poniedziałek, 29 sierpnia 2016

pocałunek śmierci


Znalezione w domowej szafce. Stary kubek Nawiedzonego Studia
Tegoroczne lato nie było posłuszne. Cóż, chyba najbrzydsze od lat. A jednak miniony weekend przewrotnie piękny. Ponownie z Żoncią zaliczyliśmy Mierzyn. Tak mną zmogło, że pospałem na plaży dobre dwie godzinki. Na ciepłym piasku, w podebranym cieniu z obcego parasola. Ludzi sporo więcej, niż przed tygodniem. Z ledwością wcisnęliśmy auto w jedyne wolne miejsce na ogromnym parkingowym placu. Wszyscy wiedzieli, że to ostatni wakacyjny weekend. Kolejny taki dopiero za blisko rok.
Automat z lodami naprawiony, jednak zmiany poszły na gorsze. Jak zwykle. Same lody pyszne niemal tak samo, jednak porcje mocno okrojone. Duży lód w mych szponach zatonął, niczym ludzka istota w objęciach Godzilli. Z tęsknoty wciągnąłem trzy dawki, zamiast ogromnej porcji karkówki, którą tam serwuje jedyna niestety ekskluzywna Pizzeria.
Nie pomieszkałem w domu. Dobrze, że audycję zestawiłem odpowiednio wcześniej. Niedziela także przeleciała na świeżym powietrzu. Z kawą, z ciastem... 
Pewien Słuchacz stwierdził, że nigdy nie lubił Queen. Dla niego to kicz. Hmmm.... No, jeśli kompozycja "Sheer Heart Attack" widnieje w galerii kiczu, to ja się zapytuję: gdzie i po ile bilety?
Czerwone Gitary z Portu Piratów
Troszkę oszołomiłem Państwa wczorajszymi Czerwonym Gitarami. Na samym początku mogła taka muzyka wywołać konsternację. Szkoda, bowiem nie wszyscy przyjmują argument, że to z okazji zakończenia lata. Poza tym, lubię jak cholerka "Port Piratów". To jedna z tych płyt, od których rozpoczynałem - jako 12-letni smarkacz. Mam sentyment, zatem nie ma dyskusji. Sentymenty, wspomnienia, niezapomniane chwile i kadry sprzed lat, tego nie da się przełożyć na racjonalną nutę. Nie jestem, i nigdy nie byłem miłośnikiem Czerwonych Gitar, lecz "Port Piratów" uważam za przepiękną płytę. Koniec kropka.
Dostałem propozycję poprowadzenia dodatkowej audycji w jednej z internetowych rozgłośni. Muszę pogadać z moimi włodarzami, bo jeśli się zgodzą....
Pod koniec ubiegłego tygodnia usłyszałem kilka ciepłych słów od przypadkowo napotkanej parki z Wrocławia. Słuchaczy Nawiedzonego Studia - jak się okazało. Rozmowa toczyła się w innym kierunku, aż tu nagle.... przedstawicielka płci pięknej wyszeptała zaklęcie: "Nawiedzone Studio". Troszkę wszyscy byliśmy zaskoczeni. Miło usłyszeć, że warto, że niedziela wieczór dla nikogo, tylko dla mnie....
New Order. Peter Hook jeszcze z długimi włosami.
Piosenka na dziś: New Order  "The Perfect Kiss". Zapuściłem w robocie podwójną składankę New Order z 2005 roku, a na niej dwie piosenki z mojej ulubionej "Low-Life" (1985). Podgłośniłem co należy, od razu zrobiło się przyjemniej. Choć "Sub-Culture" z owej składanki w mocno zmienionej wersji. Niestety koszmarnej. Zapewne zmiksowano ją na potrzeby mało gustownych klubów. No i te żeńskie chórki... - co za koszmar! Na cóż to było tak sknocić? Dla kogo? Przecież New Order nie słuchają klienci gastronomicznych budek z żarciem w Mierzynie. Choć tam grają jeszcze gorzej. Telewizyjna Eska, o Boże, co za syf! Oglądaliście to kiedyś drodzy Państwo? Nie próbujcie. A jeśli już, to na własną odpowiedzialność.
Zaraz, zaraz, jak to śpiewa Bernard Sumner w naszej piosence dnia: "...teraz wiem, że idealny pocałunek, to pocałunek śmierci".






Andrzej Masłowski

RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) - 
www.afera.com.pl

"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00


"... dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze"




Jabłoń jesienna - już obrodzona
Kolega też zabiera pod gruszę sprzęt i płyty. Moje pokolenie tak ma. Nie potrafimy słuchać empetrójek.
Opuszczone domki na sprzedaż...
...w takim stanie
świeżutka Pizzeria w Mierzynie, oferująca nie tylko Pizzę