"NAWIEDZONE STUDIO"
wydanie z 5 lutego 2023
(z niedzieli na poniedziałek, start godz. 22.00, zamknięcie bram 2.00)
98,6 FM Poznań oraz w sieci
realizacja i prowadzenie: Andrzej Masłowski
RONNIE ROMERO "Raised On Heavy Radio" (2023) -- w radiowym zeszycie nastawiłem programator wobec zaprezentowania trzech kawałków, a skończyło się na jednym. I naprawdę nie wiem, dlaczego. -- Fajna radiowa płyta, taka być może nie na miarę wieczystych, lecz także bez cienia poruty. Ronnie ma 'Rainbow'owy' głos, więc niedziwne, że kiedyś dopadł go Ritchie Blackmore. A jednak Ronniemu nie wystarcza, tak też ostatecznie śpiewa tu i tam. Tych zespołów i projektów z jego udziałem tak wiele, że pozwólcie, iż zatroszczę się o artysty wysypialność oraz każdą inną wypoczywalność. -- Od serca najbardziej podobało mi się Ronniego śpiewanie u boku Michaela Schenkera, w jego MSG, więc może niech ci panowie zbiją się w stały konglomerat. Wujek dobra rada Andy wie, co mówi.
- Turbo Lover - {Judas Priest cover}
URIAH HEEP "Chaos & Colour" (2023) -- podoba mi się nowa Jurajka, ale tak zwyczajnie, nie szaleńczo. Od pierwszego posłuchania wiadomo, że tym razem nie powstał żaden numer epokowy, lecz ku przeciwwadze, nie ma też ani jednego nieudanego. A mimo to, od razu album brzmi jak kompendium klasycznego hard rocka. Mick Box i jego ekipa bezustannie pełni pasji i zaangażowania, więc niech nikt sobie nie myśli, że panowie z nudów skopują przydomowe ogródki. -- W eter uwolniłem trzy numery, tym razem podstawową wersję "Save Me Tonight" (przed tygodniem demo z wokalem Jeffa Scotta Soto), do tego obramowaną tytułem "Fly Like An Eagle", spirytualną podróż do świata duchów, oraz ośmio-minutowe "You'll Never Be Alone" - historię dziecięcego snu, w którym wróżki zwabiają i porywają dzieci. Na szczęście ostaje się takie jedno, które zdaje sobie sprawę z zagrożenia, ostrzega więc rodziców, którzy ostatecznie przybywają, by porwańców odzyskać. Albumu ciąg dalszy już niebawem.
- Save Me Tonight
- You'll Never Be Alone
- Fly Like An Eagle
BEYOND THE BLACK "Beyond The Black" (2023) -- byłem na ich koncercie. Znakomitym. Zdarzyło się w poznańskiej Sali Ziemi w dwa tysiące osiemnastym, kiedy ta kompletnie mi wówczas nieznana grupa supportowała Within Temptation. Niemiecka ekipa, z bombową w urodzie, co również śpiewie Jennifer Haben. Ta uzdolniona dziewczyna potrafi też na instrumentach klawiszowych, niekiedy gitarze akustycznej, lecz na najnowszej płycie jedynie śpiewa. Trochę dziwne, że ostatecznie Beyond The Black grają bez basisty, ale co tam, w sumie tego nie słychać. Kiedyś 'Beyondzi' byli sekstetem, potem kwintetem, teraz ostali się kwartetem - na głos, dwie gitary oraz perkusję. Posłuchajcie koniecznie. Nie tylko wczorajszych trzech piosenek. Całość świetna. Jak zawsze mocne melodie, odpowiedni ciężar i tempo, choć niekiedy wolniejsze, jak w "I Remember Dying", gdzie wytworzył się nawet nieco celtycki metal o uspokojeniu wieczornym. Piękne coś. A mimo to, otwierające album nagranie "Is There Anybody Out There?" jest tak fantastyczne, że dla takich chwil uwielbiam pakować się każdej niedzieli do radia.
- Is There Anybody Out There?
- Reincarnation
- I Remember Dying
LEE AARON "Elevate" (2022) -- trochę opóźniona premiera z listopada 2022. Dopiero teraz, jednak wcale nie z winy Nawiedzonego Studia, co raczej dystrybutora. A może wina Tuska? Nieważne, grunt, że jest. Wolę lekki poślizg, niż niepewność, jak w przypadku kompletnie zignorowanych u nas nowych płyt Royal Hunt czy Black Star Riders. Tak swoją drogą, jaki syf zapanował, że takie tytuły odpuszcza się w tej naszej 'mlekiem i miodem' płynącej Polsce. -- Nowy album samozwańczej 'metal queen' bardzo, bardzo udany. Jak dobrze, że Kanadyjka za młodu dokonała właściwego wyboru i odpuściła pokusę przypodobania się panom w topless'magazynach na rzecz rozwoju talentu muzycznego. Przeszła więc na stronę sztuki wolniej ulegającej przedawnieniu. Lee Aaron nieźle się trzyma, stosownie makijażuje, co w seksowną czerwień przyodziewa, acz najważniejsze, że nadal dobrze śpiewa i ma niezły sztab do pomocy. Gitara w tytułowym "Elevate" wodzi, zaś początkowe z płyty "Rock Bottom Revolution", tak nas wczoraj rozbujało, że od razu posypały się smsy. -- Wiem, że jest mnie przy tym opisie trochę za długo, ale muszę koniecznie wspomnieć moment, kiedy jej "Bodyrock" (1989) było nowością. Akurat byłem w berlińskim edenie, o nazwie 'World Of Music' (Jejuniu, co to był za sklep!!!), i oni tej płyty mieli na stosach. Można było się o nią potknąć, podobnie jak o Chrisa Reę "The Road To Hell" czy Simple Minds "Street Fighting Years". Wtedy też nowością było Marillion "Seasons End". Łezka w oku, prawda? No i do tego ta Lee Aaron. Na okładce wyglądała zabójczo, co nawet dla męskiego oka trochę 'niebezpiecznie'. A jaka muzyka! To było babskie metal'wojowanie w duchu Lity Ford - kapitalne. Przed laty prezentowałem ten album, lecz teraz, pisząc te słowa, jest we mnie pokusa kolejnego jego nastawienia. Miejcie zatem czuja, wszystko się może zdarzyć.
- Rock Bottom Revolution
- Elevate
FISC "Too Hot For Love" (1987) -- ostatnio na domowych półkach wypatrywałem czegoś, do czego miałbym przekonanie, iż nigdy na moim FM nie zagrało, a jednocześnie zassałbym wiarę, że to jest właśnie to, na co czekacie! I tak zatem, pod literką 'f', wpadłem na ten oto zagubiony klejnot francuskich Fisc. Zespołu, który umarł, zanim się na dobre narodził. Ich historia opiewa w cztery albumy (posiadam trzy ostatnie, nie znam pierwszego) oraz działalność przez niepełną dekadę. -- "Too Hot For Love" skrywa repertuar godny wielkich aren. Soczyste heavy, z refrenami, kapitalnymi riffami i podobnej urody solówkami, a co najważniejsze, nośnymi melodiami. Szybko stajemy się tego niewolnikami, więc mowa o muzyce nie do usiedzenia. Biorę w przekonanie, iż fani wczesnych Def Leppard, Treat, Dokken czy Scorpions, oddadzą się urokowi tych chłost, podobnie jak ja.
- Too Hot For Love
- Tokyo Nights
- Angels Call
ALICE COOPER "Welcome To My Nightmare" (1975) -- w Nawiedzonym świętowanie 75-tki Alice'a Coopera. Trochę mnie wzięło w zastanowienie, jaką by tu reprezentatywną płytę, by było mniej oczywiście, a jednocześnie z dreszczykiem. Stanęło na okładce, z której wyskakuje nieco komiksowy Alice, zdejmuje w geście powitania cylinder, po czym zarzuca: 'witaj w moim koszmarze'. Aż chce się od razu posłuchać. No to słuchamy... Na początek tytułowe "Welcome To My Nightmare": 'witaj w moim koszmarze. Myślę, że ci się spodoba, i że cię nie przestraszyłem, ponieważ tkwienie w nim jest tylko snem'. Cóż za obietnica, stojąca gwarancją smakowitej zabawy. Resztę biorę w ciemno. Fascynujący, teatralny rock Alice'a, podlany rewelacyjną produkcją Boba Ezrina, tego od m.in. Kiss czy Pink Floyd. A przecież jeszcze gdzieś Vincent Price, wewnątrz trochę ekipy od Lou Reeda, a przede wszystkim duch Stevena. Jak miło usłyszeć nawoływanie: "Steven!, Steven!... come home!". I to jest rock, Drodzy Państwo! Jego istota, sens, piękno, niezwykłość. Jak dobrze, że większość równie utalentowanych artystów nie poszła drogami marzeń własnych rodziców. Dzisiaj byliby nudnymi belframi od matmy lub fizy. Przypominają mi się właśnie słowa Gregga Allmana, mniej więcej tak brzmiące: 'zanim zacząłem uprawiać r'n'rolla, miałem zostać dentystą'. -- aż chce się ryknąć: long live rock'n'roll !!!
- Welcome To My Nightmare
- Devil's Food
- The Black Widow - {gościnnie narracja Vincent Price}
- Years Ago
- Steven
STEVE HACKETT "At The Edge Of Light" (2019) -- w ramach zapowiedzi "Summer Fog Festiwal", który odbędzie się w katowickim Spodku latem tego roku. A konkretnie w dniach 15-16 lipca.
- Those Golden Wings
- Hungry Years
NICK MASON'S SAUCERFUL OF SECRETS "Live At The Roundhouse" (2020) -- w ramach zapowiedzi "Summer Fog Festiwal", który odbędzie się w katowickim Spodku latem tego roku.
