wtorek, 26 marca 2013

o kilku sprawach, i to bez wulgaryzmów

Nie jestem przeciwnikiem wulgaryzmów, pod warunkiem zachowania umiaru i dostosowania do okoliczności. Sam jestem oklęty i nie lubię się oszczędzać, szczególnie gdy właśnie sprzyjają owe okoliczności. Rozumiem co chciała osiągnąć pani dyrektor z poznańskiego Teatru Ósmego Dnia, w wyrażeniu osobistości o nowym papieżu, ale zapomniała na moment w jakim kraju mieszka, i że tutaj takie numery nie przejdą. Osobiście, zostawiłbym, przynajmniej na razie, ewentualną zamgloną przeszłość nowej głowy kościoła, i dałbym jej szansę posprzątać rzeczy od dawna stanowiące za problem tejże instytucji. W końcu ktoś to musi kiedyś zrobić.
Nie kupiłem jeszcze nowej płyty Depeche Mode, ale właśnie sobie jej słucham - z pożyczonego egzemplarza. Dobrze się stało, że uległem namowom kolegi, bym jednak najpierw posłuchał, zanim kupię. Bo chyba rzeczywiście nie kupię. Słucham płyty już drugi raz - katastrofa!  Co ten fajny niegdyś zespół z sobą zrobił. Oczywiście, oddani fani DM kupią w ciemno wszystko, nawet najgłośniejsze pierdnięcie Dave'a Gahana i spółki, i nie pozwolą obrazić żadnego dzieła w najmniejszym stopniu. Niemniej, każdy "nie radykał" szybko załapie, że "Delta Machine", to po prostu okropny syf. Przepraszam, ze tak prosto z mostu, bezpardonowo, ale nawet głuchy wyłapie tutaj rozsiany kompletny brak pomysłów. Wszystko na jedno kopyto. Zupełnie niczym replaye z meczowych transmisji telewizyjnych. Słowem, nuda i dłużyzna. No i jeszcze to kujące zimne brzmienie, niemal tak ohydne jak późny Goldfrapp. Okazuje się, że ub.roczny Soulsavers, pozostanie absolutnym, choć zdaje się, tylko jednorazowym klejnotem. Chyba, że Dave Gahan, pozbędzie się swoich depeszowych kolegów, to być może jeszcze kiedyś czymś nas zaskoczy. Fani DM powinni przeczyścić swe uszy fajnym nowym albumem Suede. To jest dopiero muzyka! Ale wiem, wiem, ci najbardziej oddani depeszowi, słuchają tylko depeszy. Do końca świata. I jeszcze o jeden depeszowy dzień dłużej. Bo, gdyby matka ziemia nie wydała na świat tego cuda, to miliony biedaczysk nie miałoby już czego słuchać.
Już po północy, tak więc nie jutro, a już dzisiaj, nasi zagrają z San Marino. Trzymam za wirtuozów kciuki, aby jakimś cudem nie zremisowali z tą potęgą futbolu. Bałbym się o lincz. Myślę, o zabijaniu śmiechem. A tak już całkiem serio, to nieważne czy wygramy 1:0, czy 12:0, ten wynik i tak już nikomu nie jest potrzebny. Niestety. Mecz o pietruchę, pomimo iż o punkty. Głupio może o porównanie, ale po meczu z Ukrainą, dalszy los eliminacji stał mi się obojętny. Wolę zaciskać kciuki za Wartę, by ta nie spadła do drugiej ligi, i za Kolejorza, by ten powalczył jeszcze o europejskie puchary. Szczególnie, że jest tak samo słaby jak Legia, co przynajmniej stwarza równe szanse tej naszej ekstraklasowej elicie.
Dziękuję za niedzielne spotkanie w nawiedzonym studio. Na najbliższe - świąteczne, zapraszam już teraz . A mam już na nie kolejną nową płytę, która dotarła do mnie właśnie dzisiaj. I coś czuję, że to będzie to!
Na koniec jeszcze słówko pocieszenia dla złamanych serc. Bo i takowe czasem wypłakują się w mój mankiet. Posłużę się zatem słowami pewnego sierżanta, jakiego miałem w wojsku, otóż gdy jeden z moich kolegów zapytał go: co będzie z przepustkami do naszych ukochanych, by te nas nie pozostawiły?, ów "sierściuch" rzucił: "jak kocha, to poczeka, a jak nie poczeka, to znaczy, że to zwykła kurwa". Ale miało być bez wulgaryzmów.


Andrzej Masłowski

RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) - także w internecie !!! - www.afera.com.pl

"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00 

(4 godziny na żywo!!!)