piątek, 31 października 2025

HELLOWEEN "Keeper Of The Seven Keys, Part 1" / Polskie Nagrania 'Muza' / jedyny polski press z 1988 /



Rozgośćmy się w atmosferze Halloween. Dopuśćmy do głosu duchy i zaprośmy je do tańca śmierci - danse macabre.
Pierwsza część Strażnika Siedmiu Kluczy w licencji Polskich Nagrań Muza - ostatecznie lekko u nas spóźniona. Premiera światowa w osiemdziesiątym siódmym, w Polsce rok później. Ale mieliśmy. Nie mieli Czechosłowacy, ZSRR czy NRD, a u nas na półkach chwilę pobyło. Kupiłem w księgarni imienia Szymanowskiego, podobnie jak kilku moich kumpli. Jeden z nich z czasem zdobył oryginał Noise Records i pewnego razu zademonstrował różnice wynikające z kiepskiego naszego tłoczenia, a dynamiki z wydania niemieckiego. Opadła mi przysłowiowa kopara, a przecież odsłuch nastąpił na krajowym Danielu, nie żadnym audiofilskim światowym sprzęcie. Inna sprawa, Daniel był bardzo fajny, sam miałem i wiele zagrał mi płyt na bardzo komfortowych warunkach. Te podświetlane sensorki to był niezły bajer. Szczególnie, jak na tamte czasy. Jedynym minusem u Danieli, była niemożność odtwarzania maxi singli.

andy

"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od 22.00 do 2.00

na 98,6 FM Poznań (Radio Afera) lub
afera.com.pl 

"USPOKOJENIE WIECZORNE"
w każdy poniedziałek od 22.07 do 23.00
na 100,9 FM Poznań (Polskie Radio Poznań)
lub radiopoznan.fm

 

środa, 29 października 2025

Springsteen - ocal mnie od nicości

Wyciągnął mnie wczorajszego wieczoru Tomek Ziółkowski do kina, na "Springsteen - Ocal Mnie Od Nicości". Oryginalny tytuł: "Springsteen - Deliver Me From Nowhere". Jak dla mnie kapitalny film, a do tego jeszcze historyczny pierwszy raz w IMAX. Przyszła kryska na matyska. Jeśli więc debiut z tak wysokooktanową jakością, to tylko w oparciu o coś godnego. W kinie jedynie my plus dwie inne osoby - dosłownie. No, ale seans na dwudziestą pierwszą czterdzieści pięć, więc klasa robotnicza od dawna w łóżkach.
Cały obraz opiera się o Nebraskę, a konkretnie, o proces twórczy tego kompletnie innego albumu Bossa, w którego sens wierzyli głównie on sam oraz Jon Landau - jego najbliższy współpracownik, przy okazji wzorowy kumpel, a raczej - przyjaciel, człowiek dobrego ducha, a i przecież postać, która gdzieś na początku muzycznej drogi Bossa wypowiedziała słynne: "ujrzałem przyszłość r'n'rolla, a na imię jej Bruce Springsteen".
Niesamowite, przecież na pierwszą myśl filmu o Springsteenie, przyszłyby niejednemu twórcy przeróżne etapy, zazwyczaj związane ze spektakularnymi sukcesami, tymczasem spowito obraz o najbardziej osobistej, z założenia niekomercyjnej płycie. Dziele, w które nie wierzyło wielu, włącznie z wydawcą - firmą CBS. Jednak pozycja Bossa już wtedy była na tyle mocna, że nikomu ręka nie drgnęła, by wątpić w artystyczną wizję kogoś, kto ostatecznie okazał się żyłą złota.
Springsteena zagrał nieznany mi wcześniej Jeremy Allen White, i zagrał wyśmienicie - włącznie z posturą, twarzą, oczami, głosem, całą też w odzieniu stylizacją. Podobnież kapitalne wcielenie w Jona Landau'a (nazwiska aktora nie pomnę). A tak swoją drogą, gdy ma się kogoś takiego u swego boku, można przenosić góry.
W filmie pada też niemało czasu dla Faye Romano - ukochanej Bruce'a, ważnej w jego życiu dziewczyny, pomimo iż ich relacja dość skomplikowana.
Jest też nutka, ale dosłownie tyciu tyciu, z Chuckiem Plotkinem - inżynierem dźwięku, jakże istotnej persony wobec Nebraski. Ten niejednokrotny współpracownik Bossa zremasterował cały materiał z taśm demo, czyli z nagrań demonstracyjnych, zrealizowanych techniką chałupniczą, na sprzęcie domowym, stricte amatorskim, często od podstaw jak najsłabszej w dźwięku jakości. Plotkin z surowicy dokonał remasteringu pod gotowca, a więc pod dokładnie to, co znamy z ostatecznej płyty. Takiej przemiany, takiego przeobrażenia, mógł dokonać jedynie najwytrawniejszy przy konsolecie gracz. Iluż to ludzi z branży zachęcało Mistrza do innego lica tego albumu, do zmiany aranżacji, podwyższenia brzmienia, do zmiany wręcz gatunku tego albumu, ale Boss widział to kompletnie inaczej. I tu cudowna postawa Landaua, którego wręcz romantyczne przywiązanie, uwielbienie wobec działalności Bruce'a, stało wsparciem od a do zet.
Ale co do obsady, są jeszcze epizodyczne niespodzianki. Otóż, w zespole The Stone Pony, z którym Boss występował gościnnie w jednym z lokalnych klubów, w jego szeregach dostrzeżemy muzyków z Greta Van Fleet i Rival Sons. Taki smaczek, dla tych, którzy wiedzą...
Zapewne wiele o Bruce'sie każdy z nas wie, jednak po obejrzeniu Ocal Mnie Od Nicości, ja przynajmniej odniosłem wrażenie, że rozpoczynam od początku.
Co oznaczają pasja, wytrwałość, przekonanie, wiara w to, co się tworzy, i wreszcie, kiedy artysta posiada zdolność antycypacji, płynie z każdej szczeliny tego sumiennie poprowadzonego obrazu. Przy okazji, dla widza kumającego bazę, w filmie oczom stanie ogrom istotnych reliktów - zobaczycie atmosferę dawnych studiów nagraniowych, biur i siedzib, do tego stoły realizatorskie, głośniki, okablowanie, stare komputery i inne świecidełka. A więc świat, jakiego już nie ma. Niech rekwizytom przyjrzą się polscy filmowcy - tak to się robi! Spójrzcie na wystrój ulic, na auta, na tłumy odpowiednio wystylizowanych ludzi, jak w autentycznym osiemdziesiątym drugim roku. Nie wiem, jak to zrobili, lecz jakiejkolwiek techniki do produkcji tego filmu by nie użyto, genialne! Patrzyłem z zachwytem i niedowierzaniem. Ameryka tamtych czasów. Wszystko idealnie podniszczone, naznaczone zużyciem, cóż za autentyczność, nie jak w polskim kinie lśniące autobusy ogórki, które po zdjęciach trzeba następnego dnia oddać do muzeum w stanie nienaruszonym. Bo, gdyby czasem jakaś ryska i poszłoby w dodatkowe koszta, producent znajdzie winnego i go zatłucze. Budżet to jedno, ale liczy się też precyzja i chęć niczego niespartolenia. Bo film zostanie na zawsze. Obejrzą go potomkowie i wszystko musi być tak, by na ich twarzach nie zarysowała się choćby najmniejsza drwina. 
Na gruncie ludzkim dojrzymy szacunek wobec Bossa, czyli kim był, jak myślał i jaką darzono go estymą. Nikomu nie przyszło podnieść ręki na sztukę, w którą wierzył. Dzięki jego mocnej pozycji światło dzienne ujrzała twórczość, na jaką nikt inny nie mógłby sobie w osiemdziesiątym drugim pozwolić. Surowe piosenki, bez odrobiny polerki, żadnych świecidełek, proces produkcji z demo na czysto, z zastrzeżeniem - im prymitywniej, tym lepiej. Na tym nie koniec, bo przecież wszystko rozbija się o album z klauzulą: żadnej medialnej promocji, żadnej trasy koncertowej, ani prasy czy teledysków. Nawet na okładce płyty, choćby najmniejszego zarysu twarzy naszego Bohatera. I wszystko spełniono. A co jeszcze niezwykłe, co historia pokazała, sporo odrzutów z Nebraski przerobiono potem na rockową nutę, z czego powstało Born In The U.S.A., czyli największy albumowy znak rozpoznawczy w jego karierze.
W proces muzyczny, który w filmie stoi kanwą, zręcznie wpleciono wątek ze wspomnianą powyżej Faye, ale i domem rodzinnym Bruce'a, i tutaj do głosu dochodzi okazująca ciepło uczuć matka oraz trudna relacja z ojcem, z naciskiem na ojciec-syn, nie odwrotnie.
Ten film jest wyrazem szacunku wobec Bruce'a. Dla tego, co tworzył/nadal tworzy, dla jego bycia Artystą - takim przez duże A. Rzecz tylko dla ludzi, w których życiu tkwi muzyka, inni nie mają tu czego szukać, usną przed zmianą pierwszej rolki. Film mus!
A dopiero co narzekałem na współczesne amerykańskie kino. Chowam twarz w dłoniach.

P.S. Dopiero od tego weekendu w kinach - dowiedziałem się od Tomka. Podobnie zresztą, jak kilkupłytowe nowe wcielenie Nebraski, które koniecznie muszę mieć. Kilka rarytasowych z niej akcentów przewinęło się zresztą przez ten film i zaostrzyło mój apetyt. Ech, nigdy się od muzyki nie uwolnię.

andy

"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od 22.00 do 2.00

na 98,6 FM Poznań (Radio Afera) lub
afera.com.pl 

"USPOKOJENIE WIECZORNE"
w każdy poniedziałek od 22.07 do 23.00
na 100,9 FM Poznań (Polskie Radio Poznań)
lub radiopoznan.fm


wtorek, 28 października 2025

QUIET RIOT "QR III" / CBS / printed in Holland / 1st press /






Quiet Riot "QR III" (1986)

Glammetalowi Quiet Riot, o których niegdyś mawiano: amerykańscy Slade. Na poparcie, grupa nawet ingerowała w repertuar brygady Noddy'ego Holdera, i na pewno pamiętacie Państwo ich interpretacje "Cum On Feel The Noize" czy "Mama Weer All Crazee Now". Poza tym, nieżyjący już Kevin DuBrow posiadał przefajny wydzier, tylko tyciu łagodniejszy od frontmana Slade.
Pierwsze dwa albumy, ci perfekcyjni w swym fachu Kalifornijczycy, wydali jedynie w Japonii, a był to czas, kiedy na gitarze rządził Randy Rhoads, który wkrótce zasilił band Ozzy'ego Osbourne'a. Powyższy epizod spowodował, iż trzecim międzynarodowym albumem QR, okazał się w sumie piąty w dyskografii "QR III", zasugerowany przy tej płycie jako 'trzeci' ogólnie, a w sumie po to, by nie wracać już do japońskiej przeszłości. Na pół to skomplikowane, ale myślę - wszyscy nadążają, prawda?
"QR III" to nie tylko świetna muzyka, z minimum w połowie przebojowym materiałem, ale też w literaturze dotykająca problemów nastolatków - głównie w ich błędach oraz grzechach okresu dojrzewania. Od pierwszego nagrania - "Main Attraction" - pada zachętą frywolności: "... nie zabezpieczaj się, niebo jest granicą, nie ma potrzeby się wycofywać...". A gdzieś dalej, równie chwytliwe i w sumie o tym samym piosenki: "The Wild And The Young", "Twilight Hotel", "Slave To Love" czy za czarodziejską różdżką, ballada "Still Of The Night" - z background wokalami Bobby'ego Kimballa z Toto. Muzyka, której padam do stóp. O tak, tysiąc dziewięćset osiemdziesiąty szósty - o czym od zawsze zapewniam - okazał się diamentowym rocznikiem.

andy

"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od 22.00 do 2.00

na 98,6 FM Poznań (Radio Afera) lub
afera.com.pl 

"USPOKOJENIE WIECZORNE"
w każdy poniedziałek od 22.07 do 23.00
na 100,9 FM Poznań (Polskie Radio Poznań)
lub radiopoznan.fm

 

DEF LEPPARD "Pyromania" / Mercury / printed in U.S.A. / stare bicie


Def Leppard "Pyromania" (1983)
III album dawnej siły NWOBHM, a I-szy z Philem Collenem w roli gitarzysty, który zastąpił Pete'a Willisa.
Duży jakościowo skok w stosunku do i tak znakomitego "High 'N' Dry". W ogóle, jak na tamte lata, w metalu Leppardzi grali jak z bajki. Wielu dobrym wykonawcom doskwierała słaba produkcja, a ekipie Joe Elliotta ewidentnie dopomagał Aladyn.
Płyta w gronie moich dawnych znajomych niewiarygodnie poważana, wręcz ubóstwiana. Myśmy ją śpiewali i w instrumentach imitowali. Była naszym tatuażem, bliznami, ucieleśnieniem emocji. Nasze odczucia pokrywały się też z jej światowym sukcesem. Tylko w Stanach album wspiął się do Statusu Diamentu, czyli nakładu w nośnikach przekraczającego dziesięć milionów egzemplarzy.
Produkcją zajął się Robert John 'Mutt' Lange, facio od choćby takich płyt, jak: AC/DC "Back In Black", The Cars "Heartbeat City" czy "Foreigner "4". A przecież potem było jeszcze lepiej, wszak Def Leppard "Hysteria", to już iście herkulesowa siła.
Nie oddałbym choćby jednej piosenki, pomimo iż najczęściej zasłuchiwałem się "Too Late For Love", "Foolin' " i "Rock Of Ages".
Ta muzyka nie romantyzuje obecnej rzeczywistości, epoki aplikacji, zbierania punktów i wszelakich zdrapek, i dobrze, za nic nie życzyłbym sobie, by w obecnych realiach służyła za tło, np. w stadionowych szaletach.

andy

"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od 22.00 do 2.00

na 98,6 FM Poznań (Radio Afera) lub
afera.com.pl 

"USPOKOJENIE WIECZORNE"
w każdy poniedziałek od 22.07 do 23.00
na 100,9 FM Poznań (Polskie Radio Poznań)
lub radiopoznan.fm

 

"USPOKOJENIE WIECZORNE" - program z 27 października 2025 / Radio Poznań, 100,9 FM Poznań

"USPOKOJENIE WIECZORNE"
wydanie nr 80
27 października 2025

(poniedziałek, w godz. 22.07 - 23.00)

Polskie Radio Poznań
100,9 FM Poznań
realizacja Łukasz Kurzawski

prowadzenie andy

 

RICK WAKEMAN "Melancholia" (2025) -- premiera!
- Melancholia

BEL CANTO "Birds Of Passage" (1989)
- The Suffering

THE MOODY BLUES "To Our Children's Children's Children" (1969) -- John Lodge in memoriam
- Candle Of Light

MARK FREE "Long Way From Love" (1993) -- Marcie/Mark Free in memoriam
- Long Way From Love {... rozpalasz me zmysły, a żar wciąż się tli. Płomień tęsknoty w popiołach świtu ...}

BEGGARS & THIEVES "We Are The Brokenhearted" (2011)
- Never Gonna See You Again

BEE GEES "Still Waters" (1997) -- Anthony Jackson in memoriam
- My Lover's Prayer

SOFT CELL "The Art Of Falling Apart" (1983) -- Dave Ball in memoriam
- Kitchen Sink Drama

DOWNES BRAIDE ASSOCIATION "Suburban Ghosts" (2015)
- Vanity

BEL CANTO "Shimmering, Warm And Bright" (1992)
- Spiderdust {... z pająka proszek, mieszanka na nawiedzone żądze, mikstura dla oczu z ukrytym złem oraz dla opętanych przez demony ...}




poniedziałek, 27 października 2025

JUDAS PRIEST "Ram It Down" / Sony Music / niemiecki pressing z roku 2017 /






Fatalnie, wręcz głucho, na matowy dźwięk wytłoczona współczesna reedycja kapitalnego albumu Dżudasów, z jednym w tym całym zamieszaniu plusem - na szczęście wytłoczono na czarnym nośniku, a nie jakiejś modnej wielokolorowej paćkaninie.
W zasadzie, mój ukochany album. -- "Ram It Down", w luźnym tłumaczeniu niegdyś fani przekładali, jako "rozwal to" lub "staranuj to".
Niestety mój pierwszy LP poszedł w ludzi, zaraz kiedy tylko nabyłem pierwsze tego tytułu CD. No cóż, nie czas żałować róż, gdy płonie las. Ale tęsknię za egzemplarzem przywiezionym w osiemdziesiątym ósmym z Wrocławia, z giełdy z osławionego Pałacyku. Wtedy żółto/niebieskim pociągiem dźwigałem w torbie jeszcze Scorpions "Savage Amusement" i Metallica "... And Justice For All". Było coś jeszcze, jednak na śmierć zapomniałem.
Dla jasności, Judas Priest to genialna kapela i kocham ich niemal za całokształt, więc oszczędźmy sobie tytułów oraz tłumaczeń, skąd moja decyzja, wręcz odwieczna mięta do "Ram It Down". Dzieło ma u mnie emocjonalny nerw i trudno mi dzisiaj na papierze oddać uczucia, co ze mną ta muzyka niegdyś robiła. Dlatego w nosie mam, iż niemal wszyscy tzw. 'fani' jeżdżą po tej płycie, jako po niby jednej ze słabszych. Eee tam, byle co jedzą i byle co gadają. A może po prostu przepisują się po starszych kolegach, nie znając walorów, choćby tytułowego "Ram It Down", wczoraj zainstalowanego na moim FM "Heavy Metal", piekielnie melodyjnego łomotu (w tle z dosłownymi piorunami) "Hard As Iron", genialnego, bijącego wręcz na głowę oryginału Chucka Berry'ego "Johnny B. Goode", metal hymnu "Monsters Of Rock", bądź absolutnej perły "Blood Red Skies", zaraz na wstępie strony B.
Płyta nie do zarżnięcia, nigdy się nie znudzi.

andy

"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od 22.00 do 2.00

na 98,6 FM Poznań (Radio Afera) lub
afera.com.pl 

"USPOKOJENIE WIECZORNE"
w każdy poniedziałek od 22.07 do 23.00
na 100,9 FM Poznań (Polskie Radio Poznań)
lub radiopoznan.fm


"NAWIEDZONE STUDIO" - program z 26 października 2025 / Radio Afera 98,6 FM Poznań





"NAWIEDZONE STUDIO"
wydanie z 26 października 2025
(z niedzieli na poniedziałek,
od 22.00 do 2.00)
 
98,6 FM Poznań
oraz afera.com.pl

realizacja i prowadzenie: andy

 

KING KOBRA "Ready To Strike" (1985) -- Mark/Marcie Free in memoriam
- Ready To Strike
- Hunger

W.A.S.P. "Live... In The Raw" (1987)
- Inside The Electric Circus
- I Don't Need No Doctor {Ray Charles cover}

W.A.S.P. "The Headless Children" (1989)
- The Real Me {The Who cover}

KISS "Psycho Circus" (1998) -- Ace Frehley in memoriam
- You Wanted The Best

JUDAS PRIEST "Ram It Down" (1988)
- Heavy Metal

ACE FREHLEY "Anomaly" (2009) -- Ace Frehley in memoriam
- Fox On The Run {Sweet cover}

KISS "Love Gun" (1977) -- Ace Frehley in memoriam
- Shock Me

MICHAEL SCHENKER GROUP "Don't Sell Your Soul" (2025)
- I Can't Stand Waiting

BON JOVI "Forever" - Legendary Edition (2025) -- premiera!
- Red, White And Jersey
- Legendary {with James Bay}
- Living Proof {with Jelly Roll}
- Hollow Man {with Bruce Springsteen}

NEIL YOUNG AND THE CHROME HEARTS "Talkin To The Trees" (2025) -- premiera!
- First Fire Of Winter
- Bottle Of Love

TANITA TIKARAM "Liar (Love Isn't A Right)" (2025) -- premiera!
- Turn The Lights Down Low
- Fais Moi La Solitude

BARBRA STREISAND "The Secret Of Life: Partners, Volume 2" (2025)
- Love Will Survive {with Seal}

MOSTLY AUTUMN "Seawater" (2025)
- Future Is A Child

ANN WILSON "Immortal" (2018)
- Luna {Tom Petty And The Heartbreakers cover}

FARGO "Live in '25" (2025) -- premiera!
- Little Miss Mystery
- A Girl Like A Trigger

SIGNAL "Loud & Clear" (1989) -- Mark/Marcie Free in memoriam
- Arms Of A Stranger
- This Love, This Time
- Go

SOFT CELL "Non-Stop Erotic Cabaret" (1981) -- Dave Ball in memoriam
- Say Hello, Wave Goodbye

SOFT CELL "Happiness Not Included" (2022) -- Dave Ball in memoriam
- Purple Zone {with Pet Shop Boys}

V/A "So Amazing: An All-Star Tribute To Luther Vandross" (2005) -- latem tego roku upłynęło 20 lat od śmierci Luthera Vandrossa, wybitnej persony w świecie czarnego pop/soulu
DONNA SUMMER Power Of Love
CELINE DION Dance With My Father

LISA KEITH "Walkin' In The Sun" (1993)
- Love Is Alive And Well
- World Of Joy

PHILIP BAILEY "Chinese Wall" (1984)
- Easy Lover {duet with Phil Collins}
- Woman
- Children Of The Getto

DAVID GILMOUR "The Luck And Strange Concerts" (2025)
- In Any Tongue


"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od 22.00 do 2.00

na 98,6 FM Poznań lub afera.com.pl
(
obecność nieobowiązkowa !)
 

"Nawiedzone Studio dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze

 

niedziela, 26 października 2025

SIGNAL "Loud & Clear" / EMI USA / edycja z 1990 / Made in EEC. /




(*) Marcie (Mark) Free in memoriam

Jedyna płyta krótkotrwałych Signal. Wysokiej próby AOR/hard rock. Pełen bogatych melodii album, z cudownym wokalem Marka. Namiętne, pełne pragnienia miłości piosenki. Jak na tego rodzaju rocka, sprawa nie tak oczywista. Kocham od deski do deski, lecz jeśli koniecznie miałbym coś wyróżnić, postawię na:
- otwierające album "Arms Of A Stranger"
- arcychwytliwe "Go"
- oraz balladę/perłę "This Love, This Time"
Wielbiciele kalifornijskiego glam metalu, po prostu nie mogą nie znać.
W chwili wydania płyty, w zasadzie było już po zespole.

andy

"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od 22.00 do 2.00

na 98,6 FM Poznań (Radio Afera) lub
afera.com.pl 

"USPOKOJENIE WIECZORNE"
w każdy poniedziałek od 22.07 do 23.00
na 100,9 FM Poznań (Polskie Radio Poznań)
lub radiopoznan.fm

 

sobota, 25 października 2025

(*) MARCIE (MARK) FREE in memoriam

Marcie (Mark) Free in memoriam

Odeszła Marcie, a niegdyś Mark Free. Wspaniały głos i niezwykle inspirująca postać, jakże często narażana na niezrozumienie i brak akceptacji. Ale to Ona dawała ludziom siłę, głównie tym, w których natura zainstalowała błędną płeć.
Podziwiałem i z uwagą słuchałem Marka, kiedy przewodził grupom King Kobra czy Signal, a później, już jako Marcie śpiewającą na paru albumach Unruly Child. Świetne zespoły, różnej maści hardrockowe, oryginalne, tak inne, iż w żaden sposób nie wchodzące sobie w stylistyczne kompetencje. Na najwcześniejszych płytach, czyli z King Kobra, w połowie epoki 80's, Mark uprawiał AOR/glam metal, i to były kapitalne albumy - "Ready To Strike" oraz "Thrill Of A Lifetime". A potem rewelacyjni Signal i ich jedyne studio "Loud & Clear". Płyta z kręgu moich życiówek.
Marcie nie miała łatwego życia. Kiedy w latach dziewięćdziesiątych ujawniła swoją transpłciowość - decyzję o przejściu z mężczyzny na kobietę - był to dekret o być albo nie być. O życie lub śmierć. I wtedy Jej świat się nagle zawalił, a odbudowa trwała latami, wręcz dekadami, i do końca nigdy się nie powiodła. Straciła wielu znajomych, nawet zadeklarowanych przyjaciół. Ludzie z branży, jak i życia osobistego, zaczęli Jej unikać. A na domiar złego, w najtrudniejszym czasie Marcie stała się alkoholiczką. Dopiero, gdy życie uczuciowe ulegało stopniowej naprawie, wzbiła się na trzeźwość umysłu i ciała.
Jest mi cholernie przykro sporządzać na blogu kolejne in memoriam. A jeszcze nie napisałem choćby słówka o Dave Ballu z Soft Cell. Też umarł. Chwilę wcześniej. Przeklęty czas.
Pędźcie ku Gwiazdom...

andy

"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od 22.00 do 2.00

na 98,6 FM Poznań (Radio Afera) lub
afera.com.pl 

"USPOKOJENIE WIECZORNE"
w każdy poniedziałek od 22.07 do 23.00
na 100,9 FM Poznań (Polskie Radio Poznań)
lub radiopoznan.fm