- Green Is The Colour - {Pink Floyd cover}
- Let There Be More Light - {Pink Floyd cover}
- Childhood's End - {Pink Floyd cover}
ELKIE BROOKS "The Best Of" (1995) -- kompilacja. -- Nadchodząca 50-tka "Dark Side Of The Moon" zaowocowała w N.S. przeróbką "Money", a przy okazji jeszcze kilkoma innymi wokal'paradami przedniej, o fajnie zachrypniętym głosie, wielostylistycznej na niwie piosenek Angielki.
- Money - {Pink Floyd cover}
- Don't Cry Out Loud - {The Moments cover}
- Fool If You Think It's Over - {Chris Rea cover}
- Minutes
ONE HORSE BLUE "One Horse Blue" (1993) -- krótki los tych country-rockowych Kanadyjczyków wystarczył na cztery albumy okresu 78-82 oraz jeden - właśnie ten! - po krótkiej reaktywacji. I tu uwaga, trzeba odróżnić zatytułowane tak samo albumy, jako "One Horse Blue" - jeden, debiutancki z 1978 roku, oraz ostatni z 1993. Ten pierwszy najsłynniejszy, dziś już pomnikowy, i mam go, a jakże, ale niestety tylko na winylu, więc sobie nie posłuchamy. Na szczęście 'piątkę' z 1993 posiadam na CD, tak też mamy granie bez trzasków i całej tej audiofilskiej filozofii. -- Odnoszę wrażenie, że tą właśnie płytą grupa chciała się przypodobać wszystkim, zarówno tym od skocznego country, jak i drugiej odnodze odbiorców, od uduchowionego, niekiedy balladowego rocka. Połowa materiału fantastyczna, o ile odpuścimy parę skoczków, z gatunku 'tamtaramtatam Bonanza' . Na wczoraj trzy przykłady obłędnego oblicza One Horse Blue. Takiego gitarowego solo, jak to z "Devil's Train", Bonamassa nie miał na ostatnich trzech płytach, choć to raczej granie pod rozwagę Davida Gilmoura. Kto z Szanownych Państwa przedwcześnie nie wbił w kimono, może się poczuć zwycięzcą, albowiem takie płyty z reguły prezentuję tylko raz. Nie ma repety. Jeśli więc kochacie Eagles, Poco, Firefall lub niektóre, te lepsze momenty Alabamy, "One Horse Blue" rajem wyśnionym. A propos Poco, już za tydzień cudowna ich muzyka na moim FM. O ile coś lub ktoś nie odwróci mojej uwagi.
- Starting All Over Again
- Bringing Back Your Love
- Devil's Train
TEN YEARS AFTER "About Time" (1989) -- odnośnie tej płyty polecam mój tekst z minionego piątku 3 lutego.
- Highway Of Love
- Outside My Widow
STAN BUSH "Every Beat Of My Heart" (1993) -- trudno oczekiwać dużej frekwencji na dwadzieścia minut przed drugą, a ta muzyka wystartowała dopiero o takiej porze. Wiedziałem, że większość śpi, ponieważ nie odezwał się nikt spośród kochających takie granie, a ja Was melodic'rockowców wszystkich znam. Niestety, nie wyrobiłem się wcześniej, a nie chciałem przekładać na kolejny tydzień. Za dużo potem tych zaległości. Prośba Kochani, wytrzymujcie do tej drugiej! No naprawdę, mamy tylko jedno spotkanie tygodniowo, wytłumaczcie się jakoś swoim partnerom/partnerkom, nawet szefom w robocie. Niech Wam choć tej jednej nocy wszyscy dadzą spokój. O jejciu, w dzień sobie nadrobicie. Nie po to szykuję się przez cały tydzień, byście mi się w poduchach zachrapali. To dobre dla małych dzieci. -- Genialny Stan Bush, z metryki Florydczyk, o duszy Kalifornijczyka, mistrz ponad mistrzami melodic rocka, istny Bruce Lee cudownych melodii oraz talentu wykonawczego. To on zaśpiewał "Fight To Survive" do "Krwawego Sportu" z Van Dammem, co też inne filmowe wspaniałości, do choćby starego "Transformers" czy "Kickboxer". Dla mnie ten gość zasługuje na popiersie, byle nie w towarzystwie tych naszych świętych czy innych męczenników. Nie przenoście nam Kalifornii do Warszawy - aż chce się sparafrazować. Obie wczoraj zaprezentowane piosenki z drugiego longplaya Stana Busha, to widok z góry najwyższej. Przy czym, "The Search Is Over" uważam za top 10 działu 'power ballad' wszech czasów. No dobrze, znacie mnie, u mnie top 10 to przynajmniej trzydzieści piosenek.
- Can't Hide Love
- The Search Is Over
STEVE HACKETT "The Total Experience Live In Liverpool" (2016) -- a to wczorajsza dobranocka. Wydaje się niemożliwe, by nie dojechała na "Summer Fog Festival". Do usłyszenia ...
- Firth Of Fifth - {Genesis cover}
Andrzej Masłowski
"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od 22.00 do 2.00
na 98,6 FM Poznań lub afera.com.pl
"Nawiedzone Studio dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze"