sobota, 8 lipca 2023

Wodecki

Od ostatniego Nawiedzonego Studia upłynął niemal tydzień, a tu nie ma o czym napisać, o czym i tak wszyscy by nie wiedzieli. Siedzi mi ów fakt w głowie, powstrzymując przed zasiadaniem do klawiatury. Coraz bardziej wysłużonej, z niemal kompletem powycieranych znaków. W kilku miejscach zmuszony byłem nawet podoklejać karteczki, bo to już pomału było pisanie z pamięci.
Wakacje, leniwy czas i piękno aury do życia mnie wzmagające. Słucham nie zawsze hałasu. Ostatnio bywa, że z nostalgią.

Cóż za fuzja, Orkiestra Mitch & Mitch plus Zbigniew Wodecki. A w repertuarze cała jego pierwsza z 1976 roku płyta w wersji 'reanimacja', do tego jeszcze pozaalbumowe kruszynki, także jak najbardziej w nastroju.
Do comebacku debiut albumu Wodeckiego, czyli do wspólnych występów Pana Zbigniewa z Orkiestrą Mitch & Mitch w 2008 roku, mało kto kojarzył nazwę tych drugich. Nie kojarzył ich też nasz topowy piosenkarz, aż doszło do wspólnoty, no i cóż za zestawienie sił. Nikt by lepiej nie wymyślił.
To jest wskrzeszenie zapomnianej muzyki. W epoce jej przynależnej wręcz niechcianej. Nikt w etapie dziejów Gierka tego nie szukał, a cały album z obłędnie dobrym "Rzuć To Wszystko Co Złe", wydawał się idealnym materiałem pod loteryjne fanty kiermaszów pierwszomajowych. Podobny los dzieliły ówczesne longplaye Novi Singers czy Henryka Debicha, za których legendarne dokonania dzisiejsi didżeje kłaniają się w pas. W PRL-u łaknienie na sztukę mrugało okiem ku Zachodowi i mało komu świtało, iż Zbigniew Wodecki to przecież taki nasz Frank Sinatra. I tylko niefart natury ograbił Muzyka z większej sławy. Gdyby przy szczęśliwych wiatrach poczęto Pana Zbyszka za Wielką Wodą, a tamtejsi promotorzy z rozsądkiem pokierowaliby jego zdolnościami, wszystko mogło zdarzyć się.
Do dzisiaj odczuwam żal, żal do losu, iż ten zabrał tego niezwykłego Artystę dużo za wcześnie. W świetle rozkwitu udanego ponowienia się, kiedy wszystko szło w jedynie dobrym kierunku. Tylko pomyśleć, jakie piosenki mogły powstać, gdyby współpraca z Mitch & Mitch zaowocowała narodzinami premierowego repertuaru. Posłuchajcie, jak Orkiestra gra. Tak, to właśnie ten rodzaj symfonii i jazzu, jaki lubię. Ta energia, polot, fantazja, umiejętności. Wypływają z każdej szczeliny, kiedy tylko pomiędzy lirykami Pan Zbigniew zawiesza głos.
Z pozornie sprawdzonych i na perfekt ukończonych piosenek, po latach wyszła ich nowa, jeszcze lepsza jakość. Dlatego lubię powracać do tego 'live' z kwietnia dwa tysiące czternastego. Fakt, może niezbyt regularnie, jednak, gdy już nastąpi... niech się kręci. 

a.m.


"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od 22.00 do 2.00

na 98,6 FM Poznań lub afera.com.pl

 

"Nawiedzone Studio dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze"