niedziela, 5 lutego 2017

stąd do Edenu

Najnowszego singla Deep Purple - pomimo przedwczorajszej premiery - nadal w poznańskich sklepach bracie nie uwidzisz, tak więc nie posłuchamy dzisiaj. Za to.... za to całą masę innych wspaniałości. Mogę nawet uchylić rąbka tajemnicy - będzie dużo wspaniałej muzyki. I tak już za mocno się wygadałem. Zapraszam o 22-giej.
Już prawie miałem gardło zaleczone, lecz kilka intensywnych dni znowu postawiły chrypę w niedawnym miejscu. Płuczę gardło, biorę jakieś zioła do ssania, może do wieczora jakoś będzie.
Wczoraj się wyjaśniło, gdzie podział się mój dawny winylowy egzemplarz Black Sabbath "Headless Cross", z którego w swoim czasie uratowałem cudowny rozłożysty szablon - z owym obnażonym krzyżem. Płytę pieści w swych zbiorach mój dobry kompan Waldo. Od słowa do słowa, i się wyjaśniło. "Maseł, ja mam tego winyla, z jakąś niemiecką metką", na co dopytałem: "z ceną nieistniejącego WOM?". I tu padło potwierdzenie, po czym Waldiemu się przypomniało, iż to faktycznie dawny egzemplarz Masłowskiego. No proszę Państwa, to wspaniale, płyta zatem nie poszła gdzieś tam w ludzi, a jest w Poznaniu. I mam nadzieję ją kiedyś jeszcze podotykać, popieścić, a i też ustrzelić fotki dla moich Czytelników.
Głupi byłem, dziś już bym się takiego cacka nie pozbył, lecz na początku lat dziewięćdziesiątych, gdy uwierzyłem w siłę kompaktu, przyjąłem zasadę: co zdobyłeś na CD, to winyl won. Na tej zasadzie pożegnałem się z wieloma wspaniałościami.
Podczas owej gadki szmatki o dawnych płytach i nie tylko, wyszło również na jaw, iż Waldo posiadł niegdyś ode mnie "Bat Out Of Hell" Meat Loafa, do tego jedną czy dwie płyty Kiss-ów, i coś tam jeszcze, czego teraz nie pamiętam. Przy czym padła obietnica: "Maseł, ja się tych płyt nigdy nie pozbędę". I ja mu Drodzy Państwo wierzę, bo to porządny chłop. Zresztą i ja posiadam kilka cacuszków z dawnych zasobów Waldiego, jak wspominkową w naszym kumpelskim gronie płytę Adama Bomba "Fatal Attraction" oraz pudel-metalowych amerykańskich Teeze (bo byli jeszcze inni - kanadyjscy - notabene wszak ci, to również Amerykanie) z ich jedynym albumem "Teeze" - z połowy dekady 80's.
Wracając do "Headless Cross"... muszę kiedyś odzyskać na winylu ten wielbiony przeze mnie album. Na CD posiadam dwie różnie prezentujące się wersje, jedną nawet imitującą czarną płytę, jednak.... Wiem, to już nigdy nie będzie ten sam egzemplarz, ale przynajmniej połechtam sobie bramy wspomnień, próżności i maniactwa.
W ubiegłą niedzielę miałem nawet Szanownym Państwu zagrać coś z powyższej płyty. Nie wiem, dlaczego do tego nie doszło. Ograniczenia czasowe nie pozwalają na wszystko. Z racji śmierci klawiszowca Geoffa Nichollsa poszło w eter co nieco z "Seventh Star" i "Tyr", ale proszę mnie trzymać za słowo; jeszcze w tym roku przypomnimy "Headless Cross". Znajdę pretekst, okazję....
Wczoraj opijaliśmy pięćdziesiątkę Waldiego (zdrówka Byku!!!) w zacnym towarzystwie. Aśmy pochlali :-) Nie nie, żartuję. Było grzecznie i po bożemu. Jakieś owocowe piwko, kieliszek gorzałki, na dalszą rozgrzewkę śliwowica.... i tak się przyjemnie czas sączył. Przy stole bardzo muzycznie - m.in. Grzegorz Kupczyk (Ceti, ex-Turbo) oraz Marysia "Marihuana" Wietrzykowska (Ceti). Były opowieści, anegdoty, ciekawostki, kupa śmiechu. Nastawiałem uszu i myślami notowałem. Bo to historie w książkach niezapisane. Kurcze, jacy to fajni, pozytywni ludzie. Ludzie muzyki, sztuki, rock'n'rolla. Można z nimi przegadać kilka nocy, a i zawsze coś zostanie na potem.
Marihuana jest od lat Słuchaczką Nawiedzonego Studia- co mi autentycznie schlebia. Wczoraj żegnając się, dodała: "do usłyszenia, do jutra". I dla takich chwil warto każdego tygodnia zasuwać te niedzielno-poniedziałowe wieczoro-nocki. Oooo tak!
Muzyka na dziś: dwa fragmenty z najnowszych Ceti "Snakes Of Eden". Na pierwszy rzut drugi na płycie "Notes Of Freedom" - z niemal gotycką partią klawiszy, bliską brzmieniu XIII.Stoleti. Marysia była trochę zaskoczona, gdy wczoraj ten fragment zestawiłem z brzmieniem grupy dowodzonej przez Petra Stepana.
Jako drugą kompozycję polecam "Empire Of Loss". Sześć i pół minuty tego, co lubię w metalu najbardziej. Powoli wszystko narasta, a później eksploduje. No i ta melodia! - bez niej ni rusz. Ten numer jest bardzo w stylu Iron Maiden. I choć Grzegorz Kupczyk zawsze głosił się ogromnym fanem Davida'a Coverdale'a, bądź Iana Gillana, co dało się usłyszeć w najwcześniejszych Ceti, czy epizodzie w Non Iron, o tyle obecne dokonania ślą pokłony ekipie Steve'a Harrisa.
Teraz wypadałoby jeszcze napić się piwa "Wężowe"-ego. Znaczy - firmowego grupy Ceti. Dostępnego od niedawna. I jak piwa nie lubię, tak tego napiję się ponad przyzwoitość jednej butelczyny. Obiecuję.
Do usłyszenia!






Andrzej Masłowski

RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) - 
www.afera.com.pl

"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00


"... dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze"