czwartek, 28 lipca 2016

Chris

Zabrałem do roboty Chrisa Normana "Some Hearts Are Diamonds". To jego drugie dzieło podpisane imiennie, a zarazem moje ukochane. Rzecz jasna nie licząc twórczości samych Smoków - bo ci są bezkonkurencyjni. To moi mentorzy, którzy w swoim czasie wyrobili poczucie dobrego smaku. Dlatego do dzisiaj nie zaprzątam sobie głowy żadnymi bzdetnymi piosneczkami.
Chris Norman od zawsze, i tak już chyba pozostanie, był (i jest!) jednym z najwspanialszych głosów pop/rocka. Do dzisiaj śpiewa fantastycznie, nawet jeśli już nie nagrywa wybitnych płyt. A tych spłodził w przeszłości dostatek, więc już wystarczy. Teraz niech nam żyje w zdrowiu, szczęściu, pomyślności.
Album "Some Hearts Are Diamonds" ("....niektóre serca są diamentami, a niektóre z kamienia...") po raz pierwszy usłyszałem w drugim programie Polskiego Radia. Audycja nazywała się "Wieczór płytowy" i nadawana była w każdą niedzielę, o ile pamiętam o godz. 21.20. Prezentowano w niej po dwa pełne albumy, a raz w miesiącu nawet trzy, plus coś extra. Wówczas kończyła się dopiero w okolicach pierwszej w nocy. To była jedyna audycja, której słuchałem z zaangażowaniem. Raz, że prezentowano w niej pełne albumy (najczęściej nowości), a dwa: ponieważ raz na dwa tygodnie do studia przychodził Tomek Beksiński - najlepszy prezenter wszech czasów. Akurat Beksiu nie zaprezentował wspomnianej płyty Normana, a zdaje się, że Tomasz Szachowski, ale tego drugiego też jako prezentera z czasem polubiłem.
Było to zalegalizowane piractwo na krajową skalę, i nawet ja jemu sprzyjałem. Choć po co lepsze albumy od razu wszczynałem polowanie, bo i tak musiałem mieć prawdziwki. Muchomorów nie zbieram.
Skoro jednak zahaczyłem o Beksia i Chrisa Normana, to niedaleko padło jabłko od jabłoni. Tomek lubił wczesnych Smoków. Pamiętam nawet jak zaprezentował w jednym z wydań "Trójki pod księżycem" piosenkę "I'll Meet You At Midnight". Poza tym, pamiętacie Państwo słynne zdjęcie Nosferatu Beksińskiego w czarnej pelerynie na sanockim cmentarzu z postawionym na jednym z nagrobków rozwartym (okładka) winylem Smokie "The Montreux Album"? Być może nie wszyscy zwrócili na ten fakt uwagę, dla mnie to jednak było COŚ, więc z radością lubię co pewien czas pogapić się na tę fotografię. Zastanawiam się tylko, co mogło mu się podobać na tym albumie. Wszak sporo tam kawałków nie w jego stylu - ale może się mylę. Nigdy Beksiu z otwartością o Smokach nie pisał, nie wypowiadał się. Być może po prostu miał do nich sentyment z uwagi na dawne dyskoteki, w których przecież profesjonalnie didżejował. Gdybym miał obstawić w ciemno, które piosenki z "The Montreux Album" maestro Nosferatu lubił, to wyszłoby mi z dużą dozą prawdopodobieństwa: "Mexican Girl" oraz "For A Few Dollars More". Obie zdobyły największą popularność spośród wszystkich dziesięciu, poza tym powinny ukuć w serduszko ówczesnego 20-letniego wampira. "Mexican Girl" opowiadała o ślicznej meksykance, z którą ewentualne rozstanie mocno by naszego bohatera zabolało, zaś "For A Few Dollars More" skierowane było do wszystkich perfidnie porzuconych. Bo zawsze na świecie pod nogi podchodziły dziewczyny, które dla kilku dolców potrafiły czarująco patrzeć w oczy, a gdy zielonych zabrakło, pokazywały drzwi.
Na "Some Hearts Are Diamonds" Norman także śpiewa o różnych odcieniach miłości, o pożądaniu, o złamanym sercu, jak i tej miłości na sprzedaż (vide "Love For Sale") także. Zapewne nie wszyscy wiedzą, ale aż sześć piosenek skomponował blondas z Modern Talking - Dieter Bohlen. A nawet trzasnął tu i ówdzie po gitarowych strunach. W pozostałych Chrisa wspomógł niezawodny Smokowaty kompan - perkusista Pete Spencer, który także nie raz pojawił się u jego boku na późniejszych albumach. To nie jest recenzja, a jedynie takie w wakacyjnym tonie swobodne wspomnienie, tak więc obędzie się bez szczegółowej albumowej analizy. Ale muszę sobie napisać, że choć kocham tę płytę od dechy do dechy, i posłuchałem jej dziesiątki razy, to do dzisiaj nie potrafię spokojnie usiedzieć przy takich: "Hunters Of The Night", "It's A Tragedy"(tu nawet Bohlen czadzi niesamowite gitarowe solo) czy "Stop At Nothing". Zresztą, w tym ostatnim Norman jest zadziorny, jak lubię najbardziej. Ta jego chrypka czy też gardłowy papier ścierny w samym tylko refrenie....ach!!!
Piosenka na dziś: Chris Norman i cały album "Some Hearts Are Diamonds". Zakładam, że z posłuchaniem problemu nie będzie, bo choć CD od lat niedostępne, to przynajmniej w co drugim domu powinien na półce leżakować bułgarski licencyjny winyl - w swoim czasie u nas rozprowadzany.
Dopisałem do radiowego zeszytu kilka piosenek z głosem Chrisa Normana. Wszystkich pewnie nie posłuchamy, bo czas w radio biegnie szybko, albo jeszcze szybciej, a do zaprezentowania wyszło mi już na ten moment blisko dziewięć/dziesięć godzin, a do dyspozycji są tylko skromne cztery.





Andrzej Masłowski

RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) - 
www.afera.com.pl

"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00


"... dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze"