Ostatni dzień lutego. Już od jutra wiosenny marzec, choć na termiczną odczuwalność musimy trochę poczekać. Szkoda, że nie wszystkim przyjdzie się wiośnie pokłonić. Jak Mamie mojego kolegi. Kolegi od czasów przedszkolnych.
Pojutrze koncert Maire (Moya) Brennan. Wokalistka Clannad wystąpi w poznańskiej Auli Uniwersyteckiej. Żywię nadzieję, że frekwencja dopisze. Powinny pojawić się najnowsze piosenki ze świeżej płyty "Canvas". Fizycznie chyba jeszcze niedostępnej. Na razie tylko w formie strumieniowej, choć kto wie, być może na stoisku Artystki, gdzieś tam przed występem... Jeśli tak, zakupię i posłuchamy w niedzielę.
Muszę zadbać o stale szwankujące zdrowie, by go starczyło na nadchodzący czwartek oraz przyszłą środę. Z moim realizatorem Tomkiem wybieramy się do Warszawy na Sophie Ellis Bextor. Tak, to już czas. Ósmy dzień marca zbliża się wielkimi krokami. Dwie różne kobiety, na odrębnych scenach, zarazem z odmienną twórczością, ale wrażliwością jakby podobną. Obie wspaniałe. Maire kocham od dawna, Sophie zaś ledwie od dwóch/trzech lat, za to wcale nie mniej. Zresztą kochać, to kochać. Nie można kochać mniej lub bardziej. Albo kochamy, albo nie.
Uciąłem pogawędkę z rodakiem, który po jedenastu latach powrócił z Wysp. Stwierdził, że tam śmierć płyty kompaktowej coraz bliższa. Nic, tylko winyle i winyle. Nawet digital download przegrywa. A to akurat dobrze. Od zawsze potępiałem rżnięcie muzyki beznośnikowej. I jeden pies, czy legalnej, czy też nie. Płyta musi mieć okładkę i niezbędne atrybuty. Próbowano wytępić ducha kolekcjonerskiego, ale na szczęście człowiek nie gęś, swój rozum ma. Nie obrażając gęsi, wszak wielbię zwierzęta często bardziej od całej rasy ludzkiej.
Kartka z kalendarza... Równo przed 32 laty zmarł David Byron - pierwszy wokalista Uriah Heep. Genialny głos, ozdoba albumów począwszy od "Very "Eavy Very 'Umble" po "High And Mighty". Solowych nie liczę. Zresztą tamte zespołowym nie dorównywały. Artysta liznął wielkiej sławy, lecz skończył w oparach alkoholowych, co w konsekwencji dało kres jego przedwcześnie zakończonemu życiu (tylko 38 lat).
Jako, że nadchodzi marzec, zerknąłem do klasycznych albumów z tego konkretnego miesiąca. I tak w 1987 roku na świat przyszły: Gary Moore "Wild Frontier", Bryan Adams "Into The Fire", U2 "The Joshua Tree", Night Ranger "Big Life" czy Simply Red "Men And Women". Z kolei w 1997 roku o tej samej porze narodziły się: Bee Gees "Still Waters", U2 "Pop", Threshold "Extinct Instinct", Supertramp "Some Things Never Change" czy Nick Cave And The Bad Seeds "The Boatman's Call". Gdybyście Szanowni Państwo byli ciekawi, co też przyniosły starsze roczniki, to dla przykładu 1977 r. zaowocował w marcu: debiutem Foreigner "Foreigner", AC/DC "Let There Be Rock", Slade "Whatever Happened To Slade", Procol Harum "Something Magic", bądź Kraftwerk "Trans-Europe Express". Jeszcze wcześniej? Proszę bardzo, weźmy na koniec naszej podróży w czasie rocznik 1967. I co my wyłowimy w marcu: Cat Stevens "Matthew And Son", debiutujących Velvet Underground z Nico "Velvet Underground And Nico", bądź też debiutujących Grateful Dead "Grateful Dead". Niech każdy coś znajdzie dla siebie. Zestaw z lubianej epoki lub przygarnie całość.
Muzyka na dziś: progrockowa grupa Dworniak Bone Lapsa z listopadowego debiutu "Fingers Pointing At The Moon". Znajomo brzmi, jakby lekko trącając nutami najwcześniejszych Pink Floyd, ale to nie takie w porównaniu proste, i nie to samo w ogóle. Przyjemnie rozbrzmiewają mocno archaiczne brzmienia, w większości autorstwa Chrisa Lapsy, choć całość otwiera kompozycja "Mortalman" - autorstwa byłego muzyka Soft Machine, Roberta Wyatta. To kolejne odkrycie zawdzięczam Piotrkowi "nie tylko maszyny są naszą pasją". Choć chciałoby się z urzędu przy tej okazji dorzucić: "welcome to the machine".
Andrzej Masłowski
RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) -
www.afera.com.pl
"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00
"... dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze"