Na dawno nieoglądanym Sundance TV, wczorajszej nocy wyłapałem końcówkę live'u Iron Maiden z trasy "Somewhere Back In Time Tour" - film "Flight 666". Ekscytujący dokument sprzed piętnastu lat, nawet jeśli to nic zaskakującego, wszystko znane i od dawna lubiane. Trudno oderwać oko.
O ile Maidens mam w małym paluszku, a do tego komplet płyt oraz dwa zaliczone koncerty, o tyle następnym filmem Sundance TV dali jeszcze większego czadu. Tym bardziej, że dotąd nie miałem z nim przyjemności. -- "Jefferson Starship: Live", Drodzy Państwo. W sumie jest to koncert, choć mniej więcej co dwa utwory przerywany głupotkami jakiegoś kosmity, którego opowiastki mogą się dzisiejszej młodzieży wydać nieco kanciate. Ale ten aspekt nieważny, pogapcie się Kochani na ten występ. Kapitalny! Wskakujemy do kanadyjskiego Vancouver, jest rok 1983, a wszyscy Jeffersoni w niebiańskiej formie. Co tam się dzieje. Spać potem nie mogłem. Grace Slick głosowo potężna, do tego obłędne gitarowe solówkowanie Craiga Chaquico, co również od razu wyczuwalne przywództwo Paula Kantnera - jednego z zespołowych wokalistów, przede wszystkim gitarzysty rytmicznego, mózgu całej tej machiny.
To ostatnie dni formacji, bo jak wiemy, w następnym roku jeszcze tylko jeden album studyjny, a potem długa przerwa, aż do reaktywacji pod koniec lat dziewięćdziesiątych. Wkrótce skrócili nazwę, do Starship, i rozpoczęli nowe pasmo sukcesów, z piątką muzyków tej siódemki.
Show z Vancouver niesie ze sobą cenne zacumowania o mniej u nas popularne albumy, jak "Modern Times" czy "Winds Of Change", ale jest też świetna wersja "Jane", z kompletnie niewypromowanej w naszym kraju płyty "Freedom At Point Zero". Muszę ją koniecznie przypomnieć.
Na polecanym koncercie m.in. usłyszymy: arcy'przebojowe "Ride The Tiger", wspomniane przed chwilą "Jane", co również "Black Widow", "Be My Lady", a nawet 'erplejnowskie' "Somebody To Love".
Wszystko to napisałem bez perfidii, albowiem możecie moi Drodzy oba te filmy jeszcze dzisiaj obejrzeć. O 14-tej "Iron Maiden: Flight 666", a tuż po nim, o 16-tej, "Jefferson Starship: Live". I niech ktoś obowiązkowo to nagra, a potem mi na płytę przekopiuje. Będę zobowiązany.
Dobrego odbioru!
P.S. Tytułem fascynacji koncertem Jefferson Starship, na talerzu album "Modern Times", z m.in. genialnym "Save Your Love".
a.m.
"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od 22.00 do 2.00
na 98,6 FM Poznań lub afera.com.pl
"Nawiedzone Studio dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze"