piątek, 26 grudnia 2014

FM - "Indiscreet" (1986) / "Tough It Out" (1989)

FM
"Indiscreet" - (1986 Portrait / CBS) *****
"Tough It Out" - (1989 Epic / CBS) *****



Jednym z założycieli brytyjskiej grupy FM, był basista Merv Goldsworthy, który z lekka otarł się w swej karierze o grupy Samson (wczesnego bandu Bruce'a Dickinsona) i Diamond Head (protoplaści NWOBHM), jednak nie odegrał w nich żadnej znaczącej roli. Wraz z nim, pojawili się gitarowi bracia Steve oraz Chris Overlandowie, z których ten pierwszy został głównym wokalistą. Składu dopełnili, perkusista Pete Jupp oraz instrumentalista klawiszowy Didge Digital. W tym składzie panowie zrealizowali dwa kapitalne albumy, które fani melodyjnego hard rocka powinni znać obowiązkowo jak amen w pacierzu.
Grupa grała bardzo po amerykańsku, celując zdecydowanie do tamtego zaoceanicznego odbiorcy. Promując zresztą pierwszy album "Indiscreet", supportowała tam na koncertach takie gwiazdy jak: Bon Jovi, Foreigner czy Meat Loafa. Z kolei w Europie, występując obok Status Quo czy Magnum.
Na 2015 rok grupa zapowiedziała wydanie nowego albumu i oby to było coś na miarę "Indiscreet" i "Tough It Out", choć jak powszechnie wiadomo, muzycy po wielu przetasowaniach personalnych, od dawna już tak nie grają, ale teraz kto wie ....
Pierwsze dwa albumy, wydane w drugiej połowie lat osiemdziesiątych, to ścisła czołówka dla bogatego melodycznie rocka, takiego na dwie gitary i obowiązkowe instrumenty klawiszowe. Muzyki efektownie zaaranżowanej, podanej jak na lżejszą odmianę metalu, z wielką gracją, dużą dbałością o szczegóły, ale przede wszystkim z naciskiem na zapamiętywalne motywy. Tak grali wówczas Magnum, Strangeways, Loverboy, Foreigner czy Toto, i choć każda z tych drużyn czyniła to na swój oryginalny sposób, to jednak wszystkie można było wrzucić do tego samego wora z napisem "elegancki rock".
FM mieli w sobie same atuty, otóż śpiewający Steve Overland, choć jako gitarzysta grał raczej tylko proste akordy, to jako wokalista dysponował bardzo przyjemną i ciekawą barwą głosu, wręcz doskonale pasującą do takiego rodzaju grania. Miał w sobie coś z Lou Gramma, Steve'a Perry'ego czy nawet Boba Catleya, a jednak pod żadnego z nich się nie podszywał. Co ważne, pomimo delikatnej i tylko z lekka zabrudzonej barwy, świetnie radził sobie nawet w najtrudniejszych wokalnych rejestrach. Z kolei brat Steve'a - Chris, wycinał bardzo soczyste gitarowe solówki, czasem wręcz cudownie bajeczne, które mogłyby stanowić za ozdobę twórczości niejednego zespołu o ambicjach progresywnych.
Jedynkę "Indiscreet" wyprodukował przy wydatnej pomocy całego zespołu mało dotąd znany Dave King, dwójkę "Tough It Out" zaś Neil Kernon, który miał już pokaźny staż, zarówno jako muzyk sesyjny, a także producent i inżynier dźwięku, z choćby takimi potęgami jak: Peter Gabriel, Judas Priest, Daryl Hall & John Oates, Queensryche, Rick Springfield czy Michael Bolton. 
Oba te albumy są autentycznie rewelacyjne. Płynie z nich niesłychana lekkość kompozytorsko-wykonawcza, a melodie rwą się z siłą wodospadu, zapadając błyskawicznie w pamięci. "Indiscreet" jest tak obłędnie piękny, że aż brakuje słów na jego opisanie, ni czasu na jego detaliczne zgłębianie. Wystarczy zanurzyć uszy chociażby w przebojowych "That Girl", "Love Lies Dying", "I Belong To The Night" czy balladzie "Frozen Heart",  by nie oderwać się od tych melodii już nigdy.
To samo dotyczy zresztą całej tej płyty. Tak jak i na następnej "Tough It Out", na której nawet kompozycyjnie wspomógł grupę sam Desmond Child (w "Burning My Heart Down" oraz "Bad Luck") - ówczesny gigant producencki jak i kompozytorski, odpowiedzialny za wczesne sukcesy Bon Jovi, wielki powrót Aerosmith, czy też i Kiss lub Alice Coopera. 
Proszę posłuchać wspomnianego już soczystego "Bad Luck" lub okazałej ballady "Everytime I Think Of You", albo kapitalnej przeróbki Marka Free (ex-wokalisty King Kobra) "Someday You'll Come Running", tutaj zatytułowanej po prostu jako "Someday". Czysty obłęd. Czasem trzeba posłuchać kilkunastu płyt, by znaleźć takie trzy kawałki, a tutaj takowe zestawione zostały od razu jako trzy pod rząd. A przecież w dalszej części czekają jeszcze na słuchacza takie klejnoty jak: "The Dream That Died", "Can You Hear Me Calling?", "Does It Feel Like Love?" i kilka innych. 
Pomimo, iż oba te albumy dzieliły trzy długie lata, to poza z lekka mocniej dopieszczoną produkcją na "Tough It Out", nie było tego w ogóle słychać. Dominowała tutaj barwna i bogata muzyka, zagrana z młodzieńczym polotem, ale zarazem bardzo poukładana oraz profesjonalnie podana.
Szkoda, że wraz z nadejściem nowej dekady grupa zapragnęła zmian (nie tylko personalnych) i przerzuciła się na nieco inne rejony. Bo choć szukała należytego natchnienia w klasykach rocka spod znaku Bad Company, Steve Miller Band czy nawet Beatlesów, to jednak pewien czar już prysł.
Ciekawostką dla fanów Iron Maiden niech będzie fakt, iż Bruce Dickinson i jego koledzy w 1986 roku przerobili piosenkę "That Girl", którą zamieścili na drugiej stronie singla "Stranger In A Strange Land", który to singiel promował wówczas kapitalny album "Somewhere In Time". Ponoć jedynym przeciwnikiem tej piosenki, był basista Steve Harris, który nie miał ochoty brać udziału w jej nagrywaniu, twierdząc iż ta bardzo się gryzie ze stylistyką twórczości Żelaznej Dziewicy.
Zarówno "Indiscreet" jak i "Somewhere In Time", ukazały się niemal równocześnie, z niespełna miesięcznym wyprzedzeniem na korzyść FM.



Andrzej Masłowski


RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) - także w internecie !!! - www.afera.com.pl

"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00

(4 godziny na żywo!!!)

===============================

"BLOG NAWIEDZONEGO"
oraz
"BLOG TYLKO O PŁYTACH CD i LP