środa, 10 maja 2023

giełda

W ostatnią niedzielę zajrzałem do Posnanii na giełdę używanych winyli i kompaktów. Kompaktów tyle, co kot napłakał, winyli mnóstwo. No cóż, dzisiaj winyle są dla mas, kompakty dla koneserów. Kupujcie je Kochani, mówię Wam, koniunktura za czas jakiś się odwróci. Cedeki powrócą, jak za dawnych lat, a wiele z nich zyska na wartości właśnie dlatego, że dziś nikt ich nie chce - co jednocześnie w ich przypadku skutkuje symbolicznymi nakładami. Ludzie za kolejnych trzydzieści lat zorientują się, że głupotą było za grosze kompakty wyprzedawać. Przecież to szaleństwo, by poniszczone winyle, trzeszczące, zryte i bez nieużycia myjek często niezdatne do użytku, kupować po sto, sto pięćdziesiąt, dwieście złotych za tytuł, lub jeszcze drożej, jeśli powody ku temu sprzyjają. Te same tytuły, które jeszcze przed dekadą przywoziłem masowo z Berlina po jeden, dwa, trzy euro za sztukę, teraz oferuje się za krocie. A przecież jeszcze niedawno nikt tego nie chciał. Często winylowe kolekcje wyrzucano lub wyprzedawano w pakietach za symboliczne pieniądze, częściej jednak rozdawano, a nawet w gratisie trudno było o chętnych. -- Mój znajomy z osiedla, przed półtorej dekadą znalazł na przydomowym śmietniku kilkadziesiąt winyli oraz gramofon (sprawny!). Ktoś wystawił, ponieważ mu zawadzało. Nawet nie przyszło tamtemu człowiekowi, że jeszcze kilka lat, a nieźle by się obłowił. W tym śmietnikowym zestawie, były same super płyty, zazwyczaj w bardzo dobrych kondycjach. Z polskich: Niemen, Skaldowie, SBB, i tak dalej, a z zagraniczniaków: Beatlesi, Floydzi, Jethro Tull i tym podobne kąski. Robert (to ten właśnie znajomy) poprosił, bym mu pomógł te płyty wycenić, a w podzięce zaproponował, bym sobie wybrał dowolną. Poprosiłem o Pink Floyd "The Wall", ponieważ mój stary egzemplarz wydawał mi się już taki zmęczony. I świetnie się stało, ten śmietnikowy śmiga do teraz, że hej. --
Wszystkie te Queen, Bowie, Floydzi, Sabaci i wiele innych, do parunastu lat wstecz nie kosztowały nic, a teraz wszystkim nam wmawiają, że to rarytasy i tylko za ciężkie pieniądze. Spektakularna histeria. Oto jak działa na szeroką skalę zakrojona manipulacja. I ci handlarze też grają pod publiczkę. Jeden z nich wyjawił mi, dlaczego tak wąski zakres wykonawców, skąd we wszystkich skrzynkach biorą się u nich tylko tuzy: "bo proszę pana, ludzie tylko takie rzeczy kupują i my musimy mieć tylko pewniaków". Gdy rzuciłem paroma nurtami/nazwiskami, pan jakby nieco onieśmielony zasugerował, że w Polsce to niszowe klimaty, i gdyby miał na nich polegać, zbankrutowałby. Dlatego, pomimo tylu skrzyń, wcale nie taka bogata paleta artystów. Jedną z nich zajmowali jedynie AC/DC oraz Black Sabbath, a w kolejnych też tylko po kilku artystów w rozmnożonych tytułach, typu solo Ozzy, Metallica, Megadeth, Kiss, Rush, Queen, Iron Maiden, itd... Sami pewniacy, niewiele wysiłku, żadnych cudawianków dla takich jak ja, którzy tego typu albumy mają od dawna, a teraz pragną poszerzać horyzonty. Oczywiście cały czas mowa o winylach, albowiem na CD już tak skromnie, że skromniej się nie da. I w nich też tylko sami pewniacy, zero ryzyka, ot tyle, że trzydziestokrotnie mniej. Ale i tak wyrwałem cztery kompakty. Tytułów nie uchylę, bo śmiać się będziecie. To takie tytuły, których nie kupiłby nikt, poza mną. Chociaż, chociaż... jednym się pochwalę, bo ucieszył mnie szczególnie. Otóż, zremasterowany Cliff Richard "Rock 'n' Roll Juvenile". To ten album od choćby wspólnie posłuchanego w minioną niedzielę z Szanownym Państwem "We Don't Talk Anymore". Tutaj zapisanego, jako "anymore". Niekiedy na okładkach widujemy oddzielne "any more". Taki drobiazg, ale zwracam uwagę. Dotąd album miałem na winylu, a zawsze marzył mi się CD. No to wreszcie mam. I to z dwoma bonusami. Świetnymi! Muszę zagrać w 'nawiedzonym'. Tym szczególniej, iż zaprezentowanych przed trzema dniami pięć kawałków z albumu "Private Collection 1979-1988", okazało się strzałem w dziesiątkę. Płyta została najbardziej z ostatniego programu zapamiętana, a na maile i smsy nie mogłem się naodpowiadać. Super. Zaskoczenie tym większe, gdyż ten Cliff Richard, tak po prawdzie, poszedł jedynie na marginesie, jako ciekawostka i raczej na ochłonięcie po solidnej dawce rocka. Niekiedy mnie Szanowni Państwo zaskakujecie, nie powiem. Tak najpozytywniej, rzecz jasna. Na wiosnę tym przydatniej.
Spointuję jeszcze wątek giełdowy. Zamaszysta rozmiarami Posnania myślę przegrała z niedawną podobną giełdą w Plazie. Tam płyt tyciu mniej, jednak oferta dużo atrakcyjniejsza. W kompaktach nie mogłem się wręcz opanować, a tu jeszcze na dobry obiad z deserem zostało.
Wówczas w ciągu dwóch dni kupiłem dobrych kilkanaście kompaktów. I tylko tyle, ponieważ za dużo mam i coraz trudniej pozwalam się zaskakiwać.

a.m.

"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od 22.00 do 2.00

na 98,6 FM Poznań lub afera.com.pl

 

"Nawiedzone Studio dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze"