wtorek, 13 listopada 2018

po "SETCE"

Nie poszedłem świętować 100-lecia Niepodległości. Raz, że masowych spędów nie lubię, a dwa: do świętowania przydałby się pozytywny nastrój, którego u większości rodaków coś nie dostrzegam.
Podejrzałem więc telewizyjny przekaz z głównych obchodów w Warszawie, i po raz kolejny się nie pomyliłem. Nie było radości, uśmiechów czy łez wzruszenia. A już inna sprawa, że nikt nawet nie wpadł na pomysł, by w tak historycznym dniu zorganizować jakiś spektakularny i dający się zapamiętać koncert. Z jakąś prawdziwą światową gwiazdą. W zamian zaś przeszły dwa pochody. Jeden wspomagający obecną władzą, drugi zlepiony z łajna nacjonalistyczno-faszystowskich środowisk. Całość z gatunku: ustawka rządu oraz kiboli, rasistów oraz antysemitów. I tylko nieliczne media ośmieliły się to pokazać. Nawet taki do niedawna jeszcze przyzwoity Polsat News - teraz pod informacyjnym przywództwem prawicowej Pani Gawryluk - od pewnego czasu stał się propagandową tubą PiSu. Ostatnio coraz nachalniej promując pewnego wyłysiałego kretyna w okularach, który do telewidzów przemawia jak jakiś niezrównoważony emocjonalnie didżej, a gdy nie otrzymuje od zaproszonego gościa oczekiwanej odpowiedzi, potrafi wrzasnąć z wdziękiem patologicznego rodzica. Taki typowy pseudopatriotyczny kretyn, któremu podstawiono sitko, obiecując wolną amerykankę w traktowaniu dyskutantów.
Ale powróćmy do 11 listopada. Byliśmy świadkami defilady pisowskich dygnitarzy, którzy w swoje szeregi wpuścili klakierów dobrej zmiany, a którzy w pewnym momencie jeden marsz podzielili na dwa, by wszelkiej maści zamaskowani polscy i włoscy faszyści mogli obrażać Donalda Tuska bądź Hannę Gronkiewicz-Waltz. Tylko głuchy nie usłyszał: "sierpem i młotem czerwoną hołotę", albo "Polska dla Polaków, Europa dla Europejczyków". Po oczach również raziły chusty lub naszywki: "biała siła". A ten kretyn z Polsatu powiedział, że był osobiście i niczego nie widział. Podobnie zresztą jak odpowiednio podporządkowani mu w studio goście - szczególnie od tego pisowskiego dupowłaza Kukiza - dla których było pięknie i biało-czerwono. To nic, że spalono flagę unijną, a pełniący prezydencki urząd pan Duda, nie dostrzegł Donalda Tuska, by go jak na kulturalnego człowieka przystało powitać. 
W zamian za oczekiwane jubileuszowe radość i uśmiech, Kaczyński po zrealizowaniu pomnika dla swego brata, już zaczął myśleć o "należnym" mu muzeum. I tak oto Lech Kaczyński, z niemającej zasług typowej prezydenckiej miernoty, staje się narodowym bohaterem. Na szczęście poznańskie władze wciąż nieugięte, dzięki czemu, choćby jak głosi ostatnie info, taka ul. 23 Lutego pozostanie w swej nazwie niezmienna.
250 tysięcy uczestników obchodów rocznicy Niepodległości doliczono się w Stolicy. Liczbę tę podawano z takim triumfalizmem, jak gdyby dzięki niej otworzyły się wrota niebios. Dwieście pięćdziesiąt tysięcy, to niegdyś w Rio było na koncercie Iron Maiden. Z tym, że tam jeszcze trzeba było kupić bilety. Na takim wydarzeniu, jak Setna Rocznica Niepodległości, powinien być minimum milion, albo i dwa. Miasto powinno pękać w szwach, a radosnym imprezom w obrębie miasta, jak i poza nim, nie powinno zabraknąć na trzy dni z rzędu atrakcji i kolorowych baloników. Tak więc, z obchodów wspólnoty nic nie wyszło, bowiem wielu przyzwoitych ludzi zostało w swych domach, nie chcąc być obrażanymi przez gumofilce z ostrogami.
Miało być wspólne świętowanie, a wyszedł z tego jeden wielki pierd.
Dlatego w minioną niedzielę nie udawałem na antenie rozentuzjazmowanego idioty.
Dziękuję za uwagę.






Andrzej Masłowski
 
"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00

na 98,6 FM Poznań 
 
"Nawiedzone Studio dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze"
 
  ==================================
 
 Grupa na Facebooku:
"Nawiedzone Studio - Słuchacze"