niedziela, 19 lutego 2012

STYX - "The Grand Illusion / Pieces Of Eight LIVE" - (2011) -

STYX - "The Grand Illusion / Pieces Of Eight LIVE" - (EAGLE RECORDS) -  ***1/2


W drugiej połowie 2010 roku, grupa Styx zagrała trasę koncertową pod nazwą "The Grand illusion / Pieces Of Eight Tour". Zgodnie z jej tytułem, na swoich występach muzycy odtworzyli w całości dwa  klasyczne albumy, które w opinii wielu, uchodzą za ich najlepsze dokonania. Jeśli nawet się z tym ktokolwiek nie zgodzi, to jednemu wszak nie możemy odmówić racji, były to albumy, które uczyniły ze Styx gwiazdę światowego formatu. Oba te dzieła sprzedały się w ponad 3-milionowych nakładach, a do tego pokazały, że także w USA znalazła się grupa potrafiąca grać artystycznego rocka, w niczym nie ustępującemu tworzącym gigantom ze Starego Kontynentu, jak choćby: Yes, Genesis, ELP czy Camel.
Styx wypracowali swój własny styl, stanowiąc w latach następnych, natchnienie dla wielu młodych twórców podobnej muzyki na całym świecie. Nie tylko magnetyzowali oryginalnością swojej muzyki, ale i także zachwycali w tekstach baśniowością oraz trafnymi spostrzeżeniami na temat człowieka zagubionego we współczesnych realiach. Odnosząc się często do dawnej obyczajowości, grupa wykazywała tęsknotę nad upadłością  ideałów , ujawniając troskę o naszą przyszłość w świecie pozbawionym dobrych wzorców. Wątki historyczne także zawsze były dla Styksów bardzo ważne. Tak samo jak również bycie przesądnym, gdzie dla przykładu, premierę albumu "The Grand Illusion" grupa zakontraktowała na siódmy dzień ,siódmego miesiąca, roku 1977. Właśnie ta niezwykła płyta zajmuje cały pierwszy dysk najnowszego do 2-kompaktowego tego wydania koncertowego. Szkoda, że w oszczędnej książeczce (a raczej jej braku) nie podano szczegółów dotyczących miejsca realizacji owego przedstawienia. Cały album zagrano według tej samej receptury co oryginał sprzed blisko 35 laty.  Jedynie skład zespołu różni się teraz nieco od tamtego. Choćby o brak Dennisa De Younga. Jednej z najważniejszych postaci w grupie, do której to dawni koledzy dzisiaj się jakoś nie przyznają. I vice versa także. To właśnie na tym albumie lśnią pełnym blaskiem perły, jak przepiękna ballada "Come Sail Away" czy baśniowy "Castle Walls", a także jawią się przeboje "Fooling Yourself (The Angry Young Man)" oraz "Miss America". Album ukazuje człowieka , który musi poddać się samoakceptacji w świecie, w którym przytrafia mu się wiele mniejszych lub większych potknięć, jednak wielkość życia, możliwość cieszenia się z jego posiadania, a także poznanie uczucia miłości, są dla niego wartościami ponad wszystko. Wracając do koncertowego "The Grand Illusion", mnie nieco przeszkadzają zbyt długie przerwy pomiędzy utworami, w których muzycy nawiązują co prawda dobrą komunikację z publicznością, niemniej wybija to trochę z nastroju słuchania całego dzieła. Podobnie jest na dysku drugim, na którym grupa zagrała następny album w dyskografii "Pieces Of Eight". Muzycznie nie ustępuje on w niczym dziełu "The Grand Illusion", lecz pomimo ogromu fantastycznych kompozycji, całość nie urzeka aż w tak dużym stopniu jak albumowy wielki poprzednik. Bowiem nawet takim wspaniałościom , w rodzaju: "Sing For The Day" czy "Queen Of Spades", zabrakło nieco do takiego monumentu, jak "Castle Walls". Niemniej, i tak są to, po dziś dzień, perły w Styx'owskiej koronie. Podobnie jak inne kompozycje z tej pięknej płyty, że wspomnę o: "Renegade", "Great White Hope" czy o przedfinałowej pieśni tytułowej, posiadającej w sobie sporo ze Styx'owskiej baśniowości i musicalowości zarazem. Bohaterem tego albumu jest każdy z nas. Muzycy zasugerowali, byśmy nie rezygnowali ze swoich marzeń czy ku dążeniu do ich spełniania, kosztem tylko bogacenia się i poprawienia swojego statusu egzystencjalnego.
Oba te albumy należy koniecznie poznać w oryginalnych studyjnych pierwowzorach. Te najnowsze wersje koncertowe, stanowią tylko cenny dokument i są świadectwem wciąż wysokiej formy zespołu. Jednak niech nie będą podstawą, gdyż tej należy szukać w oryginalnych zapisach z 1977 i 78 roku.

Niedawno temu, także kanadyjska Saga zagrała na trasie w całości swój klasyczny album "Heads Or Tales", utrwalając go również na płycie. Idąc tym tropem proponuję, by z amerykańskich zespołów (USA i Kanada rzecz jasna) tamtych lat, dołączyli do Styx i Saga jeszcze Kansas, ze swoimi firmowymi dziełami "Point Of Know Return" oraz "Leftoverture", a także Boston, ze swoim debiutem. O Rush nie wspominam, bowiem ci na ostatniej trasie zagrali w całości "Moving Pictures", co utrwalono na ostatniej koncertówce zespołu "Time Machine 2011".
Ciekawa to tendencja, która także udzieliła się i polskim grupom, jak choćby Budce Suflera, która w maju ma zagrać kilka klubowych koncertów, w repertuarze których pojawi się muzyka tylko z albumów: "Cień Wielkiej Góry" oraz "Przechodniem Byłem Między Wami".


Andrzej Masłowski

RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) - także w internecie !!! - www.afera.com.pl
"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00 (4 godziny na żywo!!!, tylko z płyt)

nawiedzonestudio.boo.pl