środa, 28 sierpnia 2013

Legia a Liga Mistrzów, czyli jak napompowano ludowi marzenia o wielkiej drużynie

Wmówiono wszystkim, że Legia gra dla dobra Polskiej Piłki. Uczyniono to z taką precyzją, że nawet kibice Kolejorza, Zawiszy czy Resovii, dzwoniąc do Pawła Zarzecznego podczas wczorajszego "orange'owego" Hyde Parku, deklarowali uwielbienie dla Legii. Nie spostrzegając pułapki, do jakiej o mało co by wpadli. Rozumiem patriotyzm. Cecha to piękna, jednak nie w wypadku sterowanego centralnie klubu. W ostatnich dniach okazało się, że Żyleta zdobyła przychylność wszystkich krajowych kibiców, kiboli, trenerów czy także dziennikarzy. Usłyszałem nawet kilka pochlebstw pod adresem samego Starucha. Tego samego Starucha, którego do niedawna zlinczować chcieli niemal wszyscy, i to nie tylko ci związani z wymiarem sprawiedliwości. Teraz okazał się postacią przydatną, a nawet ukochaną, byle tylko Legia dokonała historycznego wyczynu. Gra Warszawiaków pokazała, że do Ligi Mistrzów droga daleka. Bo z czym ta Legia chce tam szukać szczęścia?. Z tym skostniałym i nieperspektywicznym Urbanem? Dobrze się stało, że brytany z Łazienkowskiej poległy już w fazie wstępnej. Z taką grą, z takim widocznym brakiem koncepcji i tempem żuczka gnojowniczka, nie ma czego szukać na arenach Europy. Zamiast zatem siać ferment i wstyd dla naszego i tak już padalczego futbolu, lepiej przebudować struktury, zmienić myślenie, a dopiero później czegoś spróbować.
Sztabowi Legi wydawało się ostatnio, ze zjadł wszystkie rozumy. No i ten triumfalizm głoszący, że kiedy jak nie teraz. Że Legia jest tak dobra jak nigdy!, i tak dalej... Wielu niestety w to uwierzyło. Karmiła tym prasa, portale internetowe, trąbiła telewizja. Gdyby nie mój rozum i sokoli wzrok, sam bym w te bajki uwierzył. Bo to, że Legia odstaje na krajowym podwórku, nie daje jej jeszcze priorytetu nawet na równanie się z Rumunami. I nie ma się z czego śmiać. Skończyły się czasy, w których rumuńska bieda koczowała pod polskimi kościołami. Teraz nasza bieda błaga rumuński futbol o szkołę i naukę, jaką ci zdobywali przez lata. Ambicją, charakterem i wolą walki. Nie wszystko zdobywa się pieniędzmi. No, może za wyjątkiem tego naszego bezcharakternego podwórka. Dlatego cieszmy się, ze Legia nie przeszła dalej, i że dziesięć baniek euro nie padło ich łupem, bo byśmy skomleli przed Legią przez najbliższą co najmniej dekadę, a ekipa z Łazienkowskiej wciąż by grała w szmaciankę. Mało tego, zcentralizowane warszawskie media, zachwycałyby się tą padaką latami. Bo Legia to, bo Legia tamto, ... Bo Legia nawet jak się zeszcza, to pachnie fiołkami. Była wielka mobilizacja, bo miała być wielka Legia, przygotowano naród niemal jak na wojnę, a przyjechali przeciętni Rumuni, nawet z jednym mało komu znanym Polakiem w składzie i pozamiatali w dziewięć minut, a później kwicząc ze śmiechu, odbijali ataki byczków, którym dwa razy coś tam wyszło.
Z czym do ludu panie Urban? Co to za bezczelność pchać się na Barcę, Man U czy Bayern, jeśli się u siebie dostaje w tytę z jakąś Lechią czy nie potrafi się zremisować z obłożonym toną problemów Ruchem.
Liga Mistrzów, jak sama nazwa wskazuje, nie chełpi się pustymi frazesami.


Andrzej Masłowski

RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) - także w internecie !!! - www.afera.com.pl

"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00 

(4 godziny na żywo!!!)