Nie ustaję w myślach o Jacku Russellu. Świat też czci Jego pamięć, a ja wciąż nie dowierzam. Drodzy Państwo, bo jakoś tyle tego wszystkiego ostatnio się wydarzyło, nie nadążam. Skąd tyle energii, by o wszystkim napisać, o każdym pomyśleć, szczerą łzę uronić? A odeszli też, rockman Greg Kihn oraz aktorka Gena Rowlands. Wspaniała Gena Rowlands, jeśli pamiętacie 'Columbo' odcinek "Playback". Zagrała w nim u boku Oskara Wernera jego żonę, poruszającą się na wózku inwalidzkim. Piękna kobieta i tak samo klawa aktorka. Niewiele jej brakowało do setki. Prywatnie była żoną Johna Cassavetesa, przyjaciela Petera Falka - vide porucznika Columbo. John Cassavetes również zagrał w "Columbo" - odcinek "Etiuda w czerni". Wcielił się w dyrygenta z kwiatkiem w klapie fraku, którego to zresztą w feralnym dniu brak, wytrącił mu alibi. Także kapitalny aktor, no i, grał przecież u Polańskiego.
O Gregu Kihnie przy okazji napiszę, być może o jednym z czterech posiadanych winyli, jednak przepraszam, śmierć Jacka Russella jest dla mnie priorytetem.
Def Leppard "Hysteria"
Iron Maiden "Seventh Son Of A Seventh Son"
Metallica "Master Of Puppets"
Great White "Once Bitten"
Gdy kurz opadł, uruchomiłem sprzęt, a jako pierwsze na talerz powędrowało "Once Bitten". Nie jestem w stanie słowami wyrazić uczucia, jakie obiegło mnie po pierwszych taktach "Lady Red Light". O Demonie, co za brzmienie, energia, melodia, rytm, no i 'Ten' głos. Jakiej przecudnej urody polakierowana metal piosenka. Rzecz, z gatunku: usłyszeć i umrzeć. Serce waliło, jak kowal w stal. Oto przed nami chwila z życia Andy'ego, którą wciąż mam w oczach zatrzymaną w kadrze, a którą zaliczam do tych najcudowniejszych, jakie było mi dane. Widzicie Drodzy Państwo, ja też mam swoich siedem cudów świata. Nawet więcej, bo tych płyt już się nazbierało. No mam tych ileś/ileśnaście tysięcy, mam tę chałupkę na Mazurach i szałas w Bieszczadach, ale przecież nie będę codziennie jeździć do roboty czterysta kilometrów - że tak sparafrazuję.
Nic nie poradzę, że od zawsze tak działa na mnie muzyka. Na jednego działają szybkie auta, na tamtego sport, a na jeszcze innego ogródek, kwiatki i jego nudna żona. Mnie kręci rock'n'roll, więc nie marnuję już ani dnia z mego jesiennego etapu życia. Uwaga! - "Once Bitten" koniecznie w wersji USA. Nie z uwagi na kompleksy czy amerykański sen, a nawet nie z uwagi na gwarancję lepszej w rowkach jakości. Tym razem idzie o zawartość. Wersja amerykańska posiada dziewięć premierowych i przemyślanie zestawionych piosenek, z kolei edycja europejska zawiera osiem ścieżek, i z edycją US zgadza się tylko pierwsza strona albumu - czyli cztery utwory. Na stronie B fakt, jest jeszcze jeden numer z wersji US, jednak pozostałe kawałki to już tylko kompozycje znane z wcześniejszego longplaya "Shot In The Dark". Zapewne chodziło wydawcy o zaprezentowanie możliwości nieznanej wtedy grupy w naszej części świata, więc stąd totalna w trackliście rozpierducha. Omijajcie tego przyczyną europejskie "Once Bitten". Fakt, w kompozycjach udane, lecz wyszedł z tego bardziej składak, niż czystej maści "Once Bitten".
Znowu przydługi tekst. Niestety, nie jestem z działu: krótko i na temat. Konkretny bywam jedynie w 'Uspokojeniu Wieczornym'.
a.m.
"USPOKOJENIE WIECZORNE"
w każdy poniedziałek od 22.07 do 24.00
na 100,9 FM Poznań (Radio Poznań) lub radiopoznan.fm
w każdą niedzielę od 22.00 do 2.00
na 98,6 FM Poznań (Radio Afera) lub afera.com.pl