piątek, 12 sierpnia 2016

Dzień Słonia

12 sierpnia, to nie tylko ważna data w dziejach poznańskich (rockowych) koncertów, ale i także Światowy Dzień Słonia. Najlepiej tego z trąbą ku górze. Te ponoć przynoszą szczęście. Tak, jakby ktoś widział figurkę z trąbą zwisającą. Słonie są bardzo mądrymi i uczuciowymi stworzeniami. Przeczytałem, że czczą kości swych przodków, niczym indiańskie plemiona. A mawiają, że tylko ludzie mają dusze. Bzdura. Wystarczy pogadać i popatrzeć w ślipia mojej Psince Zuleczce, by obalić ten niesprawiedliwy mit.
Z wiekiem nabrałem dystansu do ludzi, a otworzyłem na zwierzaki. Warto, miłość do nich zawsze bywa odwzajemniona. My ludzie powinniśmy brać z nich przykład.
 Mój Syn Tomek popracował ostatnio przy koncertach Bury Tomorrow oraz Eagles Of Death Metal. Pochwalił się fajną fotką z Jesse'im Hughesem - wokalistą i gitarzystą tych drugich. To nie wszystko; młodziak miał za zadanie być pod kluczem i spełniać obwoźne ewentualne zachcianki Artysty (basen, siłownia, sklepy,....). Podobno Jesse jest fajnym i wyluzowanym gościem. Jednak mocno się w nim utrwaliła tragedia w paryskim Le Bataclan. Tomek wysłuchał kilku pikantnych szczegółów z tamtego pamiętnego dnia. Sam legendarny już dziś Josh Homme niestety tylko nagrywa płyty z Eagles Of Death Metal, jednak z grupą nie koncertuje - szkoda. Ponoć koncert udany i wyprzedany.
Rozmawiałem dzisiaj z gotyckim Krzyśkiem, który dotarł do Doliny Charlotty na Sisters Of Mercy. Jak określił; koncert na czwórkę z minusem. Eldritch w wokalnej formie i nawet z kilkoma nowymi kompozycjami. Podobno te zabrzmiały w stylu Rammstein. Hmmm..... Szkoda, że przychodzi mi relacjonować coś, na co jednak nie dotarłem. I tu ciekawostka; następnego dnia w Dolinie zagrali Whitesnake. Koncert wyprzedany, pomimo paskudnych opadów. A jednak można było przed samym występem nabyć u koników bilety po pięćdziesiąt złotych. Przy cenach nominalnych: 190, 230 i 280 złotych. Jak się okazuje, czasem warto zaryzykować i wybrać się na wariata.
Żyję obok Igrzysk w Rio. Oczywiście ściskam kciuki za naszych, ale jakoś nie potrafię się emocjonować sportem. Siatka, ręczna, kolarstwo, sztangi (ponoć mocno na dopingu), wioślarstwo czy inne tam... zupełnie mnie nie kręcą. Po latach dochodzę do wniosku, że nie lubię sportu, choć futbol paradoksalnie kocham.
Już mam Bear's Den. Płyta dotarła. Piotrek się spisał na medal. Obiecał, załatwił, a nawet podwiózł pod dom. Posłuchamy, obiecuję. Fantastyczna muzyka. 
Piosenka na dziś: Clannad "I Will Find You". Pieśń jakich wiele w ich dorobku, a jednak urzekająca jakoś szczególniej. Podlana śliczną melodią: "....miłość jest starsza niż czas...." / "....znajdę Cię, nieważne dokąd podążysz i jak długo to potrwa....".
To rzecz z filmu "Ostatni Mohikanin". Pamiętacie śliczną Madeleine Stowe? Ciekawe jak wygląda teraz, bo film sprzed blisko ćwierć wieku. Sama muzyka też przepiękna. Autorstwa panów Trevora Jonesa i Randy'ego Edelmana. Mam płytę, a jakże. Od dnia premiery. Kilka razy emitowałem jej fragmenty w Aferze i Fanie. Lecz piosenkę "I Will Find You" prezentowałem zawsze z płyty "Banba". Kapitalnej, co podkreślam szczególnie. Trzeba ją mieć - naprawdę. Nie wyobrażam sobie ograbić zbiory z takiego cuda, jak "Caidé Sin Do'n Té Sin".
Nadchodzi długi weekend, życzę Państwu słońca i dobrego nastroju.





Andrzej Masłowski

RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) - 
www.afera.com.pl

"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00


"... dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze"