środa, 21 listopada 2018

NAZARETH - "Tattooed On My Brain" - (2018) -








NAZARETH
"Tattooed On My Brain"
(FRONTIERS) 

**




Prawa do nazwy "Nazareth" dziedziczy basista Pete Agnew - jedyny ostały z oryginalnego składu muzyk, a jednocześnie wciąż aktywny zespołowy współzałożyciel. Po opuszczeniu - ze względów zdrowotnych - ekipy przez odwiecznego wokalistę Dana McCafferty'ego, przyjdzie nam teraz zaprzyjaźnić się z jego następcą, Carlem Sentance'em. A nie będzie łatwo. Bo choć Sentance dysponuje dobrze podregulowanym gardłem, dysponującym mocnymi wysokimi rejestrami, to jednak jego maniera wokalna bywa irytująca. Nawet, jeśli w nieodległej przeszłości jego talent dostrzegł Don Airey, a w nieco oddalonej, także przez moment Szwajcarzy z Krokus. Dla mnie osobiście śpiew Walijczyka bywa równie męczący, co jego niemal lustrzanego odbicia, Jana Hovinga z grupy dowodzonej przez Whitesnake'owego niegdyś Adriana Vandenberga, Vandenberg's Moonkings. Jest to takie monotonne i wiecznie pełne napięcia śpiewanie, bez żadnych modulacji, czy wyrażania sinusoidalnych emocji. W głosach obu panów słychać podminowanie, które trwa i trwa, i nigdy nie eksploduje. Tym samym, tuż po ukazaniu się tej pierwszej płyty Nazareth bez udziału szlachetnego McCafferty'ego, właśnie zacząłem za nim tęsknić. Inna sprawa, że trudno mi jednocześnie wyobrazić sobie Sentance'a śpiewającego na koncertach klasyki, typu "This Flight Tonight", "Morning Dew" czy heartbreakersowe "Love Hurts" lub "Dream On". Bo zakładam, że przy "Beggars Day" czy "Hair Of The Dog", faktycznie płuca wyskoczą mu z zawiasów.
Być może tkwię w bagnie starczych przyzwyczajeń, że w Queen powinien śpiewać tylko Freddie Mercury, albo zupełnie nikt, podobnie jak Robert Plant w Led Zeppelin, a w Nazareth jedynie słuszny Szkot Dan McCafferty. Jednak mój to problem, albowiem Pete Agnew ma chrapę taszczyć tę kultową machinę, bez względu na napotykane okoliczności. I nic mu nie przeszkadza nazywanie Nazarethem skonsolidowanego jawnego tribute bandu. Fakt, sprawnego, po gruntownej renowacji, jednak o kompozycyjnej sile zwykłych farfocli.
Płyta pachnie zwietrzałą kawą, a honor zespołu bronią już tylko nieliczne okruchy dawnej chwały. Jak całkiem fajny, chwytliwy, pożywny i energetyczny otwieracz "Never Dance With The Devil" oraz następujący po nim przebojowy temat, a jednocześnie tytułowy "Tattooed On My Brain". Po czym płyta zamiera, z sekundy na sekundę zionąc coraz większą nudą i brakiem pomysłów na jej dalszy tok. Wkrada się schematyczność, monotonia, która nie chce ustąpić, niczym nudny koncert dla stojącego widza ze schorowanym kręgosłupem. Dopiero ciekawie zrobi się w przedostatnim "Change". Nawet o dziwo wiecznie spięty Sentance wyczuwa tutaj klimat, zdobywając się na odpowiednie pobuszowanie po jego
wielowymiarowości. Z bluesującej nieco zwrotki, w refrenie następuje ciekawy zwrot akcji w kierunku soulowego hard rocka, takiego z okolic Deep Purple okresu Hughesa i Coverdale'a. Skoro szepnąłem coś o bluesie, być może najzagorzalszym miłośnikom tego gatunku przypadnie do gustu opieszała finałowa 6-minutowa ballada "You Call Me". Na plus można jej zapisać pewną oryginalność, na którą do dnia dzisiejszego Nazareth jeszcze się nie odważyli, lecz jak na moje ucho utwór ten jest tak potrzebny grupie, jak wieprzowina na żydowskim przyjęciu. Podobnie jak stękliwy "Push", mający w sobie tyle entuzjazmu, co konie dowożące safandułowych turystów nad Morskie Oko. I podobnych koszmarków cała tu zgraja. Bo, gdyby nieokazjonalne dobre partie gitarowe Jimmy'ego Murrisona, niemal nie do zaakceptowania wydają się też ewidentne gnioty, pokroju: "Don't Throw Your Love Away", "What Goes Around" czy "Crazy Molly".
Album cierpi na podobne konstrukcje i identyczne linie melodyczne, a największym utrapieniem wokalista, który po prostu za dużo śpiewa. Być może w wersji instrumentalnej potrafiłbym na albumie zaczepić nieco przychylniejsze ucho.  A tak, całość warta tyle, co mój poranny jadłospis. A ja nie jadam śniadań.






Andrzej Masłowski
 
"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00

na 98,6 FM Poznań 
 
"Nawiedzone Studio dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze"
 
  ==================================
 
 Grupa na Facebooku:
"Nawiedzone Studio - Słuchacze"