piątek, 9 listopada 2018

nie żyje HUGH McDOWELL (31.VII.1953 - 6.XI.2018)

Hugh McDowell nie żyje. Był wiolonczelistą najlepszego i najsłynniejszego okresu grupy Electric Light Orchestra, ale też na wczesnym muzycznym etapie - z m.in. Royem Woodem - stanowił za siłę zapomnianych już niemal kompletnie Wizzard. Bardziej drążący temat dostrzegą jeszcze jego współpracę z grupą Asia, jak też projektami muzyków tego zespołu: Geoffreyem Downesem oraz Johnem Wettonem. 
Świat muzyki skurczył się o kolejną ważną postać z mojego gwiazdozbioru. Gwiazdo-dzieciństwa, gwiazdo-młodości, a więc z najważniejszego dla każdego człowieka etapu życia. Jego nazwisko na płytach - w sumie od drugiej po "Discovery" - przeplatało się wraz z Mikiem Kamińskim czy Jeffem Lynne'em, i było tak samo ważne, co nieodłączne dla całej tamtej monolitycznej maszyny. Oczywiście wszelkie laury przeważnie zbierał szef E.L.O. Jeff Lynne, jednak nawet on, wyborny konstruktor, wdrażacz i multimuzykant, nie zdziałałby tak wiele, gdyby nie jego owieczki. Jedną z nich, właśnie Hugh McDowell.
Artysta od dawna był schorowany. Nie wiem konkretnie na co cierpiał, ale czy to ważne?
Dzięki Hugh za wszystkie piękne chwile, jakich dostarczałeś swą grą, talentem, pasją.






Andrzej Masłowski
 
"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00

na 98,6 FM Poznań 
 
"Nawiedzone Studio dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze"
 
  ==================================
 
 Grupa na Facebooku:
"Nawiedzone Studio - Słuchacze"