Atomic Rooster na trzech koncertach w Polsce, w tym na jednym w Poznaniu - przydarzy się 16 czerwca br. w klubie "2Progi".
W obecnych Atomic'kach mamy dwóch muzyków z zamierzchłości, tj. Petera Frencha - wokalistę z ich trzeciego albumu "In Hearing Of Atomic Rooster" (1971), oraz Steve'a Boltona - gitarzystę, który naznaczył się na czwartym albumie "Made In England" (1972). I to by było na tyle. Skromnie, ale mimo wszystko mówimy o muzykach z okresu świetności grupy. Wiadomo, że kilka wielkości wydaje się już nie do odtworzenia, dlatego nikt chyba nie liczył na znanego z albumowego debiutu Kogutów, a potem bębniarza ELP, Carla Palmera. Tak przy okazji, wszystkiego najlepszego! Dużo zdrowia dla ostatnio hospitalizowanego Artysty.
Tylko w sferze wspomnień oraz zapisów płytowych pozostaje lider Vincent Crane, zmarły w 1989 roku organista i pianista. Podobnie, jak zmarły w ubiegłym roku perkusista Ric Parnell, w którego temacie poświęciłem kącik 'in memoriam' w jednym z moich 'nawiedzonych'.
Kolejny uszczerbek dla tej nazwy, to wokalista i gitarzysta John Du Cann, a także genialny wokalista Chris Farlowe (Muzyk wciąż służy aktywnym Colosseum), który tak swoją drogą, przed laty wystąpił w Poznaniu. Byłem!
Pomimo świadomości, iż obecni Atomic Rooster tylko muskają mocą dawne swe personalne petardy, nadal wydają się atrakcją do wbicia na każdy z trzech nadchodzących u nas występów.
Muszę jeszcze nasłonecznić sprawę polską nutką fonograficzną. Otóż, w 1975 roku Polskie Nagrania "Muza" zlicencjonowały składankę "Atomic Rooster", opatulając ją nieskomplikowaną, acz czytelną i jak najbardziej w klimacie dla tamtej epoki okładką. Był to wybór 8 nagrań z trzech pierwszych płyt grupy, czyli najskromniej jak się dało, ale i tak było to niezłe coś, ponieważ takiej płyty nie mieli w innych krajach 'ukochanego' Bloku Wschodniego, czyli w ZSRR, CSRS, NRD, Bułgarii czy Rumunii. Ci ostatni, w ogóle nie mieli niczego. Ichniejsza Electrecord to najgorsza repertuarowo wytwórnia w całych dziejach RWPG. Nawet biedni Kubańczycy bili Rumunów na głowę, choćby za sprawą tańca oraz poszukiwanego na nośnikach tamtejszego latino jazzu. Wracając do polskiego LP "Atomic Rooster", dopiero później okazało się, że ta nasza składanka była skróconą wersją płyty wydanej w 1973 roku na Zachodzie - 10-utworowa kompilacja "Assortment". Kiedyś myślałem, że ktoś u nas pieczołowicie dobierał repertuar - w sumie niezły - a tak naprawdę nie mieliśmy na to wydawnictwo, poza samą okładką, żadnego pomysłu, czy jakiejkolwiek konceptualnej partycypacji. Brutalnie sprawę w swe ręce wziął tamtejszy chudy portfel, który jedynie doprowadził do uszczuplenia tracklisty o dwa nagrania. Ale żyłusy, mogli już nam na te dwa kawałki przymknąć oko.
Będę Szanownych Państwach zachęcać do koncertu tej absolutnie świetnej grupy. Grupy, którą, na w sumie dość mizernej płycie "Headline News" z 1983 roku, w kilku kompozycjach wspomagał PinkFloyd'owski David Gilmour. Tak tak, nie ma żartów.
a.m.
"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od 22.00 do 2.00
na 98,6 FM Poznań lub afera.com.pl
"Nawiedzone Studio dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze"