piątek, 26 grudnia 2014

DRUPI

Kilka tygodni temu wspominałem Państwu o Drupim, zarówno w Nawiedzonym Studio jak i na blogu. Powodem była sentymentalna podróż do lat młodzieńczych, zafundowana zresztą przez Telewizję Polską, która to przez jakiś czas w nocnym paśmie, powtarzała legendarne występy gwiazd na sopockich festiwalach. W taki właśnie sposób przypomniałem sobie występy Drupiego, Demisa Roussosa czy Boney M.
Wszystkie je oglądałem wówczas na żywo, nawet jeśli sami artyści, jak choćby Demis Roussos, śpiewali z playbacku. Wtedy nie miało to dla mnie większego znaczenia, liczył się kontakt z gwiazdą i lubianymi piosenkami, których przecież nie można było kupić ot tak, w żadnym polskim sklepie.
Dzisiaj trudno młodemu pokoleniu wytłumaczyć kim był Drupi, jaką odgrywał rolę w masowej kulturze, no i jak kochały go w Polsce miliony. Nie tylko dziewczyn. Choć ja wciąż mam w pamięci moją siostrę, która z przyklejonym uchem do przenośnego Grundiga, wsłuchiwała się w romantyczne piosenki tego włoskiego hydraulika. Ne ukrywam, że i ja miałem bzika na punkcie "Piccola E Fragile"czy "Sambario",
choć najbardziej lubiłem "Sereno E". I tak jest po dzień dzisiejszy. Nie wiem co jest takiego w tej romantycznej, wręcz ogniskowo-harcerskiej pieśni, że tak ujmuje po dzień dzisiejszy. Nie tylko sama melodia, ale i zdarty niczym papier ścierny głos Drupiego.
Już zdążyłem zapomnieć o całej tej niedawnej sprawie, aż tu znowu przypadkiem, jakiś czas temu, oglądając przed wyjściem do roboty telewizję śniadaniową, zapowiedziano na żywo w studio Drupiego. Na pogawędkę. Autentycznego dzisiejszego Drupiego. Z tym samym zdartym gardłem, z tymi samymi długimi piórzyskami (a nawet jeszcze dłuższymi) i ubranego w rasową skórę, jak na r'n'rollowca przystało. Nawet jeśli Drupi tak pasuje do r'n'rolla, jak ja do sutanny.
Podczas kilkuminutowej rozmowy, wydobyto z artysty co ten sądzi o dzisiejszej Polsce, no i jak wspomina tamtą, a także za jego pośrednictwem zapowiedziano jego sylwestrowy występ, do jakiego dojdzie w tym roku we Wrocławiu. Pomyślałem, o choinka szkoda, że nie w Poznaniu - poszedłbym!. Serio. W ramach wspomnień dawnych dobrych czasów. Dobrych, a jakże. I co z tego, że socjalistycznych, że biednych, że mało kolorowych - gdy człowiek ma 12-14 lat, wszystko jest przecież beztroskie i kolorowe. Puste sklepowe półki, brak neonów na sklepach, a nawet "smutaśne" piosenki Drupiego. Wszak Drupi do tańca nie tworzył, a jednak przy nim tańczono. Bo kiedyś tańczono do Pink Floyd, do Saragossy Band, do Anny Jantar i Anny German, a i do Grand Funk Railroad, Jefferson Airplane czy właśnie Drupiego.
Dlatego, gdy przykładowo bierzemy do rąk jakąś składankę z przebojami 1978 roku (miałem wtedy 13 lat), to obok Boney M., było Sweet, a w towarzystwie Hot Chocolate, widniało Genesis czy Uriah Heep. Niemożliwe? To spójrzcie Państwo na autentyka z tamtych lat. Tak było. Fanom King Crimson nie przeszkadzało na tej samej półce z płytami postawić Smokie czy Baccara, a entuzjastom Genesis przyznać się do wczuwania w Amandę Lear, bądź Eruption - z pyszną czekoladką jaką była Precious Wilson. Nieprawda? Nie było takich ludzi? Jak to nie, stoi właśnie przed Państwem tu oto taki, a nazywa się Andrzej Masłowski. To tylko dzisiaj tak jakoś jest, że jak się jest wyznawcą czarnych rytmów, to się za rocka nie chwyta, a jeśli się hołduje smutnym piosenkom, to wesołe przygnębiają. Dziwne, bo za moich czasów wszystko co miało smucić lub radować, należało do wszystkich po równo.
Na zdjęciach dwie płyty Drupiego. Katalogowa "Sereno E...." z 1974 roku (oryginalne włoskie pierwsze wydanie), zawierająca dwa wielkie przeboje, tj. tytułowe "Sereno E..." oraz "La Mia Via" + 7 mniej popularnych piosenek.
Drugi long, to już kompilacja, niewyszukanie zatytułowana "Drupi", a na niej 12 kawałków, takich jak: "Bella Bellisima", "Vivere Un Po", "Sambario", "Sei Vera", a i wspomniane już "Piccola E Fragile", "La Mia Via" czy "Sereno E", plus inne przeboje. Wszystkie z tamtych czasów, tj z lat 1974-77, czyli z najbardziej dla Drupiego popularnego okresu. Jak wiemy, artysta śpiewał także i później, a nawet śpiewa do dziś, z tym, że ja już później zaprzestałem interesować się jego twórczością, ponieważ do głosu doszli metalowcy, nowi romantycy, bądź inni piosenkarze. Ale teraz, po latach .....
Trzecią płytą jest składankowy zestaw "Hit Fever" - wow, co za tytuł ! :-) Ten wydany w 1978 roku przez wytwórnię Arcade (specjalizującą się w tego typu wydawnictwach) album zawierał 20 piosenek, za którymi jako podlotek dosłownie szalałem. Dziś już nie słucham Davida Dundasa, Plastica Bertranda, Johna Paula Younga, ani Suzi Quatro, ale wtedy.... !!! Przy piosenkach typu "If You Can't Give Me Love", "Love Is Like Oxygen", "Queen Of China Town", "Ca Plane Pour Moi" czy "For A Few Dollars More" wychodziły mi z wrażenia purpurowe place na policzkach, a te piosenki są tutaj wszystkie na jednej płycie.
Co prawda na tego typu kompilacjach, Drupiego nigdy nie było, gdyż ten był tylko u nas popularny, natomiast w Anglii, Niemczech czy Holandii, gdzie głównie wydawano takie składanki Drupi praktycznie nie istniał. Nawet w rodzimych Włoszech, mało kto o nim słyszał. Podczas, gdy w Polsce Drupi mieszał się sławą ze Sweet, Amandą Lear, Smokie i wieloma innymi super gwiazdami końca 70's. Ach, łezka się zakręciła.
Kończę, bo i też właśnie dobiega końca płyta - Drupiego.





Andrzej Masłowski


RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) - także w internecie !!! - www.afera.com.pl

"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00

(4 godziny na żywo!!!)

===============================

"BLOG NAWIEDZONEGO"
oraz
"BLOG TYLKO O PŁYTACH CD i LP