Ciekawe kto wpadł na pomysł zrobienia koncertu Alicia (tj.Alicji) Keys na stadionie przy Bułgarskiej. Co prawda jest to gwiazda światowego formatu, nie zaprzeczam, ale powątpiewam czy aby na Polskę. Jak się ta impreza sprzeda, będzie to niewiarygodny sukces. Widać, któryś z zarządzających budżetem za bardzo pokierował się własnymi upodobaniami, a nie realiami rynku. Choć kto wie ... , o bym nie miał racji. Niech się koncert sprzeda, to może i będzie następny - mnie z kolei interesujący.
Wszyscy narzekają na ceny płyt (co trochę wydaje się nawet czasem zrozumiałe), ale dlaczego tak niewiele mówimy na temat mocno naciąganych cen za koncerty?. Najtańszy bilet na poznański występ Vaya Con Dios (140 zł) , graniczy z jakimś szaleństwem. Bardzo lubiłem niegdyś tę grupę, głównie za sprawą pierwszych trzech albumów, i chętnie przeszedłbym się ujrzeć ich na żywca, no ale bez przesady. Za te pieniądze mam trzy najnowsze albumy jakiś moich tam ulubieńców.
Kiedy w latach 90-tych do Areny przyjechali Black Sabbath, bilety chodziły po 38 zł, a nowości na kompaktach po prawie 45-50 zł, i wszystkim się opłacało. Może zatem zanim ponarzekamy na te biedne kompakty, zróbmy prawdziwy rachunek sumienia.
Prezydent Grobelny stwierdził, ze nie ma środków na dofinansowanie Warty Poznań. Cóż, lepiej żeby tak zasłużony klub upadł, a wszystko nadal będzie się pchać na Miejski Obiekt przy Bułgarskiej, który swą "miejskość" ma tylko w nazwie, bo i tak służy tylko Kolejorzowi. Przeszkadzającą Warcinkę wysiudłano z niego wraz z upływem poprzedniego sezonu. Tak to jest, gdy sympatia włodarzy siedzi tylko po jednej stronie.
Nie jest łatwo dzisiaj zostać papieżem. Trzeba uważać, z kim się "jadało" przy jednym stole. Nawet tych czterdzieści lat temu. W dobie internetu wszystko widać jak na dłoni, a i wieści rozchodzą się błyskawicznie. Oczekiwanie na biały dym przypominało bardziej serię rzutów karnych, po której nastąpiła argentyńska euforia. Wielkie szanse miał pewien kardynał z Brazylii, ale przegrał tę świętą wojnę. Całe to konklawe przypominało bardziej turniej, zamiast wydarzenia pełnego uduchowienia. Kiedy byłem małym chłopcem naiwnie wierzyłem w to wszystko. Wielkim rozczarowaniem jest, gdy włosy bezpowrotnie siwieją, a naiwność umiera. Bo co dalej? To głupio uświadomić sobie, że zostało się jednak na bezludnej wyspie w przestworzach.
Powyciągałem z szafy zapomniane analogi Picture, Wildfire, Paganini, Trance czy Pokolgep. Świetnie się tego słucha. Zestarzały się wszystkie, i to nawet bardzo, ale na uroku nie straciły nic a nic. Zastanawiam się dlaczego nie zagrałem tych rzeczy nigdy w nawiedzonym. Może dlatego, że te mniej znane grupy nie wywołuję należytych emocji poza mną samym. W końcu zawsze można pójść na łatwiznę i po raz enty przyłożyć saksonami, ejsidisi, meidenami czy cepelinami. Popłynie strumień niesatysfakcjonujących mnie pochwał, za to tam po drugiej stronie będą szczęśliwsi. Być może to jest klucz do sedna sprawy? Uszczęśliwiać wszystkich, tylko nie siebie.
Moja psinka Zulka jest już z nami dwa miesiące, a ja odnoszę wrażenie jakby była od zawsze. Sporo podrosła. Jest śliczna, bardzo wesoła, choć nadal podgryza i gryzie co się da. Pewien jegomość na moim osiedlu stwierdził, że nie widział już dawno tak szczęśliwego pieska. A ja szczęśliwy jestem to słysząc. Jednak prawdziwym szczęściem wydaje się jej brak zainteresowania moimi płytami. Za wszystko mi się wzięła łobuzerka, za buty, za szczotkę do odkurzania, nawet chusteczkę do nosa codziennie wyciąga z prawej kieszeni mego dresu. Ale co tam chusteczka, skoro jej ulubionymi zabawkami są mopy, miotła lub pusta butelka po Pepsi. No i ta codzienna pobudka. Bezcenna. Nie ma to jak na dzień dobry zostać pogryzionym, polizanym, podeptanym, i co nie tylko...
Kończy się przerwa , a zatem wracam do roboty.
Andrzej Masłowski
RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) - także w internecie !!! - www.afera.com.pl
"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00
(4 godziny na żywo!!!)