Nie powinna, a jednak zaskoczyła mnie deklaracja udziału Paula McCartneya na nadchodzącym albumie RollingStonesów. Wszak rywale w swoim czasie najwięksi. To nic, że po latach Maca w jednym z wywiadów wyznał, iż The Beatles byli od Stonesów lepsi. Bo byli, przy całej mojej sympatii do obu ekip.
Na nowych Stonesach ex-Beatles pociągnie po basie tylko w jednym utworze, nie ma więc mowy o dobiciu na stałe do składu Richardsa i Jaggera. Już wiadomo, nie będzie też na albumie wywoływanego Ringo Starra, choć po śmierci Charliego Wattsa taki transfer byłby czymś niesamowitym. Nic z tego, w całej tej sprawie to tylko jeden utwór z gościnnym McCartneyem i nic więcej. A skoro na moment wywołałem Ringo Starra, mistrzunio właśnie odwołał wszystkie koncerty w Ameryce Północnej, kiedy ponownie wyszedł mu pozytywny wynik na cowid.
Reasumując, niech nikogo nie dziwi powstała unia na linii Beatles-Stones, albowiem już przed sześcioma dekady spółka Lennon/McCartrney obdarowała Stonesów kawałkiem "I Wanna Be Your Man" (choć potem też sami to nagrali), zaś cztery lata później Mick Jagger przebywał z Beatlesami w studio, gdy ci nagrywali "All You Need Is Love", co również okazjonalnie Jagger zaglądał na inne ich sesje, w tym na miksowanie albumu "Revolver" oraz na dokładanie orkiestracji do "A Day In The Life". Na tego podstawie, nie ma mowy o żadnej konkurencji, to jedynie zdrowe relacje.
a.m.
"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od 22.00 do 2.00
na 98,6 FM Poznań lub afera.com.pl
"Nawiedzone Studio dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze"