RICHIE SAMBORA - "Aftermath Of The Lowdown" - (AGGRESSIVE MUSIC / WARNER) - ***3/4
Richie Sambora, to nie tylko jeden z najlepszych gitarzystów jakich wydała matka natura, ale i przy okazji wyborny kompozytor. A co oznacza spółka Sambora-Jon Bon Jovi, wie chyba każde sprawne ucho. Jednak grupa Bon Jovi, to osobna karta historii Sambory, a jego płyty autorskie służą zdecydowanie odsłonięciu drugiego oblicza artysty. Choć może nie do końca, bowiem wrodzonego talentu do pisania przebojowych piosenek, nie da się zapomnieć w jednej chwili ot tak po prostu. Nawet, gdy chce się pograć bardziej bluesowo, country-rockowo, czy poeksperymentować z brzmieniami brudniejszymi i rytmami nieco poszarpanymi. Tak, tak Drodzy Państwo, Richie Sambora nagrał płytę, po którą zapewne tak samo chętnie sięgną fani Bon Jovi co Foo Fighters, Rolling Stones czy także Erica Claptona. Pomimo, iż na "Aftermath..." nie ma graczy z wielkimi nazwiskami, jak niegdyś Jeff Bova, Eric Clapton, Tony Levin, Kenny Aronoff czy Pino Paladino, których pamiętamy przecież z pierwszych dwóch solówek Sambory: "Stranger in This Town"/1991/ oraz "Undiscovered Soul /1998/. Szczególnie ta pierwsza zachwycała. Pamiętacie "Rosie" czy "Mr.Bluesman" (z udziałem Claptona) ? A przecież cały album był fantastyczny.
Jako, że same nazwiska nie grają, Sambora dobrał tym razem muzyków także doświadczonych, lecz nie przyćmiewających jego samego na scenie. Jednak i w tym przypadku nie można mówić o grajkach żółtodziobach, skoro grający tu pianista Matt Rollings jeszcze do niedawna występował u boku Marka Knopflera, a gitarzysta Rusty Anderson grywał w latach ostatnich z sir Paulem McCartneyem.
"Aftermath Of The Lowdown" jest płytą urozmaiconą. Każdy powinien znaleźć na niej coś dla siebie. Sporo tutaj przyjemnego hałasu, zmiennych temp i gitarowych popisów ("Burn The Candle Down", "Nowadays", "Sugar Daddy" czy "Learning How To Fly With A Broken Wing"), jest także kapitalny "Every Road Leads Home To You" - hit aż się patrzy! - , ale i także całe tornado ballad, których śmiało koledze może pozazdrościć sam Jon Bon Jovi ("Weathering The Storm", "I'll Always Walk Beside You", "You Can Only Get So High", króciutki i śliczny finałowy "World", czy wyjątkowej urody "Seven Years Gone").
Sambora nie jest tak charyzmatycznym wokalistą jak Jon Bon Jovi, ale jego głosu słucha się bardzo przyjemnie. Mało tego, jego śpiew nawet wyjątkowo dobrze pasuje do takiej country-blues-rockowej estetyki. O samej gitarze Richiego, jak i jego umiejętnościach gry, jestem zbyt mały, by się wypowiadać.
Nie potrafię także obiektywnie ocenić tej płyty. Zapewne poprzez moją wielką sympatię dla talentu Richiego Sambory. Mogę tylko stwierdzić, że płyta jest wyśmienita, zarówno pod względem kompozytorskim, jak i odtwórczym, i że są na niej utwory tylko bardzo dobre lub jeszcze lepsze.
Kłaniam się uniżenie.
Andrzej Masłowski
RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) - także w internecie !!! - www.afera.com.pl
"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00 (4 godziny na żywo!!!)
nawiedzonestudio.boo.pl
=========================================================================