piątek, 30 sierpnia 2013

NOSOUND - "Afterthoughts" - (2013) -

NOSOUND - "Afterthoughts" - (KSCOPE) -


Giancarlo Erra solidnie przetasował skład, lecz muzykę pozostawił jakby nietkniętą. Nie ma tu jakiejś zauważalnej różnicy pomiędzy debiutem "Sol29" z 2005 roku a najnowszym "Afterthoughts". To wciąż muzyka pełna "skromnego" rozmachu, jak i zadumy czy melancholii. Bardzo niespieszna, by nie powiedzieć leniwa, błoga. Muzyka bardzo wyostrzająca zmysły i nakłaniająca do refleksji. Chyba najlepiej jest jej posłuchać, gdy krople deszczu uderzają o parapet, a zaokienny wiatr tańczy z porzuconymi liśćmi.
Ten włoski muzyk i zdolny kompozytor, potrafi jakoś ująć, przykuć szczególną uwagę, a jego muzyki słucha się niczym spowolnionego filmu. Filmu, do którego pasowałby jakiś utkany obraz, pomiędzy fantazją wyciągniętą z klipów Pink Floyd, a czymś z lekka niepokojącym, choć na pewno dalekim od czegoś w rodzaju Blair Witch Project. Tak mniej więcej da się przeczytać muzykę grupy Nosound.
W tekstach jak zawsze przewijają się sny, marzenia, lęki, obawy, smutek, nadzieja, jak i melancholia czy tęsknota, a więc światło i cień.  Erra jest romantykiem, co w dzisiejszych czasach nie zawsze bywa nagradzane, jednak w sztuce wciąż zachwyca. Stąd popularność Porcupine Tree, No Man, Anathema, Pineapple Thief czy właśnie Nosound. Będą i tacy, którzy na "Afterthoughts" znajdą odniesienia do Pink Floyd czy współczesnej muzyki klasycznej. Oj tak, niektóre partie gitar, jak i przepięknych parad smyczków, brną ku tego typu twórczościom również.
Osobiście troszkę żałuję, iż Giancarlo Erra nie śpiewa więcej w swym ojczystym języku, bowiem słucha się tego wyjątkowo pięknie w takim anglo-włoskim "Paralysed". Nie odbierając niczego innym perłom, jak: "In My Fears", "Wherever You Are", "I Miss The Ground" czy "She".
Nie jest to album w niczym lepszy czy gorszy od swych trzech poprzedników, a w zasadzie jest to nawet na swój sposób ich brat bliźniak. Choć słyszałem opinie, że lepiej zaaranżowany i wyprodukowany. Prawdę powiedziawszy, nie zauważam pod tym względem specjalnych różnic. To jest, pomiędzy tymże dziełem, a równie przepięknymi wcześniejszymi "A Sense Of Loss" czy "Lightdark", która to do dzisiaj pozostaje mą ulubioną płytą "bezdźwiękowców". Nie wiedzieć czemu.


Andrzej Masłowski

RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) - także w internecie !!! - www.afera.com.pl

"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00 

(4 godziny na żywo!!!)