Darzę pewnym sentymentem, albowiem z mojej dawnej paczki metalowych kumoterów (nie ostał się już nikt), chyba lubiłem Tyrant najbardziej, pomimo iż przyszedł czas, kiedy owe "Mean Machine" przehandlowałem. Po pewnym czasie jednak wróciło do mnie. Dokładnie ten sam egzemplarz. Potem przyszły inne fascynacje, więc w nowej epoce zakopałem go z wieloma innymi nieużytkami w szafie, zapomniałem na lata, a teraz się odnalazł, więc lustruję mój gust. Wychodzi na to, że Tyrant wciąż ze mną pozostaną. Wyzwalają przytup obu nóżek, a ja w oderwaniu od realiów nadal potrafię solówkować na gitarze powietrznej, więc weryfikacja przebiegła pomyślnie.
Andy, ty sześćdziesięcioletni dziadzie, na działeczkę korzonki wygrzewać, a nie wystawiać się z mieczem w słońca promieniach.
a.m.
"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od 22.00 do 2.00
na 98,6 FM Poznań lub afera.com.pl
"Nawiedzone Studio dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze"