Od rana słucham tylko gitary Piotra Grudzińskiego. Pomału dociera do mnie fakt Jego odejścia. Smutnymi nutami rozchodzi się muzyka Riverside po ścianach pokoju. Zapętliłem całą "Love, Fear And The Time Machine". Biegnie już trzecie okrążenie. Cudowna muzyka. Dlaczego tak jest, że po śmierci artystów ich dzieła wydają się z reguły jeszcze dużo lepsze.
I pomyśleć tylko, że od kwietnia Rywersajdzi mieli promować najnowszego longa u nas - w Polsce. Pomyśleć, że mogłem być po raz czwarty - w "tamtym" line-up'ie. Pomyśleć wreszcie, że następny ewentualny występ odbędzie się już bez Niego. Bez człowieka, który tak pięknie grał. Z duszą, pasją, z całą paletą uczuć. Kto wie, być może pośród dzisiejszych polskich ziomali Piotr grał nawet najpiękniej. I jakże byłem niesprawiedliwy zawsze przy okazji wtrąceń o Riverside, gdy wymieniałem najczęściej nazwisko Mariusza Dudy. Dodając tuż po nim: "oraz jego kompanii". Już nigdy tak nie zrobię. Niestety, częstym bywa zapisywane wszelkich zasług frontmanom. A przecież bez gitary Piotra Grudzińskiego nie byłoby ogromnej części tego zespołu. Wiem, panowie rywersajdzi za czas jakiś znajdą kogoś, kto dzielnie Piotra zastąpi. I zapewne nadal będzie fajnej przygody ciąg dalszy. Niemniej, ten cudowny epizod - do "Love, Fear And The Time Machine" - pozostanie wyjątkowym i oderwanym od całości. Swoisty i niepodległy.
Pragnąłbym zachować w sercu gitarę, jak i artystycznej Jego duszy kawałek. Dumny zarazem jestem, iż Piotr Grudziński wyrósł na naszej ziemi. By nie było, że tylko gdzieś tam....daleko...., że tylko tam rodzą się wielkie talenty, a my im z pokorą jedynie czyścimy buty. Piotr Grudziński grał tak, że niech wszystkie nacje klękają.
Andrzej Masłowski
RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) -
www.afera.com.pl
"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00
"... dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze"