Ostatnio pewna ktosia napisała sms: "pan bardziej kocha zwierzęta, niż ludzi". Nie zaprzeczę.
Od kilku dni mam trumienkę z prochami. Te prochy w woreczku, mniejszym niż śniadaniowy. Jest także certyfikat, data kremacji, także odcisk jednej z łapek.
Zrobiliśmy Zulci ołtarzyk. Mały, maluśki, wszak ona też w tym wszechświecie kruszyną była. Dlatego patrząc jej w oczy, niejednokrotnie oznajmiałem: "myszeczko Ty moja".
Dobrze, że mam ją przy sobie, i że jej prochy się nie poniewierają. Wiadomo, liczy się pamięć, ale ja jednak muszę mieć. Z tym 'mieć', uchylę dodatkowo, iż kiedy w pierwszym stadium choroby Zulunia wyrywała sobie z łapki kłaczki, cierpliwie je zbierałem, pakowałem w papier i datowałem. Takich paczuszek uzbierałem... teraz patrzę... siedem. Gdyby nauka kiedyś na ich podstawie mogła ją przywrócić, to ja zrobiłem ten pierwszy krok. Nie sklonować, a przywrócić zza tęczowego mostu.
Piszę o tym, ponieważ tak generalnie nie mam z kim o tym pogadać. Nikogo nie obchodzi. Ludzi absorbuje jedynie ich życie. Próbują mnie zresztą nim zaciekawić. A ja spoglądam w ich twarze i staram się spełniać pokładane oczekiwania, więc słucham, cierpliwie słucham ... myślami jednak błądzę po innej krainie.
Dzisiaj u mnie na radio dużo dobrej i różnorodnej muzyki. Tradycyjnie obecność nieobowiązkowa.
I oby kable 'same' się nie porozłączały.
Do usłyszenia ...
a.m.
"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od 22.00 do 2.00
na 98,6 FM Poznań lub afera.com.pl