poniedziałek, 8 grudnia 2014

poniedziałek

W tramwaju dziecko użalało mamie, że mu brakuje prawdziwej zimy. "Bo powinien być śnieg, wszędzie jest, tylko nie tu" - spuentował młody człowiek. Trochę nawet pojmuję jego rozgoryczenie, w jego wieku też lubiłem śnieg. To znaczy, ten pierwszy, bo tego późniejszego już nie. Ale pamiętam jak zakładałem gruby sweter, owijałem się długim szalem, zabierałem sanki lub łyżwy i prułem na górkę do chłopaków. Mogłem tak spędzać całe dnie. Wracałem jedynie, gdy zgłodniałem. Z czerwonymi polikami i odzieżą nadającą się już tylko do prania. Mama zawsze na mój widok: "Jezu kochany, Andrzejuś jak ty wyglądasz, ale mi prędko ściągaj to wszystko z siebie". To były czasy. Wszystko jedno, że zima trwała dłużej, niż lato, bo zawsze było pięknie. Raz rządzili futboliści, innym razem hokeiści. I ja także byłem przygotowany na każdą okoliczność, miałem piłkę, dres, spodenki, ale kiedy było trza, to i hokejowy kask, i kij, i krążek.... , ale i rakietę do tenisa miałem, że o rakietkach do ping ponga nie wspomnę. Mój pokój na brak sportu nie narzekał - ja także. Jednego cholerstwa jakiego nigdy nie lubiłem i nie cierpię do teraz, to koszykówka. Poza tym, kolejność jest następująca: futbol, później długo, długo nic, po czym hokej, a potem znowu długo długo nic.... No i gdzieś tam później "patyczaki" walczą o to trzecie nic już nie znaczące miejsce. A więc, te wszystkie koszykówki, szczypiorniaki, lekkoatletyczne lecz ciężkostrawne nudziarstwa, itd....
Pomimo iż na dobrego hokeja zawsze lubiłem sobie okiem zarzucić, to do zimy - jak owemu chłopcu, ni trochę mi nie spieszno. I choć w moim wieku czas pędzi nieubłaganie, że nawet nie spostrzegę jak ta zima przeleci, to jednak żal mi końca futbolowej rundy, bo do lutego nie będzie żadnych sportowych emocji. Przynajmniej dla mnie. Jakoś nie kręcą mnie Piotrki Żyły, Dawidy Kubackie i fuksiarskie wyczyny Simona Ammana. Popatrzyłam ostatnio jak to jest bez Kamila Stocha i usnąłem po kwadransie. Takie to ciekawe. Gdyby nie kolejna emisja genialnego !!! obrazu Milosa Formana "Amadeusz", to mógłbym w ogóle telewizor oddać do przytułku. A tak swoją drogą, widziałem ten film dobrych kilkanaście razy i wciąż mnie ujmuje. Szczególnie kapitalna aktorska gra Toma Hulce'a
(tytułowy bohater) i wręcz obłędna Murraya Abrahama, który poprzez wcielenie się w Antonio Salieriego, stworzył moim zdaniem jedną z najwybitniejszych ról w historii kina. Nie muszę chyba dodawać, że posiadam ten film na DVD, no i obie soundtrackowe części na winylach (w dwóch kopertach trzy płyty). Jak już mieć kręćka, to na całego. Zresztą, co to za "kręciek" na pół gwizdka.
Bardzo przyjemnie siedziało mi się wczoraj z Krzyśkiem Piechotą w Nawiedzonym Studio. Opychaliśmy się słodyczami, słuchając pikantnej muzyki. Niewiele przychodziło sms-ów, więc albo Państwo nie słuchaliście, albo muzyka zrobiła swoje i odebrała wam mowę. Liczę, że to drugie. Dawno przecież nie było Uriah Heep w takiej dawce, jak i razem zestawionych Rainbow, Whitesnake czy Ozzy'ego. Do tego fajną płytę nagrali AC/DC, a dla ostudzenia emocji swoje zrobili wyborni Annie Lennox i Robin Gibb. Nikt lepiej Państwu nie zagra :-)
Jednak to już przeszłość, czas brać się za nowe. Dziś od Pana Darka dostałem kilka nowych (promocyjnych) płyt. I to w poniedziałek. A ludzie nie lubią poniedziałków - nie rozumiem.



Andrzej Masłowski


RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) - także w internecie !!! - www.afera.com.pl

"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00

(4 godziny na żywo!!!)

===============================

"BLOG NAWIEDZONEGO"
oraz
"BLOG TYLKO O PŁYTACH CD i LP