Jedynymi, którzy nie próbują, a raczej nie mogą postrzegać porażki na londyńskich igrzyskach, są komentatorzy telewizji publicznej. Wykupiony pół-monopol na transmisje (wraz z Eurosportem) ,a także nabici w butelkę reklamodawcy, nie dopuszczają do siebie myśli, że wszystko już skończone. Codzienne nadzieje, albo nienaturalnie rozbudzane apetyty, z głowami w piasku zamykają niemal każdy dzień. Na pocieszenie kilka medali, najczęściej brązowych, które i tak nie ratują żałośnie niskiej klasyfikacji naszej kadry. Bądź co bądź, blisko 40-milionowego kraju. Wszyscy pewniacy zawodzą, a medale jeśli już, to zdobywają płotki.. Strach pomyśleć, gdyby tych płotek nam zabrakło. Wcale nie chodzi mi nawet o moje podejście do całej tej Olimpiady, ale o stan naszego sportu. Nie myślałem do tej imprezy, że jest on tak dramatycznie słaby. Bo pojedyncze potknięcia nawet da się wytłumaczyć. Trudno mieć pretensje do sztangisty, który z jakiejś blokady psychicznej spalił trzy próby i odpadł z turnieju. Będąc ponoć faworytem do złota. Jednak w taki sposób można by oczyścić każdego zawodnika, jak Anię Rogowską, siatkarzy czy kajakarki. Jak nie idzie, to nie idzie. Z przykrością oglądam niektóre wejścia na żywo w TVP 1 czy TVP 2. Mieszane pary prowadzących nie wiedzą już same co mówić, a gdzie tu jeszcze spojrzeć kamerze prosto w oczy. Fakt, że trudne to może być, szczególnie gdy posiada się tak wykoślawione gustowne okulary jak redaktor Kurzajewski. Nie chciałbym być w skórze jakiegokolwiek takiego prezentera TV i udawać zachwyty nad przeważnie brązowymi medalami. A kiedy już trafią się ze dwa takie cuda jednego dnia, jak ostatnio, to wypadałoby z euforii pokazać widzom przynajmniej dżdżysty pod z czoła, z rzecz jasna wyreżyserowanym uśmiechem od ucha do ucha.
Gigant naszej siatkówki Bartosz Kurek, chodzi tak oszołomiony po swoich przedolimpijskich zapewnieniach o perle w koronie, że zapomniał o dobrych manierach, wykazując się nie lada "szacunkiem" w stosunku do dziennikarzy i reporterów. No proszę. A mnie wmawia się, że tylko futboliści są chamscy i prymitywni. Reszta to pełna kultura, klasa i osobowości. Pożyjemy zobaczymy. Właśnie reszta dyscyplin dobija do "czołówki" i wkrótce sięgnie poziomu naszej boiskowej kopaninki. Stanąć z uśmiechem do kamery po triumfie, to każdy potrafi. Panu Kurkowi i jego kolegom uśmiech szybko zmyli z twarzy ambitni Australijczycy. Bo zbytnia pewność siebie zawsze jest zgubna. Dobrze o tym pamiętać panowie Kurek i spółka. Słowa te piszę na kilka godzin przed meczem z Rosją. I choć życzę tym naszym pewniakom zwycięstwa, albowiem nasi to nasi, to jestem jakoś mało przekonany, że po tym co dotąd zobaczyłem, zostanę z ich strony czymś miło zaskoczony.
Kiedyś narzekano, nie ma sukcesu, bo nie ma baz, ani warunków treningowych. Ostatnio pojawiły się nowe halowe tory kolarskie, piękne sale do ping ponga, wielkie areny, nowe stadiony, a u nas średnio jeden medal przypada na cztery miliony mieszkańców. I nie jest to zwykłe narzekactwo czy malkontenctwo, a po prostu - żałosne stwierdzenie faktów.
Andrzej Masłowski
RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) - także w internecie !!! - www.afera.com.pl
"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00 (4 godziny na żywo!!!)
nawiedzonestudio.boo.pl