W ostatnich dniach głośno o wycinkach drzew. A ja ten problem zauważam od dawna, i od dawna mnie złości. Na moim osiedlu systematycznie ucinają i wycinają, co się da. Niejednokrotnie korciło, by podejść do drani żonglujących piłami i przyłożyć im stopę do pośladków.
Zanim media słusznie rozdmuchały temat, z bólem kilka dni wcześniej żegnałem wzrokiem jedno z piękniejszych przedokiennych drzew. Normalne drzewo, żadne pokaleczone, obśrupane czy spróchniałe. A już nawet nie mówię o brutalnym masowym oszpecaniu z konarów i gałęzi. Niestety niemal większość tych drzew wygląda obecnie niczym wojenne z wrogiem kolaborantki - blade i łyse. Łapska decydentom poucinać, ale i firm wykonawczych też bym nie oszczędzał. Wszak łotry czynią zło dla forsy. Jeden bydlak z drugim oszpeci przyrodę celem przyrostu własnego portfela i myśli, że wszystko w porządku. Nie cierpię draństwa. Nie ma wytłumaczenia "bo taką ma pracę". To niech ją k**** zmieni. Nikt go nie zmusza do bycia katem.
Z innej pary kaloszy... Przysłuchałem się mimochodem dzisiejszej telefonicznej rozmowie jakiegoś zarządcy firmy z niższym rangą, ale też chyba kimś ważnym. W pewnej chwili: "od dzisiaj kategoryczny zakaz palenia". Kolejne dranie. Obedrą biednych nałogowców z papierosowego dymku, bo zapewne trzy/cztery razy w trakcie roboty wyskoczą sobie dmuchnąć. Podrażnione sknerstwo typowego współczesnego zarządcy ekonoma. Typowego niewyrozumiałego typa. Sam nie pali, to innym zabroni. Bo gdyby był palaczem wiedziałby, jakie to ważne. Wiem, sam paliłem. Do lata 2009 roku. I choć dzisiaj już świństwa nie tknę, to nigdy w życiu nie splunę pod nogi potrzebującego. Nie wolno. Dla przyzwoitości, dla zwykłego człowieczeństwa. Ty nie lubisz, to nie oznacza, że tak muszą wszyscy. Żal ci tych trzydziestu minut z ośmiu godzin przydługawej harówy, to wprowadź dla palaczy system 8,5-godzinny, ale nie gnęb, nie bądź zwykłym szefem burakiem. Niech cię później dobrze wspominają. A może dlatego tak sobie pozwalam, ponieważ mnie szef może...
Zacząłem dopiero na serio czytać autobiografię Phila Collinsa "Jeszcze nie umarłem". Mam od dwóch miesięcy, ale... Zacząłem z werwą, by po kilkudziesięciu krótkich stronach coś jednak mnie oderwało. Poczekałem, aż weźmie i wzięło, więc czytam, choć czytać nie lubię. Szczególnie o muzyce. Zamiast wywodów na jej temat, wolę po prostu posłuchać. Jednak Phil Collins zobowiązuje. Koniec końców to jeden z mych największych pupilków. Kocham faceta i nikt mi tego nie zabroni.
Płyta na dziś: U2 "The Joshua Tree". Wolę "Achtung Baby", ale skoro było o drzewach...
Andrzej Masłowski
RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) -
www.afera.com.pl
"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00
"... dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze"