piątek, 19 sierpnia 2016

nocka historyczna

Ze środy na czwartek oglądałem mecz w ręczną Polaków z Chorwatami. Nie planowałem, ale tak wyszło, iż zasnąć pomimo wykończenia, jakoś nie mogłem. Pomyślałem; popatrzę chwilę i z nudów padnę. A tu horror. Nasi się tak rozkręcili, że po wyrównanej walce łeb w łeb odskoczyli Chorwatom na cztery gole, by na początku drugiej połowy wszystko stracić. Znów rozpoczęła się walka punkt za punkt. Chorwaci podbudowani mieli ochotę nas zadeptać. No i strach mnie ogarnął, bo nawet skuteczny Karol Bielecki przez chwilkę popadł w niemoc. Na szczęście w decydujących dziesięciu minutach chłopacy nie dali się złamać. Uzyskali minimalną przewagę, z którą dotrwali do końca. Kończąc mecz nawet z trzema golami na górkę. I jak tu po czymś takim spokojnie przyłożyć głowę do poduchy?
Rozbawili mnie panowie sprawozdawcy, którzy jak na trzecią w nocy wykazali się dużą energią oraz swoistym poczuciem humoru. Jeden z nich zaproponował, by obudzić wszystkich sąsiadów i uświadomić im: jak to właśnie historycznie dzieje się w Rio. Potraktowałem wskazówkę serio i nawet przez chwilę naszła mnie ochota, by podskoczyć do mojej "ulubionej" sąsiadki piętro niżej. Pomyślałem: jest okazja, by zawrzeć przymierze. Jednak wyobraźnia podsunęła taki oto dymek: dzyn dzyn...wrota się pomału rozsuwają, a w ich lufciku staje pognieciona od poduchy twarz pani Basi, której z uśmiechem na mej głupiej gębie oznajmiam: "ogląda pani? nie?!!!, to proszę koniecznie, bo nasi grają świetnie i za chwilkę Polska wejdzie do półfinału w szczypiorniaku". No i w tej oto chwili nasunęła się dymkowa riposta: "czyś ty sąsiad na łeb upadł? Poj***ało cię!!! Ja się k**** muszę wyspać, bo taka zjeb*** jestem, a ty mi tu pierd**** o jakimś meczu!!!".
Dobrze, że człowiek ma wyobraźnię. Bo gdybym postąpił jak panowie relacjonujący nakazali, to już dzisiaj pani Basia "dzień dobry" niekoniecznie by odburknęła. I tu mi się nasuwają słowa piosenki Shakin' Dudi: "....ty za swe uczynki sięgniesz nieba bram, innych za te grzechy nie zaproszą tam - zastanów się, co robisz....".
A tak z innej beczki...  Wychodzę z domu, i nie wierzę: bezchmurne niebo, słońce, przyjemne powietrze pieści ciało. Cóż to, natura się pomyliła i oddała trochę lata. Ciekawe komu tym razem podebrała?
Z beczki jeszcze kolejnej; równo 53 lata temu urodził się wokalista Europe - Joey Tempest, z kolei zaś 77 lat temu perkusista Cream - Ginger Baker, a 71 lat temu Ian Gillan - głos Deep Purple - i przecież nie tylko. No i jeszcze dołożę, iż 65 lat temu na świat przyszedł John Deacon - basista Queen. Sporo, prawda? Cóż za muzyczny dzień.
Piosenka na dziś: Robert Plant "Watching You". Rytualne bębny, rozmyte gitary, no i ten pełen namiętności GŁOS. Perła z mało docenianego albumu "Manic Nirvana". Być może i nawet dalekiego od doskonałości, ale przecież suma sumarum udanego. Co po genialnym, choć mocno popowym "Now And Zen", wcale nie musiało być tak oczywiste.
Życzę Państwu przyjemnego weekendu! Nie napiszę "życzę miłego dnia", albowiem nie znoszę tego zwrotu - od zawsze, i nie wiem dlaczego?





Andrzej Masłowski

RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) - 
www.afera.com.pl

"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00


"... dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze"