym wszelakich osobistych egzaltacji względem wokalnych możliwości Meat Loafa, jako że od zawsze należałem do oddanych miłośników jego talentu.  
"Braver Than We Are" zawiera kompozycje Steinmana, lecz jego samego już nie. W dodatku będąc czwartą kolaboracją z Meat Loafem, jest przy tym pierwszą nie mającą niczego wspólnego z wszystkimi "Bat Out Of Hell". I co tu dużo mówić, nie jest to także płyta ze świeżym materiałem. Całość wypełniają kompozycje popełnione przez Steinmana w dawnych latach. Głównie w epoce 70/80's, choć otwierający całość "Who Needs The Young" (gdzie wodewil, kabaret i musical w jednym, napotykają bluesa) powstał już nawet w roku 1969. Maestro napisał go do musicalu "The Dream Engine". Zresztą musicalowa formuła zawsze była mu bliska, co należy podkreślić. A "nietoperzaste" dzieła, choć rock/rock'n'rollowo/balladowe z reguły przyprawiał o atmosferę ekskluzywnych loży teatralnych, rodem z Broadwayu.
Wszystkie kompozycje z "Braver Than We Are" stanowią za wyciąg z osobistych zapisków Steinmana. Wiele z nich w przeszłości nagrywał solo, choć najczęściej w towarzystwie przeróżnych artystów, których wynajdywał osobiście. Weźmy np. "Loving You Is A Dirty Job (But Somebody's Gotta Do It)" - tutaj przy wokalnym wsparciu Stacy Michelle - który to w 1986 roku zrealizował na bestsellerowej płycie Bonnie Tyler "Secret Dreams And Forbidden Fire". Zresztą echa współpracy Tyler i Steinmana odnajdziemy także w piosence "Skull Of Your Country" (z gościnnym udziałem wokalistki Cian Coey), której szkieletem rysuje się legendarny "Total Eclipse Of The Heart" - kolejny zaczerpnięty przebój z katalogu zachrypniętej Walijki. 
Za najlepszy albumowy fragment bezapelacyjnie uznaję 11,5-minutowy "Going All The Way Is Just The Starts". Nie jest to co prawda cacko na miarę "I'd Do Anything For Love (But I Won't Do That)", a tym bardziej niepokonanego przez nikogo "Bat Out Of Hell", niemniej nosi w sobie coś z ich atmosfery. I tylko szkoda, że podobnych nut nie znajdziemy tutaj więcej. Wartość tej mini suitki podnoszą jeszcze śpiewające Ellen Foley oraz Karla DeVito. Obie panie w przeszłości współpracujące z Meat Loafem. Z czego na szczególne uznanie zasługuje Ellen Foley, która jest "odpowiedzialna" za udział na legendarnym albumie "Bat Out Of Hell".
Niestety większość zawartych tu propozycji wypada blado. A już kompletnym nieporozumieniem wydaje się być przeróbka klasyka The Sisters Of Mercy "More". Rozumiem, że miało być oryginalnie, inaczej, lecz ani w tym mocy, ani tym bardziej jakiegokolwiek zaskoczenia.
Szkoda, że po tylu szumnych zapowiedziach i ciągłym przekładaniu premiery (album miał się pierwotnie ukazać już w 2014 r.), otrzymaliśmy w zasadzie dzieło przeciętnej urody. Nadspodziewanie przeciętnej. Przykro mi to oznajmiać, albowiem wielbię Meat Loafa (do niedawna nawet bezkrytycznie), jednak coś się w ostatnich latach zacięło i przestało zazębiać. Inną kwestią gasnący jego głos, jakby pozbawiony jeszcze przecież nie tak dawnej mocy. Ale to już sprawa bezlitosnej i nikogo nie oszczędzającej natury.






Andrzej Masłowski

RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) - 
www.afera.com.pl

"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00


"... dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze"