poniedziałek, 2 września 2019

"NAWIEDZONE STUDIO" - audycja z 1- na 2 września 2019 / Radio "Afera" - 98,6 FM Poznań




"NAWIEDZONE STUDIO"
z niedzieli 1- na poniedziałek 2 września 2019 - godz. 22.00 - 2.00
 
RADIO "AFERA", 98,6 FM (Poznań)
www.afera.com.pl 


realizacja: Szymon Dopierała
prowadzenie: Andrzej Masłowski








IRON MAIDEN - "Somewhere In Time" - (1986) - ostatnie nasze spotkania rozpoczynała ekipa Żelaznej Dziewicy, niech więc tradycji ciąg dalszy zadość.
- The Loneliness Of The Long Distance Runner

ALPHAVILLE - "Forever Young" - (1984) - Berlin latem jeszcze piękniejszy, o czym przekonałem się w minioną sobotę. Kolejną wizytę w byłej stolicy III Rzeszy (po której zapewniam, ni śladu) złożę jesienią. Okazją koncert Heather Novy. Już przebieram nogami.
- Summer In Berlin

FREEDOM CALL - "M.E.T.A.L." - (2019) - ta niemiecka heavy formacja specjalizuje się w metalowych hymnach, które muzycy artykułują raz szybciej, raz wolniej, jednak zawsze w arcymelodyjne szaty wbijając pieśni gloryfikujące bogów, aniołów, walki dobra ze złem, zewów wolnościowych, a to wszystko jeszcze pod uroczą egidą dyskretnego szczęku blach.
- 111
- Sole Survivor

HELLOWEEN - "Keeper Of The Seven Keys: Part II" - (1988) - 4 listopada trafi do sprzedaży wieloformatowe koncertowe wydawnictwo grupy, które do wyboru, na kilku CD, kilku LP, a także DVD oraz blu-rayu. Bierz wybieraj, przebieraj. Tytuł "United Alive" jasno deklaruje, iż rekomendowany temat dokumentuje sceniczną unię wokalistów Andiego Derisa z Michaelem Kiske, bądź gitarzystów Michaela Weikatha z Kaiem Hansenem.
- Dr. Stein

HELLOWEEN - "Pink Bubbles Go Ape" - (1991) - powszechnie nielubiana płyta. Może dlatego, że to już takie radiowe heavy, wyzbyte rycerskiej epickości. Równie źle sympatycy Helloween traktują kolejne w dorobku "Chameleon", ale nie o tym teraz mowa. Ja zaś lubię singlowe "Number One", pomimo iż nie dorasta ono potęgą zawartości obu "Strażników Siedmiu Kluczy".
- Number One

OST - "Sgt. Pepper's Lonely Hearts Club Band" - (1978) - kapitalny soundtrack, a oczyma dzieciństwa zapewniam, że film także. Jak widzicie Szanowni Państwo, lubię powracać do tego Beatles'owskiego farszu, nawet jeśli śpiewają go Bee Gees czy były muzyk Humble Pie, Peter Frampton - jego bluesowej nowości posłuchaliśmy w dalszej części programu.
BEE GEES / PAUL NICHOLAS - Sgt. Pepper's Lonely Hearts Club Band
PETER FRAMPTON / BEE GEES - With A Little Help From My Friends

V/A - "Marvel's Guardians Of The Galaxy: Cosmix Mix Vol. 1 (Music From The Animated Television Series)" - (2015) - płyta upominek od Qby Kjurczyńskiego, z racji 25-lecia Nawiedzonego Studia. Świetny muzyczny wyciąg z animowanego serialu "Strażnicy Galaktyki", którego do tej pory nie obejrzałem, lecz podarowana mi kompilacja odpowiednio do niego zachęca.
GLORIA GAYNOR - I Will Survive - {pełna dyskotekowa 8-minutowa wersja, inna niż na albumie "Love Tracks" z 1978 r.}

DIDO - "Still On My Mind" - (2019) - piosenka "Hurricane" przecudowna, zaś "Mad Love" owiana słonecznym reggae rytmem, czarująca. I nieważne, że na co dzień nie cierpię takiej muzyczki. Dido całość przyprawiła tak subtelnie, że nie potrafiłem się oprzeć. Zresztą, The Police czy wzorujący się niegdyś na nich Lady Pank, też niekiedy reggae'owali, i im również szło nieźle. Dido w połowie listopada zaśpiewa w poznańskiej Sali Ziemi, o czym też wczoraj słówko szepnąłem.
- Hurricanes
- Mad Love

JENNIFER RUSH - "Jennifer Rush" - (1984) - nareszcie stałem się szczęśliwym posiadaczem na CD pierwszych pięciu albumów Dżenyferki. Cieszę się, bo to naprawdę fajne płyty. Takie pozytywne, beztroskie, tanecznie zinstrumentalizowane, a przede wszystkim świetnie zaśpiewane. Bo co by nie mówić, Jennifer Rush to jednak potężny głos. Nie wiem, jak śpiewa obecnie, nie śledzę aktualnych poczynań piosenkarki, ale w tamtych latach babsko uwielbiałem. Wszystkie odpowiedniki zakupionych kompaktów posiadam od lat na winylach, jednak zmienianie ich stron co piętnaście/dwadzieścia minut, nie dla mnie.
- Madonna's Eyes
- Into My Dreams
- I See A Shadow (Not A Fantasy)

JENNIFER RUSH - "Movin' " - (1985) - co za przebój! Tak dobry, że gdy już go nastawię, muszę posłuchać kilka razy z rzędu. Dawno nie słuchałem, dlatego tym większa przyjemność powrócić do tych wzorcowo na pięcioliniach poutykanych nut.
- Ave Maria (Survivors Of A Different Kind)

BABY ANIMALS - "Baby Animals" - (1991) - okazały debiut sprawnej australijskiej hard rockowej formacji, która tym oto dziełem narobiła niegdyś sporego zamieszania. Świat już pomału chłonął grunge, a tu proszę, takie pod 80's gitarowe granie. Na czele formacji stała wokalistka i gitarzystka Suze DeMarchi, a produkcją albumu zajął się Mike Chapman - członek słynnego tandemu Chinn/Chapman, tego od sukcesów Smokie, Sweet czy Suzi Quatro. Chapmanowi w powszechnie wielbionej kompozytorskiej kolaboracji nic a nic nie przeszkadzała kontynentalna przepaść. Wszak Chinn to Brytyjczyk, zaś Chapman z kangurzą torbą. Zgarnięta w Australii 8-krotna Platyna jasno pokazuje, co ta płyta znaczyła w kraju, w którego istnienie niektórzy nawet nie wierzą, ponieważ ulokowano go na mapie niemożliwie odlegle.
- Rush You
- Early Warning

VAN HALEN - "For Unlawful Carnal Knowledge" - (1991) - Baby Animals supportowali Van Halen właśnie podczas trasy promującej ten album. Ostatni wielki w ich dorobku. Jego tytuł układa się w słowo "FUCK", które na całym świecie jest tak samo rozpoznawalne, co odruchowe "ok". Szkoda, że spoglądając na obecną formę Van Halenów uświadamiam sobie, że dobre już było.  
- Pleasure Dome

PETER FRAMPTON BAND - "All Blues" - (2019) - dorodne bluesowe dzieło człowieka, który w swoim życiu zagrał chyba wszystko - psychodelię, blues rocka, funk rocka, pop, i co nie tylko. Myślę płytę zrecenzować, więc zaoszczędzę energię i na tym poprzestanę.
- I Just Want To Make Love To You - {Willie Dixon cover} - na harmonijce KIM WILSON
- She Caught The Katy - {Taj Mahal cover}
- Georgia On My Mind - {Ray Charles cover}
- All Blues - {Miles Davis cover} - gościnnie na gitarze LARRY CARLTON

SOLEIL MOON - "Warrior" - (2019) - Larry King i John Blasucci czerpią z rocka, popu, jazzu, AORu, a nawet country, umiejętnie plotąc z powyższych składników art-pop/rockowe piosenki, a niekiedy nawet songi lekko podmetalizowane. Wczorajsze dwa, w moim odczuciu wspaniałe. Masłowski, podniecasz się jakimiś dziwacznymi zespołami, o których przeciętny Kowalski nigdy nie słyszał i wcale mu na nich nie zależy. Tym bardziej, że właśnie do sprzedaży trafia nowy i hucznie rozreklamowany Tool. Zespół, którego fenomenu nie pojmuję, ale skoro - o czym mnie zapewniono - jarają się nim w Trójce, a co na własne oczy doświadczyłem, także w najnowszym Teraz Rocku, to zapewne mamy do czynienia z bombową płytą, którą trzeba opylić w dużym nakładzie, albowiem obstawiono względem niej wielkie środki. Już samo do niej cudaczne opakowanie musi się zwrócić, skoro to zawiera nawet jakiś głośnik, plus kilkucalowy ekran, nawet konieczny przewód USB, i licho wie, co jeszcze. Z cyklu: tam, gdzie muzyki przy okazji broni opakowanie - na wypadek, gdyby coś poszło nie tak.
- Nothing Matters
- When I'm With You

DENNIS DeYOUNG AND THE MUSIC OF STYX - "Live In Los Angeles" - (2014) - kolejny łącznik, na jaki sobie pozwoliłem. Jako, że John Blasucci z Soleil Moon, to także muzyk składu zespołu dowodzonego przez byłego wokalistę Styx, do głosu dopuściłem fragment z ich nieodległego koncertu, jaki odbył się w słonecznym Mieście Aniołów. 
- Show Me The Way

- Mr. Roboto

TRIUMPH - "Tear The Roof Off Live '81" - (2015) - kolejna garść muzyki z upominkowej płyty, którą z racji ćwierćwiecza N.S. otrzymałem przed tygodniem od Andrzeja z Zielonej Wyspy. Trafił Pan Andrzej w środek tarczy niczym Robin Hood. Tak się składa, że posiadam w chałupie wszystkie studyjne płyty Triumph - nawet zdublowane - plus osławioną koncertówkę "Stages" - także zdublowaną - lecz "Tear The Roof Live '81" akurat dotąd nie miałem. Skąd Pan Andrzej wiedział? Prorok, czy co?. "Tear..." to pełnowartościowy koncertowy album, żaden nędzny bootleg. Występ o klarownej jakości, który pochodzi ze stajni "King Biscuit Flower Hour", czyli z niegdyś na w miarę dużą skalę serwowanych płytowych wydawnictw, które zawierały transmitowane przez amerykańskie radiostacje koncerty.
- Lay It On The Line
- Fight The Good Fight

JIMMY BARNES - "Jimmy Barnes" - (1985) - przepadam za tym australijskim wydzierusem. Głos tego faceta doskonale komponuje się z poprzecieranymi dżinsami Springsteena, tych z okładki "Born In The U.S.A.". Muzyka jakby inna, choć powinna przypaść do gustu wielbicielom wszelakich podchmielonych strun głosowych. "Jimmy Barnes" to nic innego, jak amerykańska, choć okrojona w stosunku do australijskiej edycji wersja podwójnego longplaya "For The Working Class Man". Sporo pierwszorzędnych gości, jak: Billy Burnette i Mick Fleetwood (oboje z Fleetwood Mac), Charlie Sexton, Dave Amato (z REO Speedwagon), Tommy Thayer (z Kiss oraz Black'n'Blue), Bill Payne (z Little Feat) czy Randy Jackson oraz Jonathan Cain (panowie z Journey) - i to słychać! Super melodie. Tak dobre, że nie idzie przy nich ustać.
- No Second Prize
- I'd Die To Be With You Tonight

JIMMY BARNES - "Freight Train Heart" - (1987) - jeszcze lepsza płyta od zarekomendowanej powyżej dyskograficznej "dwójki" . Tutaj już w ogóle Barnes dał czadu. Ponownie plejada gwiazd, a i jeszcze lepsze piosenki. Na ich potęgę kompletnie nie znajduję słów. Aby zrozumieć ich wielkość, trzeba by przelecieć dystans ku Wenus i z powrotem.
- Too Much Ain't Enough Love - {solo na gitarze NEAL SCHON}
- Waitin' For The Heartache
- Last Frontier - {solo na gitarze NEAL SCHON}
U mnie wszystko na maksa. Nawet suwaki na realizatorskiej konsolecie.

ROLLING STONES - "Honk" - (2019) - kompilacja. Właśnie kupiłem na przecenie. Tak tak, ta wciąż nowa składanka Stonesów ledwie się pojawiła, a już jej limitowana 3 CD wersja zjechała z 69,99 zł na złotych 34,99. W wyprzedażowym koszu, w jednym z Media Marktów, poniewierało się bodaj dobrych dziesięć sztuk. Szarpnąłem się głównie z uwagi na dysk nr 3. Zawiera on ekstra koncertowe smaczki. Może nie wielkich lotów, ale fajnie włączyć je do kolekcji. Pierwsze dwie płyty stanowią za typowy i jednocześnie topowy zestaw Stones'owskich klasyków, więc edycji 2 CD w ogóle nie warto, jeśli posiadamy regularne albumy. Nie planowałem przytaśtania do domu "Honk", gdyż to raczej mało wartościowy składak, a jednak za te pieniądze wspomniany trzeci dysk nabrał jakby pewnej przydatności.
z dysku nr 3:
- Wild Horses - {featuring FLORENCE WELCH} - Stadion Olimpijski w Londynie, 22.05.2018

EPITAPH - "Long Ago Tomorrow" - (2019) - coś nie mogę się zabrać do zrecenzowania tej płyty, pomimo iż wygrałem ją na moim FM niemal w całości. Do usłyszenia...
- Cross The Borderline


dostałem kolejne kartki - dziękuję!



Andrzej Masłowski
 
"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00

na 98,6 FM Poznań 
 
"Nawiedzone Studio dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze"