Dostałem list.
Bardzo miły i przy tym szczególnie ważny.
Nie dostaję takowych zbyt wiele na co dzień, o ile w ogóle...
Dlatego nie wypuszczę go z rąk.
"Nawiedzone Studio" w sierpniu 2012, obchodzi 18-te urodziny,
i wchodzi w pełnoletność. Teraz przyjdzie mi brać odpowiedzialność
za wszystkie słowa i czyny. Ale co tam, wierzę iż niejedną głupotę
jeszcze mi wybaczycie, skoro jesteście ze mną tak długo.
Być może nawet i tyle co "nasz" Andrzej z Zielonej Wyspy,
którego poniżej wydrukowany list zamieszczam z dumą.
=================================================================================
"Witam Panie Andrzeju,
Osiemnaście lat Nawiedzonego Studia! Przeleciało zanim się
spostrzegliśmy. Duch wiecznie młody, tylko siwych włosów przybyło. I jak
się nad tym zastanowić to cholernie dużo się w tym czasie zmieniło w
Polsce, na świecie i w ludziach niestety też. W 1994 roku moi rodzice
jeszcze czekali na założenie stacjonarnego telefonu, a teraz przez
komórkę rozmawiają z Irlandią. Muzyki słuchałem na malutkim
radiomagnetofonie Sony, na kupno pierwszego odtwarzacza CD musiałem
poczekać jeszcze trzy lata, a komputera sześć! W sklepach można było
dostać Grodziską w szklanych butelkach, ludzie pisali do siebie listy, o
premierach płytowych dowiadywali się z prasy muzycznej lub od lepiej
poinformowanych pasjonatów. No i któregoś dnia kręcąc gałką od radia
usłyszałem utwór "Refugees"rozpoczynający audycję Iwony Michałowskiej
"Muzyka w Kwiatki", a później trafiłem na "Nawiedzone Studio". Tak to
się zaczęło. W niedzielne wieczoro-noce z wypiekami na twarzy słuchałem
muzyki, o której nic nie wiedziałem, na karteczkach zapisywałem
fonetycznie tytuły utworów, płyt, nazwy zespołów, szukałem ich później
na kasetach w poznańskich sklepach, zgrywałem bezpośredni z eteru...
Otworzyły się dla mnie drzwi do fantastycznego świata, dużo innego od
tego, który kreowały państwowe stacje radiowe. Świata, który trwa we
mnie nadal, pomimo upływających lat, rozczarowań, goryczy i zmęczenia
codziennością. Spotkałem w życiu ludzi, którzy wywarli na mnie jakiś
dobry wpływ, zainspirowali do czegoś - Mariola, kilku przyjaciół itd,
ale Pan Panie Andrzeju otworzył mi drzwi do świata muzyki. (pamiętam
chyba 1997 lub 98 roku napisałem do Pana list - zielonym atramentem -
mówiący mniej więcej to samo).
Rozumiem, że może się Pan czuć zmęczony prowadzeniem audycji, zwłaszcza
że słuchacze się zmienili - starzy już wszystko wiedzą, wszystko
słyszeli i do niczego ich się nie przekona, a młodzi mają youtuby, MP3 i
przez ich uszy muzyka przelatuje jak przez sito. To trochę takie walenie
głową o mur. Czasem sobie myślę, że te osiemnaście lat temu musiało się
sympatyczniej prowadzić "Nawiedzone". Ludzie byli spragnieni muzyki,
kontakt z prowadzącym był ograniczony - można było wysłać list, a to
wymagało czasu i myślenia, tak że pisali je tylko ci, którzy mieli coś
do powiedzenia, a teraz każdy może swoje humory odreagować szybkim
SMSem. Dużo lepiej być "niedostępnym głosem z eteru", niż człowiekiem z
krwi i kości, któremu, jak wielu myśli można wtrącać się w program.
Pamiętam te plebiscyty, wysyłanie typów na kartkach pocztowych, muzykę
którą się pasjonowaliśmy... I choć obecne czasy nie sprzyjają snuciu
opowieści o muzyce, prezentacji długich utworów z zamierzchłej
przeszłości, graniu rockowych petard z porywającymi wokalami, melodiami
pozostającymi w pamięci, to trzeba mieć nadzieję, że znowu gdzieś w
ciemności siedzi jakiś dziewiętnastolatek, kręcący radiową gałką,
któremu Nawiedzone Studio otworzy uszy na piękno Prawdziwej Muzyki. No i
jest jeszcze gromadka tych zramolałych słuchaczy takich jak ja, którzy
nawet gdyby - nie daj Bóg - nie było Nawiedzonego, każdej niedzieli,
między 22, a 2 w nocy zasiądą przed radioodbiornikiem i ślinić się będą,
jak te psy Pawłowa...
Pozdrawiam serdecznie
Andrzej"
==================================================================================
Andrzej Masłowski
RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) - także w internecie !!! -
www.afera.com.pl
"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00 (4 godziny na żywo!!!)
nawiedzonestudio.boo.pl